X
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziesiąta - Rozdział XI
XII

     XI
     
      (*) Przeszywa me serce ból, który jest już stały,
jak ogień, który nieustannie się we mnie pali.
Dorian, uratowany ze śmiertelnej opresji,
zostawił mi nowe wskazówki co do różnych rzeczy.
      Wiem, że mój brat będzie mianowany admirałem
i poprowadzi wszystkich do zwycięstwa.
      Biskup przestał wydawać mi polecenia,
wiedząc, że sama dokonam właściwych wyborów.
Uratowałam ich, a on jest pod wrażeniem.
Moje Śluby Posłuszeństwa stały się wygasłe.
      Zdecydowałam, co uczynię: polecę
nawrócić naszych niegdysiejszych wrogów,
tych, którzy nie poszli na współpracę z Pierścienicami.
Wojciech pomoże mi w tej szlachetnej misji.
      Jestem z bratem na stacji kosmicznej, w kaplicy.
Dorian poleciał, aby się uzdrowić,
lecz korzystając tylko z pomocy ziemskich lekarzy.
Zrezygnował z podtrzymywania „nieśmiertelności”.
Niech wyzdrowieje, choćby miał zostać bez rąk.
Mój ojciec chrzestny okazał się bohaterem
jak Daniel, którego też ogarnia mój podziw.
      Przed godziną oglądaliśmy sztuczne krajobrazy,
tocząc ze swym bratem podniosłe rozmowy.
Zwiedziliśmy nawet przyjemne pomieszczenie leśne,
gdzie opowiedziałam mu, co czuje moja dusza.
O cierpieniu, które od Akimy mnie nie opuszcza.
Tam spotkałam się z powszechną śmiercią,
choć z oddali. Tam o wspaniałości Nieba myślałam,
gdy udało się już przyjść bliźnim z pomocą.
Widok Doriana mocno mną wstrząsnął.
Odczuwam po tym spotkaniu strach przed tą straszną wojną.
      Oby to bolesne odczucie wewnętrzne
uczyniło mnie odporną na najgorsze cierpienie.
Każda męką ma swój kres, a jakże trwałe jest Niebo…
Nieskończenie.(*)
      Alicja każdego dnia już się spowiadała.
Cieszyła się z tego wielkiego szczęścia,
gdy odpuszczane są wszystkie jej winy.
      W ten dzień, w Środę Popielcową, odprawiono Mszę Świętą.
Oboje bardzo gorliwie się modlili,
wiedząc, jaką beznadziejnie nieszczęsną dolę
mają ich bracia i siostry w całym Kosmosie.
W przeciwieństwie do wielu, stłamszonych ogromem zła,
nie traktowali tej wojny jak Potopu
ani tym bardziej apokaliptycznego Dnia Sądu.
Popielec skłaniał ich ku pełnej pokorze
w walce ze złem wewnętrznym i zewnętrznym.
      Niewiasta zwracała swe seledynowe oczy
ku Ołtarzowi, gdzie przebywał jej Pan.
„Przyjdź, Panie Jezu!” – wołała Go w myślach.
Dokładnie w momencie Konsekracji Hostii
ujrzała wyraźnie w charyzmatycznej Wierze
Chrystusa, Boga, Pana Wszechrzeczy.
      Gdy ukazano Go, mówiąc: „Oto Baranek Boży,
który gładzi grzechy świata […]”, znów tego zaznała.
      Przyjmując Go, odczuła Zakrytego w Chlebie
w percepcji duchowej oraz w zmysłach –
dokładnie w chwili, gdy znalazł się w jej pięknych ustach.
      Czuła, że Pan ją chroni, że jest tak bezpieczna,
jak w łonie matki. Nic się nie stanie jej duszy.
Pójdzie do Nieba, o ile nie zwycięży pokusa
rezygnacji z Łask pod wpływem powszechnego zła.
      Rozważała Chrystusowe cierpienia:
zdradził Jezusa jego przyjaciel,
a pozostałych Apostołów sparaliżował lęk,
gdy ich Mistrz szedł umierać za grzechy ludzi.
Lecz ona nigdy nie chciała Jego opuścić.
      Bóg rozbudził u Alicji pragnienie poświęcenia.

       
     

X
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziesiąta - Rozdział XI
XII