XV
Dni Światła - Tom II - Pielgrzym - Część Trzecia - Rozdział XVI
XVII

     XVI
     
      Kolejny raz gościła mnie stacja kosmiczna,
tym razem dla rekonwalescencji zdrowotnej.
Rany na skórze szybko się goiły;
żadne z nich nie okazały się groźne.
Atmosfera nie była więc mocno szkodliwa.
Jako jeden z pierwszych, który doświadczył
pobytu bez skafandra w toksycznym środowisku,
powiadomiłem naukowców o swoich przeżyciach,
zachowując w tajemnicy szczegóły eksploracji.
      Henryk był w gorszym stanie, mocno połamany,
lecz nie zginął, więc ludzie bardzo się cieszyli.
Wyznaczył zastępców na stanowisko zarządcy
Akanium: trzy zaufane osoby,
wśród których i ja niespodzianie się znalazłem.
      W endurejskiej sondzie znaleziono dane
o położeniu rodzimej planety Kosmitów.
Przez wieki na dnie jeziora czekała na spotkanie,
które nastąpiło wreszcie z naszej inicjatywy.
Nie pozostawili jednak głębszych informacji
o sobie samych ani o swoim świecie,
więc niepewność wkradła się w interpretacje,
czy na pewno obca rasa dotarła w tamto miejsce.
Analiza Karola niewiele wykazała,
bowiem urządzeniem zarządzała sieć neuronowa,
podobna do tych, które konstruował
człowiek. Nie działał ponadto międzygwiezdny napęd.
      Przybyła do mnie w odwiedziny Alicja,
cierpiałem bowiem na brak towarzystwa,
którego nie mogła zastąpić żadna rekreacja.
Rozmawiała ze mną często o duchowych sprawach.
Ja dzieliłem się z nią wspomnieniami z wyprawy,
a ona słuchała tego z niesłychanym skupieniem.
      Tego dnia pozwolono mi przyjść na zabawę,
wydaną z okazji rocznicy powstania
Ligi Wolnych Układów. Choć musiałem siedzieć,
nadal dużo czerpałem z obserwowania
bawiących się mieszkańców stacji orbitalnej.
      Podzieliłem się z siostrą swymi tęsknotami,
które od dawna niepokoiły me serce.
Wiedziała bez słów, że mocno pragnę
przyjaźni z Agatą, w której sobie upodobałem.
Że nie szukam, jak inni, jakiejkolwiek niewiasty,
lecz takiej, która będzie dobra jako żona,
która będzie mnie kochała i szanowała.
Odpowiedziała mi z pełnym zrozumieniem,
że Małżeństwo odpowiednim jest Powołaniem
dla tych, którzy wybierają życie świeckie,
choć szlachetniejsze jest konsekrowane dziewictwo.
Prosiła, bym nie skupiał się tak na kobiecych przymiotach,
gdyż nie tylko one same są ważne.
Poleciła mi przezwyciężać pokusę kochania
dla samych tylko zasług oraz cech,
albowiem nie jest to wtedy prawdziwa Miłość,
poza tym gdyby ktoś inny również mi się spodobał,
bardziej, myśląc tak, narażałbym siebie na zdradę.
Mówiła, że to osoba liczy się najbardziej.
      Faktycznie, pośród wszystkich kobiet tam zebranych,
przynajmniej w dwóch mógłbym mieć upodobanie.
Zapanowałem nad sobą dzięki swej postawie.
Nauczyłem się tego przy Elżbiecie.
      Oblicze mej rodzonej bliźniaczki,
wypisane po trochu mną samym,
zdawało się ukojeniem w tej sytuacji.
Ciepłe, mądre oczy spoglądały w dal, przed siebie.
W szarych tęczówkach znajdowała się kojąca zieleń.
Czerwień grzywki na tle jasnych włosów blond
szła w parze z niepowtarzalnie niezwykłą duszą.
Ten najczystszy dla mych oczu wizerunek postaci
o jakby nieziemskiej, anielskiej urodzie,
nie wzbudzającej we mnie żadnego pożądania,
wzmacniał pragnienie Wiecznego Trwania w Niebie,
w dziewiczej relacji ukochanych sióstr i braci…
      Wiedząc, co czuję, kiedy nań patrzę,
poleciła mi kierować podobne spojrzenia
na wszystkich innych ludzi wokół siebie,
abym miłował ich tym samym szczerym sposobem…
Opowiedziała mi, jak kiedyś sama,
uczestnicząc w pewnej hucznej zabawie,
znalazła w sercu trwałe miejsce dla bliźnich.
Odtąd doświadczała tego samego co ja teraz.
Na wszystkich patrzyła jak na osoby z rodziny.

       
     

XV
Dni Światła - Tom II - Pielgrzym - Część Trzecia - Rozdział XVI
XVII