XVI
Kręty kamienisty trakt wiódł nas wzwyż
na spotkanie znanych mi sprzed roku wzniesień.
Pomimo zimowej pory, nie były pokryte śniegiem.
Urządzenia terraformacyjne,
które przywieziono na ziemską orbitę
– między innymi ogromne lustra słoneczne –
wykorzystywano do sterowania pogodą.
Oszukiwano w ten sposób klimat wybranych
obszarów w zależności od zapotrzebowania.
Podążając we dwoje – brat z siostrą,
pełni pokoju i poczucia bezpieczeństwa,
zdążaliśmy ku przygodzie, która nas czekała.
Przy okazji mieliśmy pogłębić rodzinną więź
poprzez otworzenie naszych umysłów i serc,
aby dzielić się różnymi doświadczeniami.
Ktoś przyniósł tu niegdyś prasowane kamienie,
od dawien dawna formujące szlak,
by turyści bez przeszkód dotarli, dokąd chcieli.
Po obu zaś stronach wysokie świerki
tworzyły wrażenie, że to gościniec z przeszłości
wiodący do posiadłości szlacheckiej.
–*– Czy myślisz o tym, co już przeminęło?
— Tak… Nie spełniły się dwa wielkie marzenia.
–*– Nie wszystko, o co prosimy, jest w perspektywie Bożej dobre. Czasami Opatrzność wybiera dla nas coś lepszego, czego na razie nie musimy rozumieć.
— Więc o co mam zabiegać?
–*– O to, co Najlepsze. Nawet jeżeli nie trafiamy z konkretną prośbą, Pan Bóg i tak podaruje nam to, co Wspanialsze. Kieruj się po prostu Miłością, a Pan da tobie poznać, o co konkretnie zabiegać.
— Tak… Sam Cel jest lepszy niż niewielki krok ku niemu.
–*– Poza tym potrzebna jest wytrwałość. Pan Jezus powiedział w Ewangelii: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone.” A zaraz dalej, że „[…] Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.”
Zwarty las, który na dobre pozostał
w dole, nie przesłaniał już otwartych połaci
porośniętych przez iglaste krzewy,
ciągnących się kilometrami po niestromych zboczach.
W oddali w ogromnych półkolistych kotłach
czerniały skały, pobielane śnieżnymi płatami.
W powietrzu wisiało jakby natchnienie,
zapraszające nas do zgłębiania doniosłych rzeczy.
Odwiedziwszy te rozległe górskie przestrzenie,
zaczerpnęliśmy wiele inspiracji
z piękna krajobrazów i dzikości przyrody.
Nieustannie toczyliśmy głębokie rozmowy.
–*– Nasz Kochany Bóg nieustannie o nas myśli. Nigdy, przenigdy nie jesteśmy samotni.
— Wiem. Choćbyśmy znajdowali się na samym krańcu Wszechświata. Chyba że z powodu grzechów trafimy do Piekła.
–*– Zaufajmy we wszystkim Chrystusowi. Przyjmiemy Go w Eucharystii, a będzie w nas działał. Pomoże nam dojść do Ojca.
— A Duch Święty nas poprowadzi ku Synowi Bożemu. Dobra recepta na życie…
–*– Tak, receptą na życie jest uświęcenie życia.
Sponad grani, zza rozproszonych obłoków
wyszło słońce, rozjaśniając oblicza rodzeństwa.
Cztery znamienne kolory naszych włosów
błysły czernią i bielą,
blond i czerwienią,
przebijając swym pięknem pomarańcz aurory.
Siostra opowiedziała mi o pewnych wydarzeniach,
które głęboko ją doświadczyły.
Posiadały one charakter cudowny
i dotyczyły spraw religijnych.
–*– Niedawno na pielgrzymce życia mego zdarzyło się coś, co można by uznać za Cud, gdyby zostało to potwierdzone… Gdy byłam nad ziemskim morzem, uczestniczyłam w Eucharystii. Słowo Boże mówiło o spełnianiu Powołania Chrześcijan, a dokładniej o potrzebie Ewangelizacji. Bardzo duże wrażenie wywarło ono na duszy mojej. Moje myśli szukały Jego Woli… Wydawało mi się, że Opatrzność szczególnie pragnęła powiedzieć to właśnie mnie… Pełna podniosłych uczuć poszłam do Chrystusa, obecnego w Eucharystii. Gdy przyjmowałam Komunię Świętą, doznałam jakby „promieniowania” z wnętrza ust moich, od Świętej Hostii, i coś w rodzaju „Dotyku” Tego, który do mnie przyszedł. Poczułam wyraźnie Jego „Dotknięcie” mnie samej. Byłam pewna, że On prawdziwie do mnie przychodzi i że Go spożywam. Moim zmysłom dane zostało Go doświadczać. Jego Obecność w szczególny sposób została odebrana przez mój umysł… Cały świat przemienił się na chwilę – przestałam go postrzegać tak, jak dotychczas. Wszystko widziałam teraz przez pryzmat bliskości będącego we mnie Chrystusa. Trwało to poczucie i ta szczególna Wiara jeszcze potem, a ja w modlitwie pytałam Go, co mam czynić w życiu. Usłyszałam w swoim wnętrzu głos, mówiący mymi własnymi myślami, narodzonymi zapewne z reminiscencji Jego Słowa, powołujący mnie do Służby Ewangelii. Zostałam więc posłana, by Go głosić…
— Jak wielką Łaskę okazał tobie Pan Bóg! Cud…
–*– Powiadomiłam o tym wszystkim sprawującego nade mną opiekę Biskupa. Wszak to do Kościoła należy ocena tego typu wydarzeń, gdyż diabeł również lubi zwodzić człowieka tego typu znakami, by równolegle przekazać jakieś kłamstwo, usprawiedliwione religijną „wizją”. Zaraz po tym wydarzeniu nie czułam już tego, co wtedy, gdy przyjmowałam Jezusa. Zrozumiałam, że On liczy przede wszystkim na moją Wiarę. „Błogosławieni, którzy nie ujrzeli, a uwierzyli.” Dlatego, bracie mój, ilekroć przystąpisz do Komunii z Bogiem, wierz mocno, że On właśnie tam Jest, przyjmij to Wiarą Abrahama, ojca Wiary, nie licz na dostąpienie Cudu, choć Pan może takowy uczynić. To Sama Eucharystia jest Cudem, z którego tak niewielu zdaje sobie sprawę. Mamy w Niej przecież Samego Boga, nasz Cel, już tu, na Ziemi, a On działa potem w nas, dając nam Zadatek przyszłej Komunii z Nim w Niebie.
— Ja też czasem doświadczałem niezwykłych wydarzeń… Ale faktycznie, to właśnie Wiara nadawała Sens memu życiu. To nie dzięki uczuciom pogłębiła się moja Miłość do Boga, a dzięki wierności Jego Przykazaniom i karmieniu się Bożym Słowem i Sakramentami Świętymi.
–*– Tak! Pamiętajmy o Jego Przykazaniu Miłości, które nam zostawił, ustanawiając Najświętszy Sakrament. Mamy je zawsze wypełniać. Pomaga nam w tym Sam przyjmowany w Komunii Bóg, który przecież Jest Miłością. On nam zawsze pomoże w zgłębianiu Niego Samego, w zgłębianiu Odwiecznej Miłości, gdyż sami z siebie nic dobrego nie potrafimy uczynić. Bez Boga nie osiągniemy Szczęścia. To dzięki Panu potrafię dawać innym ludziom to, co najpiękniejsze i umieć wczuwać się w nich samych, aby najpełniej do nich dotrzeć z Bożym Przesłaniem.
— Stąd twoja empatia i ciepło, i czułość. I dobrać… Czy o tym właśnie pragnęłaś mi powiedzieć w górach?
–*– To nie wszystko. Chcę cię jeszcze powiadomić o decyzji, którą podjęłam jeszcze przed tym wydarzeniem, ale zrealizowałam tuż po nim. Lecz wstąpmy najpierw na szczyt tego uroczego wzniesienia.
— Cuda się zdarzają, wierzę w to.
–*– Nasz niedoskonały umysł lubi zapominać o przeszłości i wymazywać z pamięci wszelkie Dobrodziejstwa Boże. Czasami też poddaje w wątpliwość Wiarę. Cuda mogą pomagać w przypominaniu o tym, co Najważniejsze. Choć wydarzenia mistyczne czasami miały u mnie miejsce podczas wzmożonej modlitwy, to największą i niezawodną podporą mojej Wiary było nauczanie Kościoła i Sakramenty Święte, widzialne Cuda i Znaki, tak bliskie i częste, szczególnie Eucharystia, a tak lekceważone.
Bogactwo niewiasty olśniewało mnie
każdym słowem, którego słuchałem.
Odnaleziona niedawno córka mojej matki
fascynowała pobożnością swej osoby,
wychowanej w świecie pozbawionym Prawdy,
a tak niebywale doświadczonej i mądrej.
Bohaterka ryzykownych misji w układach,
w których do niedawna jeszcze zwalczano Wiarę,
poświęcała swój czas dla rodzonego brata,
pełna ciepłej siostrzanej troskliwości.
Uzdrawiała mnie słowami i rodzinną Miłością.
Jak pełen byłem dla niej wdzięczności!
Szlak skręcił w lewo pod skalne kotły.
Kosodrzewina tworzyła niezmierzone połacie,
wyglądające jak ocean falistej zieleni,
głęboki na dwa, a nawet cztery metry.
Po jednej stronie ostry stok, zakończony ścianą,
prowadził urwiskiem na sam wierzchołek,
zwieńczony podniebną trasą powrotną.
Alicja wzdychała może ze zmęczenia,
a może z podziwu dla otoczenia,
a stopy jej, stawiane na kamiennej skarpie,
ostrożnie szukały bezpiecznej drogi.
Tutaj głazów na szlaku nie sprasowano –
ułożono je raczej w zupełnym chaosie.
Co jakiś czas asekurowaliśmy siebie,
by uniknąć niebezpieczeństwa upadku
i cało powrócić do naszych bliskich.
Gdzieniegdzie uschnięte z różnych przyczyn drzewa
próbowały zdobywać górny regiel,
dostępny wyłącznie dla kosodrzewiny.
Pierwszy śnieg błysnął bielą z zakamarków,
roztapiany w warunkach sztucznej pogody.
Zagubione w gąszczu małe stawy
błękitniały zasilaną deszczem wodą.
Przepaść z trzech stron okalała wnętrze kotła,
na zawsze rzucając w swe podnóże cień.
To tam spoczywał od zawsze brudny śnieg,
na który nie działał nawet letni gorąc.
Obrzeże jezior, usłane kamieniami,
wprowadzało niepowtarzalną atmosferę,
aż chciało się pozostać tutaj do wieczora
i ani myśleć ruszyć się dalej, przed siebie.
— Ale tu ciekawie!
–*– Oceaniczna to piękna planeta. Można wciąż ją podziwiać i nigdy nie ma się dość. Jak na Adoracji.
— Czym jest dla ciebie Adoracja?
–*– Jest dla mnie trwaniem w Obecności Boga, który dla nas zstępuje w Eucharystii na ziemię. Jest byciem dla Niego tu i teraz. Podczas Adoracji On Jest i ja jestem. Oboje jesteśmy. Bóg-we-mnie, ja–z–Bogiem. Nie ma większego Szczęścia, lecz teraz nie potrafimy tego jeszcze pojąć ani zrozumieć.
— Więc po prostu wierzymy. Częściowo to rozumiem. Skoro tak bardzo pragnę trwać w pięknie przyrody, tak tęsknię bycia z umiłowaną niewiastą i doznaję szczęścia, gdy to wszystko staje się coraz bliższe…
–*– …to tym bardziej będziemy uradowani z bliskiej Obecności Boga, który Jest Źródłem tych wspaniałości i Celem, ku któremu one nas prowadzą. Gdy będziemy Go oglądać twarzą w twarz, znajdziemy w owej Wiecznej Adoracji Ostateczne Spełnienie. Sięgajmy po jego rąbek już teraz! A przyjemne uczucia nadejdą kiedyś same, choćby dopiero w Niebie. Syn Boży Obecny Jest w Kościele Świętym. Kiedy modlę się przed wystawionym Sakramentem, wtedy mówię do Niego w Duchu Świętym ku Chwale Boga Ojca. Uczestniczy w tym Cała Trójca Przenajświętsza.
— Chrystus został nam posłany dla naszego Zbawienia. Niestety nie wszyscy Go przyjmują… Mają bariery: nie uznają autorytetu Kościoła, nie chcą postępować moralnie a może nie doświadczyli Miłości.
–*– Największą przeszkodą jest jednak brak otwarcia się na Łaskę, na Ducha Świętego. To On przecież nawraca i to z Nim współdziałamy, gdy głosimy Dobrą Nowinę. Tak bardzo chciałabym nie sama jedna adorować Pana, lecz wspólnie z bliźnimi, o których nawrócenie postanowiłam ze wszystkich sił zabiegać.
— Dziękuję, że troszczysz się także o mnie.
–*– Chcę, abyśmy wspólnie wielbili Boga przez Całą Wieczność, Danielu, kochany mój bracie.
Najniezwyklejsza osoba, jaką dano mi poznać,
gdy tylko wyrzekła pragnienie swego jestestwa,
wzbudziła we mnie okruch wzruszenia,
jakie być może rozkosznie spowijało
tych, którzy zamieszkiwali Niebo,
gdzie każdy jest jak brat albo siostra,
trwając w najczystszej wzajemnej Miłości bliźniego.
Dążenie to na dobre zagnieździło się w mym sercu.
Za kotłem ścieżka skręciła w prawo.
Zajęliśmy się teraz forsowną wspinaczką.
Jakże przejmowały mnie wypowiedziane słowa,
które nadal wybrzmiewały w moim wnętrzu.
Przez cały czas trwała we mnie, jak marzenie,
wizja niewiasty-siostry… i jej zaproszenie.
Nigoryjskie dziecię, w sierocej młodości
prowadzone za rękę przez Opatrzność,
wzrastało przez cały czas w drodze ku Świętości.
A teraz, w pełni sił w wieku dojrzałym
śmiał patrzyło w dal, wspinając się wzwyż,
obdarzone przejmującym pięknem,
zarówno wewnętrznym, jak i zewnętrznym.
Nie podążając za porywami ziemskiej namiętności,
zawsze miało przed oczami przyszłe Szczęście,
choćby dzieliło je od niego bolesne cierpienie.
Niezwykłe w swej czułości oraz empatii,
nie posiadające w swych przymiotach większej skazy,
rozlewało wokół lśnienie swej osoby.
Siostra ma naśladowała święte niewiasty…
Nawet czerwona ozdoba na okryciu głowy
ukazywała, jak symbol, jej nietuzinkowość.
A oczy, których szlachetny kolor
dawał ukojenie, gdy nań patrzyłem,
zniewalały pewną tajemniczą bliskością.
Potomkini szlachetnego rodu
zwycięsko stanęła na wąskim wierzchołku.
Jasne lica pewnej siebie dziewczyny
błyszczały jak u księżniczki lub Królowej.
Nagle padła na kolana pod Krzyżem,
postawionym tu na Chwałę Chrystusa Pana
i w cichej modlitwie Cześć Mu oddała.
Ja natychmiast w ślad za nią również uklęknąłem.
–*– Oddałam się Bogu do wyłącznej dyspozycji, aby uczynił mnie narzędziem Swojej Miłości. Niedawno zostałam zaślubiona Niebu jak moja przyjaciółka, Paula.
Zaskoczony, wstrzymałem z wrażenia oddech.
–*– Danielu, mój bracie, pomódl się, proszę, ze mną Różańcem do naszej inspiracji Świętości, jaką jest nasza Matka oraz Królowa Nieba i Ziemi. Dajmy się porwać Tajemnicom Światła, opisującym publiczną działalność Wcielonego Słowa Bożego.
Na wzniesieniu tej wyjątkowej planety,
na której Bóg objawił się człowiekowi,
po której stąpały Chrystusowe Stopy,
dwa głosy uciekały się pod Opiekę Kobiety,
która, z pewnością orędując za nami u Boga,
upraszała Łaski dla nas dwojga.
Myśli odtwarzały historyczne fakty
widziane niegdyś matczynymi oczami,
gdy Syn Boży przy Chrzcie swym został wskazany,
a potem na weselu w Kanie się ujawnił,
nauczał o Królestwie Bożym całe tłumy
i przemienił się przy trzech Świadkach na wierzchołku góry,
a gdy miał przyjąć na Siebie dobrowolną Mękę
zostawił nam Swe Ciało i Krew w Sakramencie,
aby można się było zjednoczyć z Nim w Komunii
i osiągnąć trwające Wieczność Zbawienie.
Tak i my, zawieszeni jakby w czasie,
trwaliśmy w uwielbieniu na skalnym tarasie,
aż znikł cały świat.
~
–*– …dziękuję, Panie, że stale Jesteś przy nas.
Obudziłem się. Alicja jeszcze się modliła.
Spałem, ułożony w jej ramionach.
Nawet nie dostrzegłem chwili, w której zmógł mnie sen.
Jak w objęciach matki w mej młodości,
tak utulnie było w tamtym momencie,
że zamierzałem, udając sen, w nich pozostać,
lecz ona wyczuła ten mój błogostan
i, zaśmiawszy się, wypuściła ku samodzielności…
–*– Już niedługo będzie chłodno, Danielu.
— Co za wstyd, zasnąłem.
–*– Co ty mówisz? Nic się nie stało. Ja czuwałam.
— Wiem… Ty zawsze czuwasz… gotowa do opieki i niesienia pomocy.
Nie broniła się przed tym komplementem,
gdyż nie śmiała skromnością zanegować prawdy.
Zwycięsko kroczyła po płaskich kamieniach,
sprasowanych kiedyś starożytnym sprzętem.
Wąski szlak, zawieszony ponad nizinami
przechodził nad górną krawędzią kotłów.
Ilu to przechodziło tędy wędrowców,
korzystając z gościnności podniebnej magistrali?
Wielu… Lecz czy wszyscy na tak doniosłej wycieczce?
Czy ktokolwiek zaczerpnął tu tak wiele natchnienia?
–*– Święty Apostoł napisał, że „[…] trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
największa z nich [jednak] jest miłość.”
— Znam ten Hymn. Największa jest ta trzecia. Jednak póki co, potrzebujemy Wiary i Nadziei, gdyż jesteśmy niedojrzali i grzeszni.
–*– Miłość jako Największa z Cnót będzie w Przyszłym Świecie królować. To, co tylko służy Pielgrzymce, choćby Proroctwa, Dary Języków i Cuda, niczym są bez Niej, gdyż ona jest Celem. To do Niej ma wszystko prowadzić. A już teraz mamy przykazane dawać Miłość.
— A dobre uczynki zeń wypływają i z Wiary, i głoszą dlań pochwałę.
–*– Wiara ma wiele wspólnego z Miłością, gdyż jest Umiłowaniem Prawdy. Heroiczna Wiara przez ukochanie poznania tego, co jest i Tego, który Jest, życia i Dawcy Życia, jest wyrazem uwielbienia dla Niego. Skoro Prawdą jest Życie Wieczne w Szczęśliwości u Boga, to wierząc, oddaje się hołd Miłości, która to stworzyła i tyle wycierpiała dla nas.
Słońce świeciło już coraz słabiej.
Przystanęliśmy na krawędzi północnego urwiska.
Górska czerń, odcienie szarości oraz zieleń
wyróżniały się spośród równin pokrytych śniegiem –
odwrotnie niż półtora roku temu,
przed podróżą na Akanium, Pradeuterium,
Hagernewdę oraz tajemniczą Lawendę.
Jak wówczas, stanąwszy na eksponowanym podeście,
ogarniałem fantazją niepisaną inspirację,
która nagle mnie wtedy nawiedziła,
tak teraz, gdy spojrzałem wstecz na to, co miało miejsce,
odczytałem wreszcie jej ostateczną wymowę.
Pan Bóg faktycznie powołał mnie do wielkich rzeczy,
dając mi wiele szczególnych Darów i Łask,
które powinienem byłem owocnie wykorzystać.
Prowadził nas dwoje przez koleje życia,
które spotkały się kiedyś na placu papieskim
a teraz biegły równolegle do siebie…
Każda inna, choć podobne w tym, co najważniejsze.
Spojrzała na mnie wzruszona Alicja.
–*– Czasami Bóg wzywa nas do ofiary dla Dobra naszych bliźnich… Nie znamy przyszłości, więc warto być gotowym do przyjęcia tej wielkiej Łaski, choć bolesnej.
— Niedawno zastanawiałem się nad tym w odniesieniu do siebie. A co do ciebie… Wiesz, że bardzo cię kocham i trudno byłoby mi przyjąć u ciebie tę ewentualność…
–*– Święci Męczennicy poświęcili swe życie, lecz zyskali dla nas o wiele więcej, niż gdyby dalej żyli na świecie. To, czego nie dokończyli za życia, zastąpione zostało innymi Łaskami, którymi szafuje Kościół Święty i z których można bardzo dużo czerpać… Poza tym już w Niebie wypraszają nam wiele dzięki swym modlitwom…
Ruszyliśmy dalej. Uroniłem łzę.
Letni powiew wiatru skończył się na dobre,
gdy zgasło promieniowanie podczerwone
bijące od orbitalnych reflektorów.
Mimo to wciąż czułem się bezpiecznie.
Czy w czasach powszechnej stabilizacji i pokoju
mogło się jeszcze coś złego wydarzyć?
Czy tylko porażka przy badaniu starej legendy
albo poturbowanie jakiegoś astronauty
przez kolejne kosmiczne żyjątko?
Patrzyłem na morze spokoju przed sobą.
Wydawało mi się, że już nic się nie zmieni;
nawet nic nowego nie zaoferuje nam Kosmos.
— Powiedz mi jeszcze więcej o Miłości.
–*– Ona daje Zbawienie. Miłość Boża. Objawiła się szczególnie przy Ofierze Jezusa na Krzyżu. Nam dane jest odpowiedzieć na nią… Miłość to Cnota Boska. Oprócz tego są jeszcze Wiara i Nadzieja. Nimi też odpowiadamy Panu. Wiarą przez uznanie Jego Objawienia, Nadzieją przez zaufanie Mu i wyczekiwanie Zbawienia, a Miłością poprzez spełnianie Jego Przykazań i miłowanie Boga i bliźnich.
— No tak, racja. Kto nienawidzi, ten oddala się od Boga. Przez Miłość zaś upodobniamy się do Niego…
–*– …gdyż Bóg Jest Miłością.
— Jak sądzisz, czy Hagernejczycy zachowali Jego Obraz i Podobieństwo? Mają przecież rozum i wolną wolę.
–*– Tak. Ja wierzę, że również pochodzą od Adama i Ewy. A to, że się od nas różnią fizycznie, nie ma znaczenia. Ludzie też czasami są poważnie zdeformowani. Poza tym Hagernejczycy potrafią wierzyć i miłować, to jest pewne. Elżbieta badała tę sprawę dogłębnie.
— Są jednak tak bardzo różni od nas i nie ma u nich mężczyzn i niewiast w naszym rozumieniu, jedynie ślady płciowości.
–*– Miłość oblubieńcza to tylko skrawek tego, co w Pełni poznamy w Niebie, choć sakramentalnie prowadzi do zgłębiania w Małżeństwie wzajemnej relacji Chrystusa do Kościoła i doświadczania komunii Życia. Hagernejczycy rozumieją płciowość. W głębi swego jestestwa zachowali męskość i kobiecość. Ziemscy naukowcy podobno potrafią pomóc im ją wyostrzyć. Duchowni również zastanawiają się nad ich płciowością. Nie jest ona w pełni uporządkowana – u nich również występuje pewnego rodzaju pożądliwość, która prowadzi do grzechu. Część ludzi próbuje ich naśladować i ulegają zgorszeniu.
— Wiem jednak, że transwestytyzm, biseksualizm i homoseksualizm zdarzają się u nich jednak rzadziej niż u nas. Nie łączą się też w większe grupy niż pary, choć często sami w pojedynkę wychowują potomstwo, jeśli pochodzi ono z partenogenezy. Pary są stałe, lecz wynika to bardziej z logiki, która mówi im, że jest to korzystne dla dzieci, a w mniejszym stopniu z darzenia siebie wzajemną Miłością oblubieńczą.
–*– Prosili nas, ludzi, byśmy pomogli im uporządkować te sprawy. Być może nawet będzie możliwy u nich Sakrament Małżeństwa. Lecz to nie jest jedyna Droga, nawet dla samych ludzi… Istnieje przecież Kapłaństwo i Śluby Czystości, choć niekoniecznie jedno wiąże się z drugim. Skoro w Niebie czeka nas wielka Wspaniałość, której wszystko, co ziemskie, jedynie służy, warto więc dla tego Dobra zrezygnować z doczesnych związków i pozostać w Dziewictwie, by być bardziej dyspozycyjnym dla Boga…
— Tak jak ty… Nie pojmuję tego.
–*– Nie wszystkim to dane. Wybrałam pełniejsze, a może nawet szczęśliwsze życie, w pragnieniu akceptacji każdego Bożego Natchnienia oraz tego, co Opatrzność postawi przede mną – radosnego lub smutnego. Poślubiona Królestwu Bożemu jestem właśnie dla tej większej dyspozycji, której bardzo potrzebuję, by sprawniej działać dla dobra innych. Tutaj kontakty z połową ludzi ogranicza płciowość, gdyż ludzie wzajemnie się pożądają, unikają albo szukają matrymonialnych korzyści. W moim przypadku ograniczałoby to możliwość głoszenia Dobrej Nowiny. Wiesz przecież, jak wyglądam, mój bracie – lustrzane moje odbicie. Poślubiona Niebu, będę siostrą dla ludzi, a nie antropomodelką do zabiegania o względy. Wtedy będzie mi łatwiej dotrzeć do każdego. W Nowym Świecie Miłość oczyszczona będzie z nieczystego egoizmu. Każdą znajomość postrzegajmy na płaszczyźnie nieprzemijającej, byśmy prawdziwie i szczerze pomagali sobie wzajemnie w dążeniu do Boga Ojca.
Szlak skręcił ku dołowi, tym razem
klucząc serpentynowym zakolem.
Słońce, nisko położone na zachodzie,
powoli, zamiast promieni, rzucało cienie szczytów.
Marzyłem w duszy o Najgłębszej Miłości…
O Zbawieniu… O Wieczności… O Świętości…
Pojąłem, ile wspaniałości nadeszło w mym życiu
dzięki wspaniałej siostrze, którą tak miłowałem.
— Jak dobrze, Alicjo Ewo, że jest ktoś tak kochany, jak ty, kto jest moją rodzoną siostrą, a nie kobietą spoza rodziny, z której pomocy nie mógłbym tak po prostu czerpać.
–*– Jestem już siostrą wszystkich.
Bez słów schodziliśmy po coraz szerszym trakcie,
okolonym coraz wyższym już lasem.
Powoli wzrastał we mnie jakiś niepokój…
Oblicze nigoryjskiej dziewicy
zdradzało tęsknotę do czasów bardzo Przyszłych.
Słona rosa znalazła się w mym oku.
–*– Wiem, o czym myślisz. Przez cierpienie i ofiarę można wyprosić bardzo dużo Łask. Sam Bóg przecież w ten sposób nas Zbawił. Przez samą Miłość – nawet nie przez aktywne działanie, gdyż nie zawsze potrafimy uczynić to, co zamierzyliśmy – przez wyrzeczenia i oddanie siebie przyczynić się można do rozlania ogromu Bożego Miłosierdzia, którego świat bardzo teraz potrzebuje, a zapragnie może jeszcze bardziej.
Chwyciłem za dłoń Alicji, zatrzymując ją w drodze.
Nie chciałem jej wypuszczać z tej uwięzi,
by nie szła tam, dokąd przyszło jej zmierzać.
Podejrzewałem, że pragnęła męczeństwa.
Chwytałem dla siebie jej umiłowaną osobę,
aby nic złego nie zdołało nas rozdzielić…
Ujrzałem łzy na jej bliźniaczych policzkach.
Nie miałem żadnego prawa jej zatrzymywać.
Szepnęła: „Przekonasz się, że wszystko będzie dobrze.”
|