XVII
Niewiele osób przybyło na Ślub
Karola i Elżbiety. W ten sposób uszanowano
wolę Harmoniusza. Lawendejski brzeg ugościł
Agatę i mnie, rodzinę młodych,
Wojciecha, zakon oraz Leonię,
wybranych przeze mnie naukowców i astronautów.
Marta nie zjawiła się, choć ją zaproszono.
Za to Elżbieta olśniewała swą urodą,
reprezentując najurodziwszy kwiat Nigorii.
Moja żona z podziwem patrzyła na poddaną,
jak niegdyś tamta na moim Ślubie – na nią.
Jakże się cieszyłem, że powabna jasnowłosa
znalazła tak dobrego małżonka
w osobie mojego serdecznego przyjaciela.
Nie przywoływałem już do pamięci przeszłości,
gdy sam ku niej zapałałem namiętnością
ani faktu, że Karol podczas spotkań z Martą
dopuszczał się grzechu nieczystości.
Wojciech był świadkiem ich wzajemnej Przysięgi,
gdy Bóg udzielał im Sakramentu Małżeństwa.
W Sakramencie tym Pan dawał im Swoją Łaskę,
by wzrastali pod Jego Opieką w Miłości.
Dano wielu ludziom szansę wypełnić Powołanie
jako mąż lub żona, a zarazem ojciec lub matka,
a niektórym jako brat, siostra zakonna lub Kapłan.
Po obrzędzie nadeszła radość z ich pomyślności.
Dwoje najwybitniejszych mieszkańców królestwa
miało od tej pory wspólnie mieszkać
i cieszyć się sobą na wyłączność.
Małżeństwo było takie wspaniałe!
Wtem do ceremonii dołączył jeden
z Futrzaków – następca zmarłego Szafarza.
To ich dwoje wybrali jego rodacy,
by opiekowała się ich światem
pod patronatem królewskiej pary.
Podobno sam Dorian namaścił niegdyś Elżbietę,
aby teraz wypełniło się pewne proroctwo,
dotyczące jej rządów nad jego owcami!
Powiedziała, że to on ją tu ochrzcił i bierzmował…
Współbracia od Wojciecha śpiewali,
ubogacając Liturgię Słowa.
Tradycyjny Wschodni Ryt udostojnił Ofiarę.
W podobny sposób pierwsi wizytatorzy
przywitali kilka tysięcy lat temu
Kosmitów wychowanych we wschodniej formie obrzędów,
sprawowanych po staremu przez Doriana.
Prawdziwe Ciało Chrystusa spoza tego świata
umaterialniło się w Konsekrowanej Hostii.
W ustanowieniu Eucharystii Pan Jezus
wyraził gotowość na Swoją Ofiarę dla nas,
a teraz bezkrwawo dawał nam Siebie Samego.
Nam – Jego stworzeniom! On Sam zechciał
podarować nam to Wszystko dla naszego Zbawienia.
Wspomniałem bożonarodzeniowe kazanie,
które dziś wygłoszono; mieliśmy bowiem Święto.
Kapłan mówił o Słowie, które istniało na Początku,
a które stało się Ciałem
i przyszło na świat jako Dzieciątko,
narodzone w historycznym miejscu oraz czasie.
Lecz świat Go nie poznał, choć było zapowiedziane
przez wszystkich Proroków.
Silnie odczuwałem Obecność Chrystusa.
On, dający nam, wiernym
Owoce Swojej Zbawiennej Męki,
ukazuje nam Największą Miłość i Dobroć,
jakie kiedykolwiek miały miejsce. Bóg Sam
daje nam Swe Umęczone Ciało i Krew,
wylaną na odpuszczenie naszych win.
Baranek Boży, przez ludzi zabity…
Zmartwychwstały po trzech dniach, zwyciężywszy śmierć…
Zstępował do nas właśnie w Eucharystii.
Bóg, od zawsze otoczony Chwałą – On, Dobry,
wcieliwszy się w Człowieka, zrodzonego z Dziewicy,
miał doświadczyć cierpienia a nawet agonii.
Spojrzałem na ikonę Dzieciątka i Maryi.
Poraziło mnie nagłe uświadomienie sobie,
że to Ona nosiła Zbawienie w Swym Łonie.
Powiła w Niemowlęciu Samego Zbawiciela
a Święty Józef wraz z Nią roztoczył nad Nim opiekę.
Wychowywali Go w Świętej Rodzinie,
aż rozpoczął Misję.
Komunia Święta stała się moim Celem;
wszystko inne miało temu podlegać;
nawet Kapłaństwo i Małżeństwo Jej przecież służyło.
Adorowałem to, pragnąc Wiecznej
Obecności Boga. Przyjąłem Go.
Agata również. I wielu innych… Prawie wszyscy…
W myślach pojawiła się refleksja:
Eucharystia potęgowała w mym życiu Miłość.
Uśmiechnąłem się do mej żony, Agaty.
Z Błogosławieństwa Kapłana jakby coś tchnęło.
Wtem zobaczyłem na rękawie Wojciecha ślady krwi.
Po Niebiańskiej Liturgii nowożeńcy dziękowali
wszystkim za wsparcie oraz obecność.
Uściskom i gratulacjom nie było końca.
Nawet mały Futrzak-Jeż, Melodiusz, upiększał
i tak już wspaniale wyglądającą pannę młodą,
aż ta zaczęła konkurować z samą Królową.
Korzystał przy tym ze swojej medycznej wiedzy
i wrodzonych zdolności, właściwych swojej rasie.
Wtem przybyli inni mieszkańcy tej planety,
unosząc się znad wody na Śluzie i Pnączach.
Lawendy ciasno oplotły Młodą Parę.
–E– Dziękujemy za gościnność naszych gospodarzy. Będziemy się wami opiekować przez te kilkaset lat.
Melodiusz: „Wydłużymy życie wasze i waszych dzieci. Ale nie za bardzo. Poza tym będziecie korzystać z hibernacji.”
–K– Danielu, chcę pójść teraz z tobą do miejsca, gdzie będziemy tylko we troje z Wojciechem. To zajmie chwilę.
— Dobrze.
Wstąpiliśmy na szczyt lodowca, aby się modlić.
Dziękowaliśmy za postanowienie Czystości,
które złożyliśmy z Karolem jeszcze na Akanium.
Choć było ono nieudolnie przestrzegane
i w pokutujących sercach ciągle odnawiane,
doprowadziło nas do pomyślnego finału.
Agata i Daniel… Elżbieta i Karol…
Również Wojciech dzięki składał za swoje Kapłaństwo,
przygotowując się do Stanu Biskupiego…
Właśnie podzielił się oficjalnie z nami tym faktem.
I tym, że Dorian napisał do niego.
„Słyszałem, że zostaniesz Biskupem Hagernewdy, jak ja byłem Lawendy i potem Nigorii, a nawet przez chwilę Akanium. Niedługo pojawię się i przekażę wam materiały z Bereidy. Zajmiemy się beatyfikacją Alicji, siostry Króla, męczennicy, podlegającej bezpośrednio mnie. Mam nagranie z jej spotkania z Pierścienicami. Pozdrów Daniela – jej brata i Agatę – bratową. Pogratuluj Karolowi i Elżbiecie Ślubu oraz zostania zarządcami planety, na której przez tyle wieków sprawowałem władzę duszpasterską. Arcybiskup Lawendy i Nigorii, Biskup pomocniczy Akanium, Dorian ze Świętej Ziemi.
P.S. Powiedz Melodiuszowi, że wykonałem zadanie i Danielowi, że czekam na niego na Północnym Kontynencie, na szlaku pielgrzymkowym do Nidaros. Nareszcie uda się Królowi ostatecznie pokonać wrogów, o ile będzie dostatecznie opanowany i dzielny…”
|