XXI
Hymn, który rozbrzmiał na samym szczycie
Diamentowej Katedry, teraz wpół-zburzonej,
udało się komputerom częściowo rozszyfrować.
Ten, który wyśpiewałem w niezrozumiałej mowie,
gdy w Wielką Noc myślałem o Alicji.
Jedynie niektóre izolowane słowa
pozostały nadal zagadkowe.
Samolot zmierzał na Łaciński Kontynent,
kończąc już przelot przez wąski ocean.
Niegdyś przybyłem tam jako pilot
i dostrzegłem nadlatujący z orbity prom.
Lecz tym razem była to południowa półkula.
W małym mieście, pośrodku nieprzebranej dziczy,
znajdował się pałac Królowej Południa.
Wzniesiono go pośpiesznie po niedawnej bitwie.
Pierścień z mewonejskich kryształów azotku węgla
ukoronować miał spotkanie Monarchów.
Nie wiedziała jednak, kiedy dokładnie przybędę.
W dole niezmierzone lasy tropikalne
i potężnej stromizny góry stołowe
sprawiały wrażenie pozaziemskiej przyrody,
choć stanowiły integralną część krajobrazu.
Pamiętałem jednak oazę z Północy,
gdzie meteoryt z sukcesem rozsiał obcą florę…
Tak bardzo starałem się o względy niewiasty,
tak pragnąłem, byśmy złączyli się Małżeństwem!
Byłbym zapewne dobrym kandydatem…
dla tej, która była ostoją natchnienia i piękna.
Liczyłem, że Pan nas powołał właśnie na tę Drogę.
Wylądowałem na egzotycznych przedmieściach
metropolii, po ulicach której spacerowali
jej rdzenni czerwonoskórzy mieszkańcy.
Na głównym placu, daleko przed pałacem,
czekali na mnie jacyś ludzie spoza Sol Centralis.
Daniel przybliżył się do nich bez obaw,
a ci uformowali wokół niego okrąg.
Wtedy zadrżało serce niedawnego bohatera,
bezbronnego zupełnie, zdanego na Boga.
Zechciał postąpić jak niegdyś w ruinach nad wodą
w swojej rodzinnej miejscowości, gdy zatrzymano go
w celu pobicia albo rozboju.
Liczył na to, że ocali go wewnętrzny spokój.
–Oni– Wygrałeś tę wojnę, ale teraz cię zamordujemy. Jesteś naszym głównym wrogiem, potomku Konwaliowych Astronautów, ty, który naruszyłeś odwieczny porządek co do izolacji Oceanicznej. Ona sama, jej klon: Akanium i zdewociała Hagernewda miały zostać zniszczone, tak jak wcześniej wysterylizowaliśmy Lawendę, usuwając z niej przesądne istoty.
–D– To wy, Kaci!!
–Oni– Ostrzegaliśmy ciebie. Nienawidzimy cię, jak wcześniej twoją wyrodną siostrę, Ewę. Posiała zamęt większy od twojego, ale na szczęście nasze byłe przyjaciółki, Pierścienice, a obecnie zdrajczynie, uśmierciły ją. Przeczytaliśmy wyrok, teraz wykonamy go.
–D– Kim jesteście?? Czy to wy odpowiadacie za całe zło, jakie spotkało w ostatnich tysiącleciach Chrześcijaństwo?
–Oni– My tylko rządziliśmy większą częścią świata. To wy, dewoci, okazaliście się słabi i pełni ignorancji. Byliście letni i oddaliście władzę ateistom i nam, gnostykom. Gdzie była wasza świetna ponoć wiara? Zwyciężył was rozum i tajna wiedza.
–D– Ostatecznie to wy przegraliście, gdyż Wiara jest Święta i Prawdziwa. W dłuższej perspektywie nie może zawieść. Bóg Sam uratował Kościół, gdyż Bramy Piekielne Go nie przemogą. Daremny wasz trud.
–Oni– Za chwilę zginiesz. Teraz nadeszła wasza kolej, ale przez te parę tysięcy lat to my byliśmy panami życia i śmierci. Jeszcze kiedyś wrócimy. Poczekamy na wasze błędy.
–D– Pan Bóg ukarał nas za ignorancję, ale zmiłował się nad nami i przyniósł nam wyzwolenie. I wy skorzystajcie z niego i nawróćcie się jak Pierścienice. Łaska Boża jest darmowa. Bóg Jest Miłością. On to, gdy byliśmy grzeszni, odkupił nas na Krzyżu.
–Oni– Jesteś taki sam jak twoja siostra. Giń więc.
Zebrani nałożyli na siebie skafandry,
a wszyscy gapie uciekli, przepełnieni strachem.
Król Daniel czekał godnie na pewną śmierć;
w jego dłoni połyskiwał Różaniec.
Postawili przed nim pojemnik zabrany z kopalni,
w której ten znalazł kiedyś Fenomen.
Otworzyli. Zabłysło od reakcji łańcuchowej.
Odkleiła się siatkówka od oczu Daniela.
Stracił oddech.
To mózg sam go wstrzymał, doznawszy szoku.
Dusił się.
Zabrali pojemnik i uciekli do swojego promu.
Mijały sekundy.
Wojciech ujrzał to przez lornetkę i doniósł Agacie.
Ból ścisnął tęskne serce niewiasty.
Na orbicie Karol modlił się Różańcem.
Dziękował za niedawny tryumf militarny,
dzięki któremu ocalono życie wielu ludzi.
„Jestem Królową Nieba i Ziemi.”
To rzekła osoba Niewiasty, którą zobaczył.
Naukowiec i kronikarz wstrzymał się w bezruchu.
To on, właśnie on, doświadczył wielkiego Cudu.
Była przy nim Ta, którą wzywał w modlitwie,
prosząc wielokrotnie, by wstawiła się za nim, grzesznym.
Lecz kamera komputera wyłączyła się wcześniej,
tak iż sam jeden widział Królową Nieba i Ziemi.
–K– Pragnę Tobie służyć, Królowo…
Usłyszał słowa skierowane do siebie,
traktujące o jego nowym Powołaniu
i misji, którą wypełni dla Niej w przyszłości.
Zerwał się na nogi i czym prędzej przybiegł
do konsoli sterującej w gwiezdnym statku.
Minęły uczucia związane z widzeniem.
Wiedział, iż mogło być tylko złudzeniem…
Jedynie Biskup mógł rozstrzygnąć, czy było prawdziwe.
Nie wiedział, dokąd leci, ale czuł, że powinien.
Coś go nagliło do udanie się w pewne miejsce.
Stał się w tym momencie narzędziem Opatrzności.
Nad miastem pojawiła się rakieta.
A zaraz za nią niewielkie wodne bańki.
Karol prędko wylądował w pobliżu miejsca,
w którym dusiła się w agonii ofiara mordu.
Dotarł doń i zaniósł ją do pomieszczenia
hibernacyjnego, ratując ją od śmierci.
Nagle stało się:
do wejścia przyległy wodniste pojazdy.
Wpuścił je, a te wniknęły do hibernatorów.
Karol zemdlał z nadmiaru wrażeń.
W ostatnim momencie oczy jego spostrzegły
niewielkie, spotkane już niegdyś futrzaste istoty.
Ocknął się i zobaczył żywego przyjaciela.
Leżały nań ułożone na Krzyż Lawendy.
Królowa Agata i zakonnik Wojciech,
pogrążeni byli w Modlitwie Różańcowej
w intencji ocalenia Króla Północy,
gdy oto w drzwiach komnaty zjawił się Karol.
I Daniel, uzdrowiony od poparzeń i skażenia.
Tak dobrze opanowali sztukę walki z radiacją,
ci, którzy sami doświadczyli jej na swej planecie…
gdy Kaci zrzucili bomby atomowe na Lawendę.
–W– Karolu, przybyłeś w samą porę!
–K– Niczego nie pamiętam, straciłem przytomność. Chyba śniła mi się Maryja.
–A– Danielu, ty żyjesz!!!
–D– Ukochana moja!
Rzucili się sobie natychmiast w ramiona.
–W– Nie spodziewałem się was obu. Mam przy sobie list Alicji; zauważyłem, że potrzebny jest klucz, żeby zrozumieć słowa.
Królowie odstąpili od siebie,
a Daniel wyjął coś ze swojego schowka.
–D– Ja mam mój własny tekst nagrany i transkrybowany na Akanium. Zaspokoję waszą ciekawość, a potem uczynię coś jeszcze… Agato.
Kobieta spojrzała na mężczyznę z przejęciem.
Zaś krewny łacińskich mieszkańców tego kontynentu
ze zdziwieniem popatrzył na projekcję tekstu.
–K– Przeczytam wam to wielbienie. Dziś otrzymałem wspaniały Dar. Będę potrafił odczytać każde pismo i zrozumieć mowę wszystkich. Zostanę Pielgrzymem. Zamknął się pewien rozdział w mojej Kronice.
–W– Pewnie otrzymałeś Charyzmat Rozumienia Języków.
–K– Tłumaczę tekst:
„Widzę Ciebie, stoisz przede mną. Oblicze Twoje jest Święte. TY JESTEŚ. Twoja Dłoń kieruje się ku mnie a na Niej ofiarowujesz nam Twe Pełne Nieskończonej Miłości Serce. Patrzę na Nie i odczuwam, że Jest Spełnieniem wszelkich pragnień. Twój wzrok, skierowany ku mnie, przekonuje mnie o Twej Niezmierzonej Dobroci. Wiem, że mnie kochasz. Widzę to. Pragnę być z Tobą. Nic innego, co nie prowadzi do Ciebie, nie ma żadnego znaczenia – jest marnością i stratą cennego czasu.
Z Twego Serca wydobyły się Promienie – jakby Tchnienie; czuję, jak przenikają moje ciało, dając mi taką Radość i Rozkosz, jakiej nie można naturalnie zaznać na tym doczesnym świecie…
Miłość. Ona jest Szczęściem. Ja też Ciebie kocham całą mą duszą. Ona przenika mnie jak Wiatr, czuję Ciepło bijące od Ciebie, od Twego Serca.
Chcę być z Tobą całą Wieczność.
Kocham Cię cał[…] sobą!”
–W– Piękne. Muszę przedstawić to Biskupowi Akanium, Dorianowi. On może potwierdzić cudowność przekazu.
–K– To równie wspaniałe jak mój cudowny sen, o ile nie lepsze. Danielu, czy ty to wszystko czułeś wtedy, kiedy to mówiłeś?
–D– Ja tylko wypowiadałem w ekstazie pewne słowa… Dajcie mi teraz chwilę; zaraz wrócimy do tekstu…
Karol i Wojciech usunęli się na bok.
Nagle Daniel uklęknął przed Agatą.
Podał jej trzymany w ręce pierścionek.
Uroniły łzy jej piękne oczy, wzruszone.
— Kocham cię, Agato. Znajduję w tobie umiłowaną osobę, dobrą, mądrą i piękną, z którą chciałbym wspólnie przejść przez to doczesne życie. Mam pewność, że to właśnie w tobie znajduję upodobanie, twojej obecności pragnę oraz tobie zamierzam ofiarować się na całe życie, biorąc za ciebie odpowiedzialność. Chcę troszczyć się o ciebie i być dla ciebie radością. Agato… proszę cię o rękę!
–A– Ja też ciebie kocham. Zostańmy mężem i żoną, ja również tego pragnę. Wiem już, że będę z tobą szczęśliwa.
Założyła na palec bezcenny rekwizyt,
wykonany z kryształu wydobytego z Mewony.
On wstał. Oboje mieli łzy w oczach.
Spletli swe dłonie, celebrując namiastkę przyszłości,
jaka miała stać się udziałem ich dwojga.
Z oddali usłyszeli słowa Karola.
Właśnie wykonał tłumaczenie listu Alicji:
„[…] To Miłość. Ona jest Szczęściem. Ja też Cię kocham całą mą duszą. Przenika mnie jak Podmuch Wiatru; czuję Płomień bijący od Ciebie, od Twojego Serca, o Najwyższy.
Pragnę być z Tobą odtąd już na Zawsze.
Kocham Cię całą sobą!
I dzięki Tobie, w Tobie i z Tobą będę przez całą Wieczność zaznawać Upragnionego Zbawienia!
Oddaję Ci siebie, o Nieskończona Miłości…!”
Nadeszły Dni Światła, a wszelki smutek już mijał.
Pozdrowiła ich z Nieba roześmiana Alicja.
|