XVII
Dni Światła - Tom II - Pielgrzym - Część Trzecia - Rozdział XVIII
XIX

     XVIII
     
      Glider sunął nigoryjskim traktem,
wożąc na pokładzie rodzeństwo, spragnione
znalezienia odpowiedzi na trudne pytanie,
jak dotrzeć do serc kuzynów z obcej
planety. Co czynić oraz kiedy podjąć próbę
podzielenia się z Obcymi Świadectwem Prawdy.
      Alicja zwlekała z rozsądzeniem sprawy,
woląc raczej wnikliwej poddać się zadumie.
Chciała rozważnie dać się ponieść Bożemu Natchnieniu,
korzystając z Daru Mądrości i Rady.
      Zmysły odbierały bezmiar wdzięku,
jakim mienił się glob, na którym biosfera
miała podobno pierwotne pochodzenie,
a my, czerpiąc wielką radość z odkrycia
zaawansowanej obcej cywilizacji,
kontynuowaliśmy wycieczkę nad morskie wybrzeże.
      Jakiś czas temu Alicja widziała się z Agatą
i wyniosła z tego spotkania jeszcze więcej szczęścia,
bowiem luba moja siostrze mej powiedziała,
że kiedy ja uczestniczę w doniosłych wyprawach,
ona, sławna już w świecie akanejska artystka,
propozycje przyjaźni miłosnej często napotyka,
lecz, sercem związana z „osobami jej znanymi”,
nie zamierza nic uczynić w związku z zalotami,
tylko pozostać wolną dla tego zdobywcy,
który doczeka się jej pełnej akceptacji…
      Prawie pewny, że to o mnie mówiła Alicji,
postanowiłem wyczekiwać tego spotkania,
bardziej upragnionego niż obca cywilizacja…
      Siostra ma chwaliła przymioty artystki
i toczyła z nią głębokie i budujące rozmowy,
w czasie których obie dzieliły się doświadczeniami,
chociaż to Ewa Agatę przeważnie nauczała.
Ta, która była zwierciadłem mej własnej osoby,
ukazała mi, jak ważne jest niesienie Prawdy.
      Znów poruszałem z nią tematy Wiary,
w miarę jak mijały kolejne etapy drogi,
a obrazy duchowe współgrały z obrazami
krajobrazu, stwarzając odpowiednią atmosferę.
      Niedawno przeżyłem kolejne nawrócenie,
wstępując na nowy etap Nadziei i Wiary.
Skończyłem czytanie czterech Ewangelii.
A Miłość, pałająca z kart biblijnych ksiąg,
rzuciła nowe Światło na moją doczesność.
Święto Zmartwychwstania, a wcześniej Dzień Męki
dobrze przygotowały mnie do tej lektury…
Mając do dyspozycji Święte Sakramenty
i wewnętrzne oświecenie przez Ducha Świętego,
ufnie przyjmowałem czekającą mnie przyszłość.
      Zatrzymałem pojazd nad wielkim wodospadem,
który srożył się pod nami dwustumetrowym spadkiem
– gigantyczną otchłanią oberwanej góry –
stając się górną granicą płaskich bezdroży
oraz ciągnących się ku wybrzeżu stromych dolin.
Kanion rzeczny transportował deszczową wodę z wyżyn,
by zasilić oceaniczne fiordy.
Ileż to działo się w tym miejscu w tej chwili?
Nadeszła pokusa zapomnieć o światach,
które odwiedzałem niedawno na krańcach poznania.
„Chluba” Ligii Wolnych Układów je dystansowała –
planeta dzieciństwa świeckiej ewangelizatorki.
      Ujęła mnie za ramię, by na chwilę przeprosić
i wyszła z pojazdu do pewnego turysty,
który również tu przybył, by ujrzeć cud przyrody.
Nawiązała bez skrępowania poważną rozmowę.
Poznałem zaraz, że był to ktoś ważny,
obstawiony trzema ochroniarzami.
      Czy działała tak samo jak niegdyś na moście,
gdzie wraz z nią miałem lepiej poznać Fenomen,
odnalazłszy informacje ukryte na dnie?
Wtedy, gdy pewien przechodzień pytał nas o Wiarę?
Postąpiła podobnie, podjąwszy szczerą rozmowę.
      –*– Pragniesz, dostojny obywatelu Kosmosu, aby twojego życia nie wypełniały niechciane frustracje, czuję to.
     
–On– Dobrze czujesz. Nie ruszajcie jej; dziś odpoczywamy od naszej „pracy”. Powiedz coś jeszcze, bo ciekawi mnie, co dzieje się na Nigorii.
     
–*– Powiem raczej o tobie, wysłanniku obcej władzy. Poznaję twoje intencje. Czynisz to, na co masz ochotę, czasami się cieszysz, ale zawsze pożądasz czegoś więcej, czego nie możesz mieć.
     
–On– Zgadza się. Dziś jest przyjemnie, ale widziałem już kiedyś to uzdrowisko i nadal czegoś mi brakuje. Zauważam różne rzeczy, które mogą mi się podobać, ale gdy już je otrzymam, to pragnę jeszcze więcej. Mogliby robić lepsze produkty! Mogłoby być ciekawiej! Nawet ludzie, których spotykam, nie zawsze mogą być moimi, choć władza pozwala mi na to…
     
Mrugnął okiem do rudo-blondwłosej.
Nie przejmowała się tym pożądliwym znakiem.
      –*– Nawet, gdybyś otrzymał to, czego pożądasz, znowu szukałbyś tego gdzie indziej i apetyt wzrósłby w tobie jeszcze bardziej. To, co tu możesz mieć, to tylko okruchy tego, co człowiek może osiągnąć, gdy przestaje polegać tylko na swoich pomysłach. Tak często wiąże się z nimi niedosyt, nawet gdy się spełniają.
     
–On– Mądrze mówisz, piękna kobieto. Widzę, że myślimy podobnie do siebie… Odkrywasz moje pragnienia. Przewidujesz, że, gdyby się spełniły, nadal będzie mi czegoś brakowało… Rozpoznajesz także mój smutek. Dlaczego tak bardzo przejmujesz się mną i moim samopoczuciem, skoro… wiesz, co mógłbym tobie zrobić, gdybym zechciał…?
     
Wysunąłem się przed moją siostrę,
lecz ta, nadal spokojna, mówiła dalej.
      –*– Cieszę się, że chcesz myśleć tak, jak ja. Chcesz posłuchać, jak osiągnąć Prawdziwe Szczęście? Ta osoba, z którą w tej chwili rozmawiasz, a która się tobie podoba, odmieni cię i będzie dla ciebie bliższa niż się spodziewasz – jak siostra… w Wierze. Spójrz na tego oto mojego brata, który stoi obok mnie: łączą nas wspólne myśli pełne Nieprzemijającej Radości, nie tylko więzy krwi. Łączy nas Ten Sam Bóg, którego przyjmujemy do naszych serc.
     
–On– Powiedz coś więcej. Nic ci nie zrobię, tylko podziel się tym ze mną; chcę poznać, co myślą wierzący.
     
–*– Przyjacielu, po śmierci czeka nas Życie Wieczne, w którym otrzymamy to, co przerasta nasze doczesne pragnienia. Właśnie ta Przyszła Radość powinna być celem naszych dążeń. W tym życiu doczesnym często nie wiemy, czego chcieć, by być Prawdziwie Szczęśliwym, dlatego też, nawet gdy spełniają się nasze pożądliwe marzenia, jesteśmy sfrustrowani. W krótkim życiu na tym świecie otrzymujemy jedynie „ochłapy” mającego nastać Spełnienia; są one bardzo małą częścią tego, co jeszcze kiedyś nadejdzie. Dawca tego Dobra chce, byśmy Jego Samego pragnęli najbardziej, a On ofiaruje nam wielokrotnie więcej niż oferuje doczesność ze wszystkimi swoimi marnościami. Słuchajmy Jego Woli – to On wiąże Łaski z naszymi godziwymi pragnieniami. Cieszmy się, jeżeli przekreśla czasami nasze plany; one często okazują się kiepską inwestycją, rodzącą poczucie frustracji i niedosytu.
     
–On Dlaczego ten on tak bardzo zabiega o nas?
     
–*– On nas kocha. Pragnie naszego Szczęścia.
     
–On– Ty też pragniesz. Hm… Ja też. Swojego. Ale w sumie dla innych też. Zgadzam się z tobą całkowicie, że jeżeli on istnieje, to jeżeli zechcemy, by pomógł nam dźwignąć się z gnoju, to pomoże tym, którzy sobie dadzą pomóc. Szkoda, że ja sam nie wierzę. A chciałbym.
     
–*– Masz wolę Wiary?
     
–On– Tak. Ale… jeszcze nie wierzę. No…
     
–*– Twoja wola jest na dobrej drodze, by stać się zgodną z Jego Wolą. Już teraz dokonujesz aktu Wiary poprzez sam fakt jej poszukiwania i łaknienia. Szukaj dalej, a osiągniesz Szczęście.
     
–On– Tak? To ciekawe… Panowie, wracajcie do bazy. Albo nawet zostańcie ze mną na Nigorii. Koniec służby na dziś. Są ważniejsze sprawy. Muszę to wszystko przemyśleć. Nie spodziewałem się tak poruszającego Świadectwa. Uderzyłaś w samo sedno, towarzyszko. Poruszyłaś temat najbardziej mnie nurtujący – poszukiwanie spełnienia. Dziękuję. Już teraz dałaś mi szczęście – poprzez nadzieję. A ja… wiesz, co zamierzałem. Przepraszam cię za próbę uwiedzenia. Może mnie nawet poznajesz…
     
–*– Może Bóg dał tobie Nadzieję Szczęścia dzięki mojemu Świadectwu. Zapytaj moich przyjaciół, a dowiesz się więcej. Do zobaczenia kiedyś.
     
Niezmiennie zdumiała mnie odwaga dziewczyny,
której źródło z pewnością nie tkwiło w niej samej,
lecz pochodziło od wewnętrznej Bożej Obecności,
którą przyjęła w Sakramencie Eucharystii,
a także od działania Ducha Świętego.
Nie polegała na swojej osobistej mądrości,
lecz poddała się Działaniu, które było oparte
na prawdziwej Miłości bliźniego,
otwarta na pouczenia płynące z Ewangelii.
      Środek lokomocji opadł do niewielkiego
wąwozu, gdzie został utrzymany w polu magnetycznym,
po czym znów osiadł nad szynową szosą
i pognał dalej wzdłuż burzliwej rzeki.
      Okruchy wspaniałości, oglądane wkoło,
rzucały nas na kolana, oszołomionych.
Oby pozostało tak na zawsze, nawet po śmierci!
A będzie nieskończenie lepiej bez cienia wątpienia…
Doskonale pasowała współgra znakomitości –
skał, roślin, zwierząt i rzadkich budowli –
do obecności niewiasty szczególnej z wyglądu,
której wnętrze prześcigało chwałę otoczenia.
To przez nią nadeszło: dla mnie ukojenie
a dla towarzysza-agenta – nawrócenie.
Przekazała nam obu ważne Świadectwo:
mnie o wzajemności kobiety, którą kochałem,
dzięki czemu powtórnie mogłem żyć Nadzieją;
jemu o miłującym nas Bogu,
dzięki czemu pojawiła się u niego Wiara.
      Zostawały w pamięci przyrodnicze obrazy
ukoronowane obecnością wartościowej
osoby i spełnieniem niepisanych tęsknot,
których nie zaciemnią zapomnienia rany.
      Niespodzianie dotarliśmy nad kamienną plażę
głębokiego fiordu, wijącego się pośród stoków,
o jasnobłękitnej śmietanowej tafli
i stromiejących z obu stron granitowych przepaściach.
Masy skały, poważne swą szarością
a wesołe kształtnymi spękaniami,
wyrastały ponad niebosiężny kilometr,
zachęcając nas, byśmy szukali szczęścia wysoko.
      Alicja pilotowała mnie do szosy w tunelu,
która wiła się korkociągiem we wnętrzu skały.
      Gdy wyjechaliśmy zeń na taras u szczytu,
zatkało mi oddech z powodu nagłego zachwytu.
      Oto jęzory zatoki, zagubione w lądzie,
docierały w końcu labiryntem ku wybrzeżu,
usianym gdzieniegdzie małymi wysepkami.
Ciecz z ciałem stałym trwały w odwiecznej symbiozie.
      — Wspaniale, że mnie tutaj zabrałaś.
     
Lecz ona w tej chwili odmawiała modlitwę.
Po chwili sam się do niej dołączyłem.
Poprowadziła pięćdziesiąt próśb i pięć rozważań
o życiu Chrystusa widzianym oczami Matki…
      Na Nigorii pobrzmiewał Różaniec w Części Światła.
Odmawiali go niegdyś także kosmonauci,
między innymi ci z Bazy Konwaliowej,
a myśmy dziś powierzali przezeń
to samo Powołanie, dla którego
oni poświęcili swoją własną doczesność.
Prosiłem szczególnie o nawrócenie
naszych nowych kosmicznych bliźnich i braci.
      Tak, chciałem, by Alicja przybyła doń
i, jak dziś, posłużyła za narzędzie
ich owocnej Ewangelizacji.
      Wzywana Panna być może wstawiała się za tą,
która miała przynieść Hagernejczykom
Światło Wiary, wypełniając przez to pewne
pradawne proroctwo albo życzenie…

       
     

XVII
Dni Światła - Tom II - Pielgrzym - Część Trzecia - Rozdział XVIII
XIX