XIX
Nieopisana szczęśliwość wkroczyła w rodzinę.
Matka od razu poznała swą córkę,
gdy wraz ze mną wstąpiła w domowe progi.
Rzuciła się z płaczem na dziewczynę
i obie długi czas trwały w objęciu.
Ojciec cicho spytał, czy można w to wierzyć.
Zmienił swe oblicze, ujrzawszy dokument.
Dołączyliśmy do kobiet, złączeni
ciasnym okręgiem rodzinnej bliskości.
Trzy głowy przy jednej, stykając się, czuwały,
a Alicja poddała się euforycznemu drżeniu.
Dawno nie zaznałem takiej wspólnoty,
dopiero nadejście niemożliwych rzeczy
dało nam to wszystko razem przeżyć.
Wtedy podniosła swe zroszone oczy,
patrząc prosto w źrenice kochającej matki.
Rudoblond włosy naszej rodzicielki
przynależność córki do rodu potwierdzały
jak szare, lecz nie siwe włosy taty:
dwie twarze podobne do dwóch różnych twarzy.
Tak, to naprawdę była moja siostra.
Posłała ku ojcu uśmiech nieśmiały.
Ten zobaczył piękny owoc łona swojej żony
i mocniej utulił swą córkę w ramionach.
Od najpierwszych chwil znalazło tu Miłości.
Porwano ją od rodziców, gdy się narodziła.
W zagrożeniu nie zdążono ochrzcić ją wodą,
nim zamaskowany człowiek ją uprowadził.
Nigdy ni jego, ni jej, nie odnaleziono.
Teraz poznaliśmy historię jej najwcześniejszych lat.
Została wzięta, by zostać czyimś przybranym „dzieckiem”.
Z jej planety dawno temu uczyniono rezerwat,
przypominający naszą planetę.
Alicja była „eksperymentem”,
związanym między innymi z antropologią
i miała stać się niewolnicą obcych władców,
lecz jej nowy dom znalazł się w Lidze Wolnych Układów,
gdzie nie sięgała władza totalitarnych państw.
Imię Ewa otrzymała od tego, kto ją ochrzcił.
Spędziliśmy czas na rozmowach o tym,
co nas wszystkich dotąd spotkało od urodzenia.
Wspólne posiłki uroczyście przyrządzane
nie wprowadzały ciszy niepożądanej;
przeciwnie, siostra swobodnie do nas mówiła,
a życzliwość stale nam towarzyszyła.
Wyszedłem z Alicją na spacer po miejscowości,
by odwiedzić niedostępne w jej ojczyźnie rzeczy.
Najpierw wstąpiliśmy do galerii,
tam zapragnęła obejrzeć sztukę naszej ziemi.
Na specjalnej wystawie sławnej autorki
znalazły się dzieła, obrazujące
wydarzenia ostatnich tygodni…
Przedstawienie gór, bagien, łąk, lasów i wybrzeży,
olbrzymich wieżowców nad metropoliami,
kościołów, katedr i innych budynków sakralnych
wprawiło siostrę w mocne zdumienie.
Dziwiła się zwłaszcza tym ostatnim.
Opowiedziałem o znaczeniu każdej z nich
dla rozwoju duchowości lokalnych społeczeństw,
połączonych ściśle w Jednej Wierze,
tej samej co u niektórych kosmicznych kolonistów…
Były tam pomniki niezbyt odległej przeszłości,
przedstawione w chwale na tle zabytków,
lecz jakby celowo spłaszczone znaczeniowo
w swojej wymowie przez wprawny pędzel.
I nagle ujrzałem dobrze mi znane ruiny,
które po kolei odnajdowałem.
Odtwarzały one szlak moich odkryć,
nie wyłączając wizji arktycznej osobliwości.
A oto na niebie majaczył samolot,
lecący ku promowi zstępującemu z orbity.
Spojrzenie na ostatni obraz dotknęło
mego serca. Namalowany był dobrze mi znaną ręką…
Alicja zwróciła się ku mnie, zaskoczona,
zobaczywszy pociąg i mnie w przedziale.
A w sąsiednim przebywała sama autorka.
–*– Kim jest ta utalentowana osoba, która sprawiła tobie taki ładny prezent? Poznaję, że odczuwasz wobec niej coś szczególnego.
— To Agata, artystka z dużego miasta. Musiała widzieć się z pilotami.
–*– Czy to tak bardzo sprawia, że jesteś nad wyraz wzruszony, Danielu?
— Odgadujesz moje myśli, siostro. Powiem tobie: kilka tygodni temu zakochałem się w niej i wciąż marzę o głębszej z nią relacji. Dotąd zdawała się być niedostępna…
–*– Szczęśliwy jesteś w tym stanie, który może prowadzić do wielkiego Dobra. Niepotrzebnie się lękasz. Ona jest ci bardziej przystępna, niż sądzisz.
— Oby tak samo było z twoją domyślnością wobec niej, jak i wobec mnie.
–*– Opowiedziała na obrazach historię, w której ty jesteś bohaterem. Musi cię naprawdę kochać i pragnie, byś na razie samotnie cieszył się z przychylności tak niezwykłej osoby, jaką ona jest. Okaż cierpliwość, a zyskasz skarb, mój bracie.
— Pewnie wiele razy doświadczałaś miłosnych relacji z mężczyznami. Jesteś przecież bardzo atrakcyjna, skoro pracowałaś jako modelka.
–*– Antropomodelka. Nie nazywaj namiętności Miłością.
— Co to znaczy antropomodelka?
–*– Ach, teraz nie jest przyjemnie o tym wspominać. Ze względu na mój typ urody rzadko spotykanych włosów i mojego pochodzenia, przedstawiano moje zdjęcia i hologramy w podręcznikach, encyklopediach i galeriach. Prezentowałam również stroje i pozowałam do portretów. Zajmowałam się działalnością w branży reklamowej, promując moją własną planetę. Przemycałam wtedy w przekazie swoją Wiarę. Czasami traktowano mnie jak osobliwość. Nawet jak rzecz, gdyż dostawałam niemoralne propozycje wystąpienia w VR, które odrzucałam… Wiedz, że wyszłam z tego wszystkiego zwycięsko. Mężczyźni często patrzyli na mnie z pożądaniem, jednak ratował mnie ich podziw, a nawet respekt. Powszechnie znana, kojarzona byłam jako ta czerwono-blondwłosa dziewczyna. Mężczyźni próbowali się ze mną umawiać, a niektórzy z nich mieli złe zamiary. Kilku nieznajomym pomogła rozmowa, gdyż poznali przy okazji Prawdę o Chrystusie Zbawicielu. Ja nie mogłam unikać konwersacji, ale cierpiałam, gdy poznawałam ludzkie intencje… Otrzymywałam niekiedy groźby ze strony świata. Długo poszukiwałam kogoś odpowiedniego, kto kochałby i szanował mnie, i starał się spełniać Wolę Bożą. Spotkałam taką osobę, ale zginął tragicznie. Po śmierci tamtego spotkałam jeszcze kogoś, kto imponował mi i był Chrześcijaninem. Spotkałam się z obojętnością z jego strony. I jeszcze jedna osoba mi odmówiła. Dziś rozumiem, że być może bali się mojej odmienności, przede wszystkim duchowej, gdyż zbyt wiele od nich wymagała: powagi, Miłości i odpowiedzialności. Woleli inne, łatwiejsze dziewczyny. Szczęśliwa Agata i wszystkie kobiety na świętej Ziemi, że żyją w rozumiejącym jeszcze Miłość świecie.
— Spotkanie z tobą rzeczywiście przemienia.
–*– Nie miałam problemów w relacjach z bliźnimi, w głoszeniu Dobrej Nowiny i w utrzymania łączności z przyjaciółmi. To, co myślałam, że tak przeszkadza, pomogło mi i nauczyłam się, jak naprawdę kochać. Pod względem matrymonialnym byłam bardzo samotna, lecz pokochałam Pana Boga i On mi wystarcza. A Darem od Niego jest poznanie ciebie, bracie, i naszych rodziców…
— życzę tobie spotkania wspaniałego mężczyzny wśród mieszkańców świętej Ziemi, z której pochodzimy.
–*– Pogodziłam się z losem mojej osoby. Jeżeli Pan Bóg zechce, stanie się, jak mówisz. Myślę, że nie po to przybyłam na świętą, by pozostać tu, znalazłszy narzeczonego. Tak wiele mogę uczynić dla Królestwa Bożego w inny sposób. Wzywa mnie też powinność wobec moich braci spoza Oceanicznej. Cokolwiek Opatrzność podaruje mi, przyjmę, jak dotąd przyjmowałam. A dano mi większe spełnienie pragnień niż wszelki trud wynikający z wypełniania Powołania.
— Niech Bóg da tobie Największe Spełnienie.
–*– Pragnę tego, jak pragnę także twojego Szczęścia, mój bracie, choćby nasze Drogi miały okazać się zupełnie odmienne…
Łzy nieznanej, cierpiętnej rozkoszy
zrosiły uwznioślone oczy mej siostry.
Po galerii odwiedziliśmy bibliotekę.
Tu została na dłużej, przeglądając książki.
Wiele razy zdumiewała się jakimś tytułem,
mówiła, że jest tu wiele, czego nie ma u niej.
Upodobała sobie w księgach katechetycznych.
Gdy czytała, zachwyt nie opuszczał jej twarzy.
Odnalazła też różne komentarze Biblii
oraz książki pamiętające zamierzchłe czasy;
zabrakło jedynie pozycji stricte historycznych.
Ja też niewiele wiedziałem o mrokach wojny.
Znając już rzeczywistość, wcale się nie dziwiłem.
Wspólnie studiowaliśmy przeróżne dokumenty,
odnosząc nieraz niemały pożytek.
Choć tak blisko mi było do wiedzy o Chrześcijaństwie,
niewiele dotąd w życiu poznałem.
A pewnym faktem byłem bardzo wzruszony:
ona, która wychowywała się w krajach bezbożnych,
niejedno potrafiła nauczyć mnie w swej mądrości.
Wtedy zrozumiałem, jak wiele dobrych rzeczy
przynosiła kosmiczna Ewangelizacja.
— Czy chciałabyś, żeby ludzie poznali na powrót Prawdę o Bogu?
–*– Tak, myślę, że do tego zostałam powołana. Całą sobą chcę wypełniać tę szlachetną posługę.
— Wierzysz, że twoja Droga prowadzi cię do Życia Wiecznego?
–*– Ja nie mam nawet cienia wątpliwości, bracie, że spełnienie Woli Bożej prowadzi do Zbawienia i Wiecznej Radości, która realizuje się po części już teraz… przez Miłość i Życie Sakramentalne.
— Czy czynienie Dobra jest dla ciebie tak oczywiste?
–*– Co masz na myśli?
— Mnie… mnie bardzo imponuje, jaka jesteś, siostro.
Przytuliła mnie nagle, jak tuliła matka.
— Jak to dobrze, Alicjo, że ktoś tak niezwykły, jak ty, jest moją rodzoną siostrą, a nie obcą niewiastą, której, poza tą wybraną, spotykać nie wypada. Jak dobrze, że jakieś namiętności nie odgradzają mnie od ciebie i można miłować cię jako osobę z najbliższej rodziny.
–*– Prawdziwą Miłość okazał nam Chrystus, gdy przyjął nas jako Swych przybranych braci. On dobrowolnie zgodził się umrzeć w strasznych męczarniach na Krzyżu nie tylko za ludzi Mu życzliwych, ale za wszystkich grzeszników, nawet za oprawców, z których ręki zginął. On tak bardzo nas umiłował, że nic nie może się temu równać. Sam mówił, że największa Miłość jest wtedy, kiedy ktoś oddaje życie za przyjaciół. Powiedział też, że ludzi nas miłujących potrafi miłować każdy i nie ma za to większej zasługi, a my powinniśmy miłować nawet nieprzyjaciół, jak On Sam, Bóg Doskonały. „Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; […] Jeśli bowiem miłujecie tylko tych, którzy was miłują, jakaż za to [należy się] wam wdzięczność? […]” Niech On nas nauczy, jak kochać. Przez to upodobnimy się do Niego.
Nic już nie mówiliśmy, tylko skierowaliśmy się
do kościoła. Wstąpiła tam, by odbyć
pokutę. Sam, klęcząc, odmówiłem modlitwę.
Myślami nawiązałem do rozmowy.
Zadałem w duszy Panu Bogu pytanie:
co jest dla nas najlepsze, do czego mam dążyć?
Oczy same zwróciły się ku Tabernakulum,
gdzie było Ciało Chrystusa, Przenajświętszy Sakrament,
Bóg, przebywający pośród Swego ludu.
|