XXV
Dni Światła - Tom I - Dziedzictwo - Część Pierwsza - Rozdział XXVI
CZĘŚĆ DRUGA

     XXVI
     
      Czym była ta chwila zbudzenia ze snu,
skoro wciąż przebywaliśmy w tym samym pomieszczeniu?
Ile czasu trwało, zanim otworzyłem oczy,
uśpione na lata świetlne w kosmicznej otchłani?
Pamiętam, że mówiono, że potrwa to kilka dni…
ów lot ponad czasem, ale w przestrzeni.
Po drodze Fenomen związał wszystkie kwanty,
żonglując przejrzystością praw astronomii.
      Co się działo, kiedy pojazd szybował przez próżnię
wypełnioną energią oraz anty-,
łamiąc bezkarnie poznane zasady?
A może to my nie znaliśmy ich za dobrze?
      Zerknąłem przez projektor, by ujrzeć
cel, który podobno znajdował się tuż pod nami.
Sądziłem, że zobaczę inne gwiazdy niż z Ziemi.
Lecz te same dostrzegłem wokół gwiazdozbiory,
jedynie w Kasjopei nieznacznie zmienione.
      A jednak! Jak daleko stąd były nasze domy?
Miliony kilometrów? Biliony? Tryliony?
Jak mały punkcik o żadnej jasności
tliło się gdzieś pośród wielu gwiazd znane mi Słońce.
Już nie sposób było z ponad dwudziestu lat świetlnych
dostrzec tak promienną gwiazdę, jak w czasach mej młodości.
      Lecz oto, ciemnymi filtrami przyćmione,
pojawiło się inne słońce, Eta-Kasjopeja,
barwy żółtej, łudząco do naszego podobne,
a gdzieś w pobliżu miała być planeta.
W oddali zaś jaśniał binarny towarzysz,
podobnie jak w układzie Alfa Centauri.
      Wyszedłem na celebrację udanej wyprawy.
Spotkałem na mostku siostrę, Wojciecha i Karola.
      Otaczała nas ściana z iluminatorami.
W przeciwną stronę do kierunku lotu
widniała fatamorgana Oceanicznej.
To obraz jej leciał przez przestrzeń za nami,
by wraz ze statkiem pojawić się w innym układzie.
Stopniowo ciemniał, gdyż specyficzna cząstka
przestawała oddziaływać na okolicę.
Obserwując to zjawisko, bardzo się zdumiałem.
Lecz wtedy zrozumiałem, że ta piękna pamiątka
uświadamia nam, jak nadal blisko stąd do domu.
Albowiem dzieliło nas od niego kilka dni lotu.
      Przed nami pojawił się nieznany
glob, nazwany „Akanium” przez ludzi Kosmosu.
Już mogliśmy dostrzec niebieskie oceany
w proporcji jeden do dwóch względem lądów.
A więc był tam w większości skalisty teren,
na biegunach nie występowały czapy polarne,
zabrakło także chmur w dolnych partiach atmosfery.
Mimo to dostatecznie nam się spodobała.
      Nagle do naszego grona dołączyła Agata,
przynosząc swój obraz, by nam go pokazać.
Ujrzałem na nim symboliczne obiekty
wykonane w trójwymiarowym hologramie.
Pomiędzy dwoma kulami: Akanium i Ziemią –
a obie pod kątem to jaśniały, to gasły –
był pojazd, otoczony barierą
zakrzywionej czasoprzestrzennie nicości.
     
Uśmiech wstąpił na oblicze Alicji,
skierowany z serdecznym uznaniem ku artystce.
Odgadłem, że widziała coś szczególnego.
Podszedłem do niej. Już w innej perspektywie
obraz odmienił się holograficznie.
Trzy obiekty niebieskie mocno się skurczyły,
ustępując miejsca Oku Opatrzności,
które patrzyło na wszystko troskliwie.
      Alicja szepnęła:
      –*– Ona miłuje Pana Boga. Wzoruje się na Najświętszej Maryi.
     
Na tle ciemniejącej fatamorgany
stała dostojna ciemnowłosa kobieta,
pełna wdzięku i urody, o przepięknej twarzy,
z niezwykłym talentem, wyrażanym w głębokich dziełach,
pełna światła, przelewanego na obrazy.
      –A– Do zobaczenia na powierzchni na Święta Bożego Narodzenia.
     
Odeszła.
      Poprzez bujne czerwono-blond włosy siostry
patrzyłem na szaro-zielono-niebieską geoidę.
      W tej chwili, obserwując szczegóły nowej wyspy
pływającej w morzu kosmicznej przestrzeni,
pomyślałem o życiu, i o tym wszystkim,
co spotkało mnie dotąd w mojej doczesności…
Duch Święty zstąpił na mnie i osiadł Darami,
dzięki którym mogłem wyjść z Wiarą ku innym,
prowadził mnie przez codzienność i wielką przygodę,
gdy wzrastała Miłość do Boga i bliźnich,
gdy błyszczałem wobec świata wielkimi odkryciami…
Opatrzność prowadziła mieszkańców Świętej Ziemi
wytyczonym ścieżkami ku Wszechświatowi.
Ona też dała mi odnaleźć rodzoną siostrę…
      Teraz w owej pierwszej przystani na mej Drodze
mieliśmy czas jakiś zamieszkać, przynosząc tam Wiarę,
oglądając niejedną ciekawą rzecz,
ufając, że na pewno wiele jeszcze się wydarzy…
Chciałem, by Pan Bóg dalej nam błogosławił.
      Nagle Wojciech wyciągnął Pismo Święte
i polecił każdemu znaleźć jeden fragment,
który byłyby najodpowiedniejszy w tym momencie.
     
–K– Spójrzcie na nową planetę, którą Bóg nam dał, byśmy zmienili jej historię. „[…] Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; […]”
     
Niech mieszkańcy Wszechświata nawrócą się do Boga i poznają Jego bliskość i wielkość.
      „Niechaj bezbożny porzuci swą drogę
      i człowiek nieprawy swoje knowania.
      Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje,
      do Boga naszego, gdyż Chojny jest w przebaczeniu.”
     
–W– Głośmy Ewangelię o Chrystusie. „Ci, którym o Nim nie mówiono, zobaczą Go i ci, którzy o Nim nie słyszeli, poznają Go.”
     
–*– Każdy Chrześcijanin ma za zadanie dzielić się swoją Wiarą. Tylko dzięki temu mogło przetrwać Świadectwo Prawdy w zagubionych światach poza Oceaniczną. Cieszę się, bracia, że i wy pragniecie wyjść ku naszym kuzynom z Akanium, a może nawet ku pozostałym układom gwiezdnym. Pan Jezus powiedział: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony…”
     
Oto nadeszła pierwsza transmisja
przesłana przybyszom od Pre-Akanejczyka.
     
„Witamy na Eta-Kasjopei. Wylądujcie na Akanium, w przygotowanym dla was mieście. Powierzchnia jest prawie niezamieszkana, gdyż jest nas mało, więc rozgośćcie się dobrze. Wyczekujemy od was obiecanej nauki. Chcemy przyjąć to, co nam przynosicie. Niech nasza planeta stanie się dla was drugim domem.”
     
Spojrzałem przed siebie na nową ziemię,
dziękując Bogu, że mnie posłał na tę Ścieżkę…

       

XXV
Dni Światła - Tom I - Dziedzictwo - Część Pierwsza - Rozdział XXVI
CZĘŚĆ DRUGA