XV
Wespół z Karolem dowodziliśmy
flotą małych i średnich statków kosmicznych.
Jako admirał wydawałem polecenia
żołnierzom, on zaś dowodził zespołem naukowców.
Zjawiwszy się na orbicie Bereidy,
napotkaliśmy na kontratak pojazdów Pierścienic.
Ukryci na pobliskiej planetoidzie ludzie,
ocaleni od ataku Nieprzyjaciela,
podali nam dokładnie swoje współrzędne,
byśmy ich wybawili od śmierci z głodu.
Pomysł odbicia planety o historycznym
znaczeniu poparły wszystkie sprzymierzone nacje.
Niepewnie kołatało me zalęknione serce.
Przejmowało się losem Alicji.
Ode mnie zależał jej ratunek
oraz powodzenie ofensywnej operacji.
Karol stał dumnie na swojej pozycji.
Niedawno dokonał przełomowych odkryć,
które zmieniły dotychczasowe postrzeganie
algebry: odnalazł bowiem nowy zbiór liczbowy,
który wynikał wprost z rekurencji działań.
Tam gdzie nadpotęgowanie rodziło furkacje,
znikła możliwość zwyczajnej interpolacji,
lecz jeśli inna przestrzeń dziedziczyła własności
z dodatkowym trzecim parametrem,
złożona wstęga, podróżując w zaświatach,
dziurawiła w furkacjach zespoloną tuleję,
a wyższe wnętrze jej okazało się czymś zupełnie nowym.
Przełamał dotychczasowe możliwości poznania.
Zbliżały się do nas niewielkie pojazdy,
oddalając się względnie od tych nieco masywniejszych.
Tyle ukazały optyczne lunety.
Rozkazałem, by także od nas odłączyły się
wyposażone w rakiety kosmiczne myśliwce.
W obcych jednostkach również byli Ziemianie:
Kosmici napuścili na nas zdrajców, zwerbowanych
w niektórych państwach ateistycznych.
Gdy spotkały się obie chmury, zaczęto strzelać.
Grad konwencjonalnych pocisków przemierzał przestrzeń.
Rozważałem, czy ruszyć tam wszystkimi oddziałami,
lecz Karol rzekł, że duża prędkość względna
uniemożliwi jakąkolwiek zbrojną konfrontację.
Wielokrotnie prowadzono bitwy we Wszechświecie
i wytworzyły się niepisane zasady,
że należy najpierw się do siebie zbliżyć
i zrównać torem lotu, aby móc walczyć.
Lecz kto miał pewność, że nasz Przeciwnik
nie złamie konwencji wymyślonej przez Ziemian?
Może potrafiłby nas niszczyć mimo różnic w pędach?
Uruchomione w myśliwcach lasery
roztapiały pancerze Pierścienic.
W tym momencie od armady Najeźdźców
wystrzeliły ku nam kolejne rozproszone szyki.
Dzięki mojej nakładce wizualnej
każdy ujrzał obraz w odmienionej skali,
z naniesionymi nań danymi z komputerów.
Pomagało to żołnierzom w prowadzeniu akcji,
drastycznie zwiększając czytelność pola bitwy.
Minęły się! Podążyły prosto w naszą stronę,
odbierając po drodze salwy z naszej broni.
Prowadzone przez Pierścienice, zwolniły gwałtownie,
okrążając sferycznie nasze zgrupowanie.
Niszczyliśmy je dzięki przewadze ogniowej.
Coś powolnego zostało od nich odpalone.
Naukowcy rozpoznali, że były to bomby,
gotowe do eksplozji i wyzwolenia plazmy.
W mig otoczyły nas defensywne matryce,
zabezpieczając nas przed niszczycielską interakcją.
Eksplozje, odbite od pól siłowych,
zniszczyły intruzów. Jednak zapłaciliśmy za to
prędkim zużyciem się generatorów osłony.
Natychmiast powróciły nasze myśliwce.
Nadszedł czas, by spotkały się dwie główne floty.
Dobiegły końca wstępne przymiarki.
Nagle podążyły ku nam nowe jednostki.
Chwilowo bezradni, wyczekiwaliśmy uderzenia.
Rozdzieliły się wtedy na miniaturowe punkty
i raz za razem reprodukowały się.
Kiedy leciało to do nas, omijało strzały.
Dalekosiężny laser niszczył przybyłych,
ale nie potrafił zwalczyć rozproszonej chmury.
Uznaliśmy, że najlepsze będą wabiki,
jako że matryca mogła już być za cienka.
Znano od wieków tę prostą proporcję
pomiędzy wielkością nośników a siłą zniszczenia:
duże bomby lub pociski – lecz mała prędkość względna
kontra szybki jak światło i kłujący laser,
którego mogła odbijać ochronna powierzchnia.
Pokrywano więc statki płytami odbłyskowymi,
zaś pola siłowe dawały gwarancję,
iż część wrogich rakiet zostanie zdjęta.
Pociski minęły „flary”. Włos jeżył się na głowie.
–K– Pozycja tych pocisków podlega fluktuacji! Znajdują się w kilku miejscach jednocześnie dzięki zjawiskom kwantowym. Są nieustannie teleportowane tachionowo.
— Co teraz?
–K– Więcej kontrrakiet. Tu rządzi prawdopodobieństwo.
Nie nadążaliśmy z ich rozbijaniem.
Unicestwiły jeden statek i jego załogę.
— Niech myśliwce polują na te rakiety. Pozwolić na przeciążenia. Wynalezione przeze mnie antidotum wykorzystujące Fenomen uchroni pilotów przed zabójczymi przyspieszeniami. Wielokrotnie to już ćwiczyłem, między innymi na Akanium i Deuterium. Zabrać ze sobą pociski przeznaczone dla nieprzyjacielskich statków głównych. Cała naprzód!
Wciąż jeszcze znacząco przeważaliśmy liczebnie.
Rozkazałem kapitanom średniej klasy liniowców,
aby wspierali walczących taktycznie szeregowców,
jako priorytet traktując grających nie-fair,
czyli tych, którzy montują silną amunicję
na bardzo słabo opancerzonych jednostkach.
Z trudem przebiliśmy się przez szalejące rakiety.
Część z nich na szczęście nie zdążyła zostać odpalona.
Obcy ginęli z radio-okrzykiem,
emitowanym dla postrachu w przestrzeń,
tym samym, którym zawsze nas pozdrawiali.
„Pamiętaj o Śmierci” doprowadzało do szaleństwa.
Zacząłem w pewnej chwili nucić Psalmy.
Może była to odpowiedź na wrogie sentencje?
Karol spojrzał ze zdziwieniem i zastąpił mnie.
Wypowiadane w nich ludzkie problemy,
zawierzane Panu Bogu w pełni ufności,
uczą nas, współczesnych, że Bóg najlepiej wie,
jaką Drogę wybrać dla nas w Swej Mądrości,
aby stało się najlepiej dla naszego Zbawienia.
Nie można się martwić pozornymi porażkami.
Wszystko ma znaczenie w pielgrzymce do Wieczności,
a w oderwaniu od zamysłu Bożego
wszelkie dobra przemijającego
świata są tylko ułudą, która kiedyś się skończy.
Wtem ukazały się wieloskrzydłe pojazdy –
ich wielkie korpusy, będące ciałami
Pierścienic, swobodnie wisiały w próżni, jakby nic,
a z „kadłubów” wystawały kompozytowe drągi,
ustawione promieniście wkoło jak anteny.
Całkowicie odbijały najsilniejsze lasery.
Skanery, momentalnie czymś zaślepione,
nadały komunikat o powodzi cząstek.
Nadwerężały one pancerze naszej dumnej floty.
Resztki defensywnych matryc pochłaniały
taony, piony, leptony i zlepki kwarkowe,
i antymaterię, i nowe Dziwadełka.
Nie wszystko jednak udało się przesiać.
–K– <<One>> emitują to promieniowanie z siebie i kierują antenami prosto na nas.
— Niech piloci użyją rakiet, by zniszczyć anteny. Atakujcie pod kątem prostym.
Obcy znikali jednak, oddawszy strzał,
maskowani znanym sobie sposobem.
Rzadko trafiały weń pociski z naszych dział,
gdyż większość ginęła w strumieniach cząstek.
— Póki nie wiemy, co robić, atakujmy widoczną część <<ich>> floty. Jedynie myśliwce niech nadal celują w emitery.
Słyszałem śmiertelne okrzyki tych,
którzy spłonęli lub wyziębli w otchłani.
Pojawiające się raz po raz Sprawczynie zagłady
ukazały nam dzisiaj potęgę swoich ciał.
A każdą z nich, pokonaną z wysiłkiem,
okupiliśmy stratą jednej z naszych fregat.
Unicestwiliśmy resztę wrogich zastępów.
Zdrętwiali z przerażenia zwycięzcy kosmicznej bitwy,
odetchnęli z ulgą. Piloci myśliwców,
asy przestworzy, utorowali nam zwycięstwo.
Ocalało niewiele statków. Śpiewano nań Psalmy.
Wychudzona twarz zakonnika Wojciecha
sama z siebie dała znać o długim cierpieniu.
Wespół z nim, uradowani z ocalenia
ludzie dziękowali nam za przybycie z odsieczą.
Wypatrywałem mej siostry wśród Beredejczyków –
nie znalazłem jej w bazie we wnętrzu asteroidy.
Mówiono, że mnich bardzo długo pościł,
dochodząc do czterdziestu dni, przerwanych Świętami
i choć w międzyczasie upadła planeta,
rozdał wszystkim własne zapasy żywności.
Sam twierdził, że dobre jest umartwienie
w celu wyproszenia Łaski dla największych grzeszników.
To dlatego „misjonarz Kosmitów”
usunął się w cień, by wyprosić dla nich nawrócenie?
Wyzwoleni ludzie oddawali mi honory,
ja zaś opowiadałem im o naszej technice,
twierdząc, że z jej pomocą wygramy niejedną bitwę
i przysporzymy „siłom Dobra” wiekopomnej sławy.
Wojciech publicznie skarcił mnie za to, że przyjąłem
nieodpowiedzialną propozycję
zostania admirałem mimo braku doświadczenia.
Zdruzgotał mą pychę i chęć „wykazania się”
jako wielki wódz prowadzący wszystkich do zwycięstwa,
lecz ostatecznie nie zanegował tej szczytnej roli.
Skłoniłem głowę, a on wziął mnie na stronę.
Szliśmy teraz długim korytarzem.
–W– Potrzebne są ofiary, by Pan wysłuchał naszych godziwych próśb, nie zapominaj o tym.
Moje usta spowiło milczenie;
we wnętrzu narastało ogromne przerażenie.
Do czego nawiązywała jego wypowiedź?
„Panie mój, Boże, umocnij mnie teraz.”
Weszliśmy do kaplicy ze skromnym Ołtarzem,
a pod nim w diamentowej trumnie…
…trumnie…
…diamentowej…
…pod Ołtarzem…
…dostojnie piękna…
…dumnie zwycięska…
…nieskalana rozkładem…
…połyskująca znamiennym dwukolorem…
Alicja Ewa
Upadłem na twarz na zimną podłogę;
siostra znikła we łzach z pola widzenia.
„Boże mój, Boże mój, Boże mój, Boże,
chcę umrzeć i pójść za nią do Nieba!”
Konwulsje targały mym zrozpaczonym ciałem.
Przypomniałem sobie ostatnie nasze spotkanie,
gdy żegnałem się z nią w parku na powierzchni Bereidy:
zjawiła się tak nagle i równie szybko odeszła.
Nie mogłem znieść tęsknoty za kochaną
siostrą, której odnalezienie tak wiele mi dało;
wolałbym sam zginąć podczas manewrów wojennych.
Niczym był największy nawet ból niewoli
wobec faktu, iż utraciłem swoją bliźniaczkę.
–W– Nie rozpaczaj! Płakać możesz, ale nie trać tylko Nadziei…
Podnosiłem wzrok, by popatrzeć na Alicję,
nie zwracając uwagi na rady przyjaciela.
Spokój na obliczu zmarłej zaprzeczał smutkowi,
a uśmiech, jaki na mim został, wyrażał ekstazę,
doznaną w momencie, w którym traciła życie.
–W– Gdy poleciała na Bereidę, udzieliłem jej Sakramentów Świętych. Przyjęła Komunie Świętą, a potem namaściłem ją na Monarchinię z upoważnienia Ojca Świętego. Przybyła na Bereidę, by spotkać Pierścienice. Dorian ogłosił, że planeta zostanie zaatakowana. Nikt nie dał mu wiary poza nami i tymi, których dziś uwolniłeś. Tak, chciała przekazać Nieprzyjacielowi Prawdę o Życiu Wiecznym.
Memento Viva.
Dlaczego, dlaczego… Alicja…?
–W– Odnalazłem ją potem na powierzchni – nie pytaj, w jaki sposób…
— Gdzie byłeś, gdy ginęła?!!
Wystraszył się przyjaciel, usłyszawszy te słowa,
a z obu jego dłoni polała się krew.
Zamarłem. Zatrzymał się potok moich łez.
Wojciech ukrył ręce w habicie, wykrzywiając twarz.
–W– Bóg zaprowadził mnie do niej… Wskazał mi ją… Ona poleciła, bym czuwał na orbicie, chyba że utracę łączność. Obcy zakłócili odbiór. Cudem ją odnalazłem. Cała powierzchnia była skażona promieniowaniem. Na ulicach leżało ciało na ciele. Udam się teraz na Świętą Ziemię, do Ojca Świętego.
— Promieniowanie zabiło moją siostrę…
–W– Znalazłem przy niej list, napisany w podczas Świąt. Jedynie data jest dla mnie czytelna. Zaadresowała go do Doriana. Ten zaginął; nie wiemy, gdzie jest, może również nie żyje. Użyła niezrozumiałych liter i jakiegoś zapomnianego języka; może on miał to odszyfrować, jest przecież Prorokiem.
Ujrzałem nieznane mi pismo i znaną datę,
a na dole literę D i krwistą plamę.
— Nie przeżyję twojego odejścia, Alicjo…
–W– Módl się za nią. Ona cię bardzo kochała. Ostatnie słowa, jakie od niej usłyszałem przed atakiem, to wyznanie Miłości do ciebie i do mnie. Powiedziała, że Miłość, jaką posiadała, jest wielkim Skarbem. Pragnęła, by każdy wypełniał Przykazanie Miłości i kochał bliźniego swego jak siebie samego. Nie rozpaczaj. Każda chwila naszego życia ma być wypełnianiem naszego Powołania. Ja sam jestem uzależniony od Boga, odczuwam Jego Działanie aż do samego sedna, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Trwam w poście i w modlitwie. Trwaj i ty.
— Alicjo… Jezu mój, daj mi to przeżyć, abym nie uległ rozpaczy i spotkał ją w Niebie.
Wstałem i poszedłem ku Ołtarzowi.
Przy ciele mojej rodzonej siostry
ukląkłem na długie godziny czarnej nocy.
|