VIII
Dni Światła - Tom II - Pielgrzym - Część Trzecia - Rozdział IX
X

     IX
     
      Na skraju rozległych bagien, znajdujących się
po przeciwnej stronie biosferycznej planety,
rozpoczęliśmy ekspedycję w stronę rzeki,
płynącej ich środkiem szerokimi zakolami.
Postanowiliśmy szukać rozwiniętej fauny.
Wybraliśmy ten rejon w nadziei,
że znajduje się tam bogaty ekosystem.
      Z powodu gwiazdy zachodzącej ponad równinami
występowała tu bogata gra barw – jak w mozaice,
a refleksy fosforyzującej czerwienią trawy
polaryzowały światło w różnych długościach fal.
Choć wizjer ukazywał kolaż fantastycznych wzorów,
rozłożonych jak plastry miodu w foremnej siatce,
nie patrzyłem weń, by nie tracić pięknego widoku,
bardzo podobnego do ziemskich mokradeł.
      –W– Ciekawie tu. Tak cicho. A zarazem bogato w inspiracje.
     
Nie odpowiedzieliśmy mu, podekscytowani
tym, co niedługo miało się wydarzyć.
Świadomość eksploracji oraz polowania
na istoty angażowała nas coraz bardziej.
      Już podest poduszkowca wpraszał się na podmokłe,
pełzając bezgłośnie nad grzęzawiskami,
a dłoń kurczowo ściskała drążek sterowniczy,
druga zaś dzierżyła bardzo czuły skaner,
wyszukujący ruchu w okolicy.
      Z rzadka pojawiały się niby-drzewa.
A więc krajobraz całkiem się nie wygładził.
Para-paprocie niczego jednak
nie przesłaniały, pozostając wciąż pod horyzontem.
Cały obszar pławił się w żółto-zielonych kolorach.
      –K– To nie wygląda na sadzone, chociaż jest regularne. Układy sześcioboczne często występują w przyrodzie jak plastry odkryte na pierwszym obiekcie.
     
Detektor okrył coś, jakby owady
podążające w roju równolegle do nas.
Na ekranie ukazały się wielkie na centymetr
kulki, poruszające się jak śmigłowce.
Ich wirniki obracały się wokół osi
na dwa możliwe przeciwstawne sposoby,
stopniowo przechodząc między tymi stanami.
Dzień na Pradeuterium trwał trzydzieści dwie godziny.
Wychodziło, że słońce za chwilę się skryje.
Proporcja skrętności okazała się nierówna.
Ilość prawoskrętnych coraz bardziej się zwiększała,
jakby zależało to od usytuowania gwiazd.
Komputer podliczył statystyczne proporcje
i odkrył, że żyjątek lewoskrętnych jest tyle,
ile wysokości kątowej miał na niebie pulsar.
Po zmroku wszystkie miały stać się jednakowe,
zmieniając skrętność wirowania jak maszyny.
      — Tu wszystko reaguje na pola magnetyczne! Szukajmy dalej! Może zobaczymy coś, co zachowa się jeszcze bardziej niekonwencjonalnie!
     
Czerwonej roślinie zmniejszała się łodyga.
Cały organizm skrył się pod mlecznobiałą wodę.
      Breja pod nami oraz wszędzie wokoło
dawała naszym umysłom powód do rozmyślań.
Dumaliśmy nad głębokością masy ożywionej
i o tym, co do tej pory zdążyła pochłonąć…
      Nagle pewna istota wskoczyła na ponton
prosto z masy bagiennej. W ułamek sekundy.
Każdy zamarł – jak i ona.
Unikał wszelkiego ruchu.
Jednak co złego mogło spotkać nas z jej strony?
Patrzyła na nas czymś w rodzaju oka.
Była żółta a kształtem naśladowała płaza.
      Dlaczego nie żaden wybryk natury
ale zwykła żaba chciała nam się przedstawić?
Zachwiała naszą pewnością siebie na tym obcym
globie. Zastanawiałem się nawet w duchu,
czy to aby nie jest Oceaniczna?
      Inna kreatura przypełzła na trzech kończynach
do Wojciecha i nie wiadomo, na co czekała.
      Podskoczyła trzy razy, wylewając jakiś płyn.
Naszło mnie skojarzenie, że może chce się bawić?
      Wtem latający wężo-ptak połknął stworka z mokradeł!!
Uderzył nas swoimi ogromnymi skrzydłami.
Stało się to tak niezmiernie nagle…
Ledwo doszedłem do ładu.
      Znikł.
Ani śladu!
      Nikt nie odniósł rany.
      –W– Nawet tutaj wszystko wzajemnie się pożera.
     
Też sądziłem, że znalazłem się w Raju, lecz trzeba się mieć na baczności. Ale mnie wystraszył!
     
–W– Śmierć i niedoskonałość dotknęła przepiękne Dzieło Boże przez grzech pierworodny. Ale w Przyszłym Świecie nie będzie śmierci i samo stworzenie doświadczy przemiany. Pismo Święte mówi: „Stworzenie bowiem zastało poddane marności – nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał – w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale Dzieci Bożych.”
     
Przyklękliśmy, chcąc zachować się rozważniej,
gdyż przed chwilą mogliśmy stracić równowagę.
Trzymaliśmy się mocno uchwytów na obrzeżach.
A na ustach zakonnika już była modlitwa.
Może tak odebrał decyzję, by paść na kolana?
      –K– Zawracamy? Nie wiadomo, jak daleko jest rzeka.
     
Lecz oto zwrócił mą uwagę nieruchomy kształt.
      Nałożyłem wizjer, dokonując zbliżenia.
Tułów wysoki na dwa metry, wsparty na dwóch nogach,
posiadający trzymetrowej wielkości płat
wyglądający jak paraboliczna antena
utrzymywana w kierunku zachodnim,
być może odbierająca fale z pulsara.
      Utrwaliłem widok i poruszyłem pojazd,
by jak najprędzej znaleźć się przy stworze.
      –K– Ciekawe, co takiego to coś wyprawia?
      —
Może bada gwiazdę? Albo kontempluje byt. Nie, oczywiście żartuję. Nic mnie już tutaj nie zaskoczy.
      –
K– A ja właśnie tego oczekuję.
     
Nie zdążyliśmy, albowiem posąg runął do wody.
Może to coś zdechło, pozostając nieruchome?
Albo gdy oba słońca ukryły się
za horyzont, wygasiły się fale magnetyczne,
a znudzone stworzenie schowało się.
      –W– Skończyłem. O, jesteśmy nad rzeką.
      —
Przegapiłeś najlepsze.
     
–W– Dlaczego? Chciałem przeżyć tę duchową chwilę sam na Sam z Bogiem. Wystarczy, że wy dokonywaliście badań.
     
–K– Prawda. Ktoś przecież musi wsłuchiwać się w Boga.
      –
W– Chyba nie mówisz tego z ironią?
      –
K– Nie, no co ty. Skupiamy się na pracy, ale również jesteśmy stworzeniami duchowymi, jakim nie była ta istota.
      —
No tak. Nie polegamy tylko na zmysłach, choć dzisiaj na pewno się przydały.
     
–W– W porządku. Posłuchajcie tego: „Otóż nie otrzymaliśmy ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania dobra, jakim Bóg nas obdarzył. […] Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego pojąć, bo tylko Duchem można to zrozumieć. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony.”
     
I tak nad kolejnym globem zabrzmiało
Słowo Boże i modlitwy odkrywców.
Wraz z nami dotarło do niego Chrześcijaństwo
a teraz czekał na wierzących kolonistów.

       
     

VIII
Dni Światła - Tom II - Pielgrzym - Część Trzecia - Rozdział IX
X