V
Dni Światła - Tom III - Memento - Część Szósta - Rozdział VI
VII

     VI
     
      Ołowiane obłoki ponad wulkanami
okalały Nihilium, planetę Pierścienic.
Lecąc tu, spełniałem królewskie Powołanie.
Wykonywałem w tej chwili ciekawe zadanie:
odwiedzałem podbity świat jako zwycięzca.
Ileż to różnorodnych sytuacji
napotykałem podczas sprawowania władzy!
Nie czułem jednak lęku ani napięcia.
      Wylądowaliśmy na globie o czarnych kamieniach.
Już kiedyś przebywałem na tej powierzchni.
Jak okiem sięgnąć, ponure pustkowie.
      Tuż obok szczelina zapraszała do wnętrza.
Chciałem posłać do niej zdalną sondę,
nad którą Obcy przejęliby kontrolę.
      Towarzyszyli mi Wojciech i jego współbracia.
Ten pierwszy poprosił mnie na osobności.
Czas w tym miejscu płynął tak spokojnie,
że mogliśmy zwlekać nawet całe dni.
Pierścienice inaczej mierzyły czas niż my.
Złamanie symetrii mikroświata
skutkowało na różne sposoby.
      –W– Znasz na pewno List do Koryntian: „Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.”
     
Słuszna uwaga. Ale nie przybyłem tu chełpić się z wygranej wojny. Będę się miał na baczności.
     
–W– Oby. Nie opieraj się na uczuciach. One doprowadziły cię do upadku na Lawendzie.
     
A ty jak sobie z nimi radzisz? Jak to jest być Kapłanem i zakonnikiem?
     
–W– Patrzę na wszystko z innej perspektywy. Z Bożej. Znam lepiej sprawy Wiary oraz moralności niż przeciętny człowiek. Ponoszę jednak większą odpowiedzialność za ich głoszenie i strzeżenie. Bóg powołał mnie do stanu duchownego i nie wszystkim dane to zrozumieć. Cieszę się z tego, co jest. Czasami robi się ciężko, ale ja pragnę tego… na własne życzenie. Ty też przeżywasz przecież różne trudności.
     
Co ciebie skłoniło do wyboru tej Drogi?
     
–W– Ukochałem Mądrość. Poza tym odkryłem w sobie skłonność do poświęcenia. Uznałem, że Bóg dobrze ją we mnie wykorzysta do Swoich Celów. Kiedyś odbyłem pieszą pielgrzymkę do Stolicy Apostolskiej, aby porozmawiać z Ojcem Świętym na tematy filozoficzne. Jego otoczenie, widząc, że bardzo zależało mi na spotkaniu z nim, chętnie zaaranżowało nasze spotkanie. Wtedy następca Świętego Piotra wyjaśnił mi osobiście wiele kwestii. Udoskonaliło mnie to wewnętrznie. Poza tym polubiłem poświęcenie. Ale starałem się, by nie sprawiało mi przyjemności, aby było bardziej prawdziwe. Pan Bóg na pewno je dostrzega i często otrzymuję od Niego to, o co proszę, choć nie musi to być regułą.
     
W moim życiu było dużo prowadzenia za rękę i cudownych wydarzeń. Czy rzeczywiście to Bóg przewodził mi w tym wszystkim? A może było to szatańską ułudą?
     
–W– Droga, po której kroczyłeś, okazała się, jak dotąd, dobra dla ciebie i innych, lecz nie zawsze się jej trzymałeś. Wiedz jednak, że należy być przygotowanym na trudniejszą Ścieżkę. Trudniejszą nawet niż podczas tej wojny. Co do genezy „cudowności” w twoim życiu, pozostaw to Kościołowi do wyjaśnienia. O ile to, co się działo, jest na tyle istotne, by się tym ktoś zajmował. Generalnie to, co zgodne z Prawdą Objawioną, jest Boże, a to, co nie, jest ludzkie lub szatańskie. Co do strategii działania w życiu, radzę tobie bardziej aktywnie współtworzyć z Opatrznością rzeczywistość i ponosić tego konsekwencje. Kieruj się rozumem, nie samymi uczuciami i bierz odpowiedzialność za swoje czyny. Nie popadaj w fideizm ani idealizm. Uda ci się to wszystko, pod warunkiem że intensywnie będziesz szukał Bożej Woli i starał się wypełniać Powołanie, przestrzegając Przykazań. Bóg, po Przeniesieniu na Górze Tabor, posłał Apostołów na dół, a nie w obłoki. A gdy już wyszli na świat po otrzymaniu Ducha Świętego, niejednokrotnie działał przez nich i im pomagał.
     
Wojciechu, będziesz mi i Agacie asystował przy zawieraniu Sakramentu Małżeństwa?
     
–W– Uczyni to sam Ojciec Święty, nie ja. Ale mogę udzielić tobie wskazówek co do życia rodzinnego.
     
No dobrze, jak zawsze udzielasz rad.
     
–W– Niech nigdy żona nie przysłoni tobie Pana Boga. Będziecie razem, by wspólnie pomagać sobie w pielgrzymce do Nieba i wychowywać w Prawdzie wasze dzieci, którym dacie życie. Wiara, Nadzieja i Miłość sprawi, że będziecie szczęśliwi. Bądź zawsze wierny. Złożysz przecież Przysięgę przed Samym Bogiem.
     
Dziękuję za pouczenia, Wojciechu…
     
Oto ujrzeliśmy Salomona,
pełniącego tym razem rolę Ambasadora
z ramienia zwycięskiej koalicji
przy pokonanym świecie skruszonych Obcych.
Ubrany w ciężki pancerz, wyszedł ze szczeliny.
      Wpuściliśmy go przez śluzę do wehikułu
i po chwili zasiadł naprzeciwko nas.
Długo wpatrywał się w moje włosy.
Rzadko białe pasma dodają blasku ciemnemu tłu…
      –S– Nikt nie zgadnie, dzięki komu uwierzyłem w Chrystusa. Nie pytajcie mnie o nic. Kosmici są gotowi na przyjęcie Wiary. Trzeba powiadomić Papieża. Zatem, Królu, do dzieła.
     
Ze zdziwieniem patrzyliśmy na tego Żyda,
który doczekał się poznania Mesjasza.
Szanując jego prośbę, zrezygnowałem z pytań.
      Po chwili wpuściłem robota w rozpadlinę.
      Zobaczyliśmy ogromne podziemne miasta
utrzymywane przez pola siłowe
przed zatonięciem w gorącej magmie.
Wielozawinięte topologicznie budowle,
wykonane z półpłynnej, lśniącej masy,
służyły Pierścienicom za mieszkanie.
Nie było to piekło – a pałające przepychem
arcydzieło geometrii fraktalnej.
      Przed automatem pojawiły się Robaki,
które natychmiast go przeprogramowały.
      Wielkości centymetra, to one tym zarządzały.
Czasami przywdziewały ogromnej masy Pierścienie.
Były one „półżywymi” ciałami,
które spełniały funkcje ochronne.
Żyły z ich gospodarzami w symbiozie.
      A więc Kosmitami były Glisty,
maleńkie oraz zupełnie bezbronne,
póki nie pomagały im kwantowe wymysły.
      Przesłałem Dżdżowniczkom pozdrowienie.
      — Witam nowych przyjaciół.
      One: „Memento Mori.”
      Ich
odpowiedź nie przeszyła nikogo strachem,
brzmiąc w tym wypadku jak najbardziej pobożnie.
      Blask od lawy przygasł tam na dole.
Oczekiwali, aż znów się odezwę.
Czułem, że żałują zła od dnia swojej przegranej.
      — Na pewno słyszeliście o Bogu. Obdarzył on ludzi wielką godnością. On Jest jej Źródłem. On też nas stworzył.
      One: „Tak. My też uważamy się za ludzi, choć nasze ciała oparte są na odmiennej biologii niż ciała Ziemian. Wiemy jednak, iż możliwe jest przetransferowanie genomu opartego na białkach na inny. Sami się tego nauczyliśmy; dzięki temu posiedliśmy Pierścienie. W ich białkowym wnętrzu zachodzi kwantowe łamanie symetrii, wynikłe z interakcji z naszymi organizmami.”
      — Nasi naukowcy zbadali wasze pochodzenie. Podobnie jak u Hagernejczyków, nie można wykluczyć monogenezy, choć procesy, które musiały zajść, były dużo bardziej skomplikowane niż same mutacje. Jak widać, formy ożywione są bardziej elastyczne niż nam się wydawało.
     
Zakonnicy rozpoczęli nauczanie,
po kolei wyjaśniając wszystkie Prawdy Wiary.
Cierpliwość słuchających budziła nasze uznanie.
Mijały kolejne godziny katechizacji.
      –W– …Chrystus, będąc Człowiekiem, dojrzewał do dwunastego roku życia. Wtedy pokazał nam w Świątyni, że Najważniejszy Jest Bóg. Dojrzewaliście i <<wy>> do przyjęcia Prawdy, tak jak cała ludzkość. Sami przypominaliście nam o śmierci i o bezsensie szukania Nadziei w nietrwałej doczesności i bezdusznym ateizmie.
      One
: „Wszystko to już wiemy. Potwierdzacie tylko to, co raz już usłyszeliśmy od jednego z was.”
     
Zaskoczył mnie tak łatwy obrót rzeczy.
Skąd u tych Obcych tyle determinacji?
      –S– Królu Danielu, to nie bojaźliwe Oponięta, tylko waleczne Pierścienice. Potrzebują twardego działania.
     
Poszedłem założyć skafander Salomona.
Chcieli ode mnie odwagi, a więc ją mieli.
Śluza otworzyła się. Naokoło skały,
przeraźliwe ciśnienia i temperatury.
Powędrowałem sam jeden do przepastnej dziury.
Zażądałem bezpiecznego wstępu do środka.
      Ekscytacja coraz bardziej ogarniała mój umysł.
Odzywał się we mnie Charyzmat Święty,
tak iż mogłem wypowiadać się w ich własnej mowie,
posługując się zwyczajnie ludzkim głosem,
transmitowanym drogą radiową do słuchaczy.
      Wołałem doniośle, że sprawiedliwość polega
na niekaraniu bardziej, niż ktoś zasłużył
i nienagradzaniu mniej, niż się należy.
Lecz powinna współwystępować z Miłosierdziem,
które to pragnie łagodzić karę i dawać Łaskę.
A Pan Bóg – nasz Sprawiedliwy Sędzia –
zapragnął dać nam więcej niźli sam „ekwiwalent”
i, kochając nas, zgładził na Krzyżu nasze grzechy
i podarował nam Wieczne Życie w Niebie.
      „Pierścienice! Wasze ciała żyją dzięki asymetrii. Musi istnieć przewaga „Czegoś” nad „niczym”, aby wystąpił „Przepływ”. Dzięki asymetrii istnieje nasz fizyczny Wszechświat. Także dzięki niej jedni drugim okazują Miłość. Gdyby wszyscy byli równi, nie mogliby się dopełniać ani dawać sobie niczego, czego druga strona nie posiada, gdyż każdy miałby dokładnie tyle samo. Bóg ukazuje nam największą asymetrię: stworzył z niczego Wszystko! Zło nie jest symetryczne do Dobra, gdyż jest po prostu jego brakiem, a nie przeciwstawnym „bytem”. Pan nasz, będąc Nieskończonym Źródłem Dobra i Miłości, dał je nam za Wiarę, potwierdzoną uczynkami, czyli wypełnianiem Bożych Przykazań oraz korzystaniem z Łaski. Pozwolił nam czerpać ze Środków Zbawczych, czyli Sakramentów. Osobowe Zło, Szatan, niczym jest wobec Osobowego Dobra, Boga. Bogu służcie, jeżeli posiadacie duszę!! A On da <<wam>> nie tylko Przebaczenie, ale i Życie Wieczne! Memento Viva!!!”
     
Wytworzono wokół mnie atmosferyczną bańkę
i uniesiono w niej do centralnych osiedli.
      Nagle, skorzystawszy z tego, zdjąłem skafander.
      Pierścienice ujrzały moje dwubarwne włosy.
      Wtem naokoło zabłysły biel oraz czerwień.
      Kolory zbiegły się w wizualną projekcję.
      Ukazano weń zdjęcie mojej siostry.
      Spoglądała na kogoś z powierzchni Bereidy.
      –S– Tyle razy próbowała nawrócić mnie w Ambasadzie Świętej Ziemi, i w końcu udało jej się to. Jednak dopiero tutaj utwierdziłem się w Wierze. To dzięki niej <<one>> się nawróciły. Pokazały mi ten obraz i opowiedziały, co ona sama mówiła <<im>> o Bożej Miłości, kiedy ginęła jako męczennica.
     
Nie słuchałem już tego, co mówił Salomon,
pogrążając się w nieprzytomności.
Ostatkiem gasnącej świadomości
widziałem, jak nadleciał Wojciech, by przygotować
Kosmitów, aby godnie przyjęły Chrzest.
      Słyszałem, że uznały mą królewską godność
i poprzysięgły mi wierną służbę.
      A Kościół Święty stwierdził, że posiadają duszę,
gdyż obecny jest u nich rozum i wolna wola,
i w niewytłumaczony sposób są naszymi krewnymi,
choć z pozoru bardzo od nas odmiennymi.
      Szepnąłem: „Beatyfikować… Alicję…”

       

     

V
Dni Światła - Tom III - Memento - Część Szósta - Rozdział VI
VII