XIX
Dni Światła - Tom III - Memento - Część Szósta - Rozdział XX
XXI

     XX
     
      Na jednej z planet państw ateistycznych
ukrywali się ci, których już raz dano mi spotkać.
To oni na Święta nękali mnie jako „Kaci”,
a po wygranej wojnie zbrojnie zaatakowali.
To ten układ zdradził wcześniej wszystkich,
przechodząc na stronę Pierścienic, śmiertelnego wroga.
Lecz rozproszona wszędzie półtajna organizacja
nie posiadała jednego centrum dowodzenia,
skąd koordynowałaby członków z całego Wszechświata.
      Choć po zwycięstwie zdemontowano totalitaryzm
i zlikwidowano opresyjne tyranie,
junty oraz nieliczne relikty ochlokracji,
zastępowane systematycznie przez monarchię
albo zmieniane na federacyjne arystokracje,
wciąż dawali o sobie znać autorzy
pradawnego rozkazu nałożenia
na Świętą Ziemię ekonomicznych represji
oraz walki z Tradycją i w ogóle z Chrześcijaństwem.
      Byłem sędzią o najwyższej władzy,
reprezentowałem Prawo i Ład Boży –
jako Monarcha koronowany przez Papieża.
Osobiście wydawałem wyroki wobec osób,
którym udowodniono dywersję albo szpiegostwo.
W krajach zaś okupowanych przez moje królestwo,
czyli tych, które przeszły wcześniej na stronę Pierścienic,
walczyliśmy z przejawami zbrojnej opozycji
a także z tymi stowarzyszeniami,
które miały na celu wzniecenie rewolty
i przywrócenie totalitarnego ustroju.
      Jako spadkobierca władców konwaliowych
postanowiłem dać opór dawnym tajnym wrogom,
gdziekolwiek by się przede mną nie ukrywali.
Nie podlegali dotąd jurysdykcji żadnego z państw,
sami przenikając struktury władzy
i rządząc się własną tradycją nienawiści.
Miałem szansę ostatecznie ich unieszkodliwić.
      Powierzchnię Ksalionu, usianą centrami VR,
okupowaliśmy od czasu zwycięstwa.
Dorian odnalazł tu ostatnich zdrajców Lawendy,
i wskazał, gdzie znajdowali się ich beneficjanci.
Całe masy ludzi były zdemoralizowane.
Na ulicach miast, zbrukanych krwią mordów,
jakie naród od wieków czynił na jeńcach,
do dzisiaj widniały ślady praktyk satanistycznych,
barbarzyństwa oraz kultu śmierci.
      Leciałem w krążowniku ponad powierzchnią globu.
Ksalion działał na mnie wyjątkowo odrażająco;
pilnowałem się, by nie zawładnęła mną złość.
Atakowała mnie wielka pokusa niszczenia,
by ukarać tych, którzy wsparli Pierścienice.
A hagernejskie wojska przyboczne
osłaniały mnie, gotowe do oddania życia
w mojej obronie.
      Wtem niektóre statki strzeliły w moją stronę.
Ze zgrozy wsiadłem do ratunkowego lądownika.
Opadając, obserwowałem, jak stanął w płomieniach
pojazd, który dosłownie przed chwilą opuściłem.
Zrozumiałem, dlaczego tak się stało.
Kaci przypuścili frontalny atak:
udało im się zwerbować nawet Oponięta.
Nie dysponowali już większą siłą militarną,
lecz wciąż kusili swą ideologią
oraz lawendejską długowiecznością,
choćby była już tylko ordynarnym blefem.
Pozostali Hagernejczycy uporali się
z ostrzałem, niszcząc prędko przejęte okręty.
      Tymczasem osiadłem na ksaliańskiej ziemi.
Otoczył mnie tłum rozebrany do nagości,
ignorujący w ten sposób prawo okupacyjne.
Usłyszałem komunikat, który pochodził
z zewnątrz. Oto wołali do mnie nieznajomi.
      „Tu człowiek jest w pełni wolny. Może robić to, co chce. Precz z władzą! Precz z Bogiem! Niech żyje postęp! Niech ginie ziemski ciemnogród!”
      — Jaki postęp?! Zatrzymaliście naukę i technikę w miejscu na tysiące lat.
      „Zabraliście nam nieśmiertelność!! Wy, okupanci z Oceanicznej. Szczęście daje robienie, co się chce. Szczęście daje VR. Szczęście daje nieskrępowany niczym seks. Szczęście daje zwyciężanie i poniżanie wrogów. Szczęście daje śmierć!”
     
Szczęście daje Życie! Życie Wieczne!
     
Tłum cofnął się przed statkiem, który właśnie nadleciał.
Jednak paru zdesperowanych nagusów
postąpiło gwałtownie w moją stronę
i zaczęło okaleczać się bez znieczulenia.
Popełniali samobójstwo, otwierając sobie
czaszkę i przez otwartą ranę kalecząc swój mózg.
      „Mamy władzę na życiem i śmiercią! Osiągnęliśmy szczyt rozwoju i zbudowaliśmy sobie niebo tutaj. Wy nam je zabieracie. Pozostaje nasza kochana Śmierć. ŚMIERĆ!!”
     
Niegdysiejszy postęp techniki zawrócił wam w głowach, gdyż porzuciliście Wiarę, moralność i Prawdę. Nie wzrastaliście duchowo, durnie wegetując. Jak widać, przegoniliśmy was technicznie, choć to wy odziedziczyliście konwaliowy dorobek, a nam usiłowaliście odebrać ich dzieła. Religijność, Miłość i pragnienie zdobycia wiedzy wpisane są w naszą naturę, wy się tego wyparliście, pozostając w miejscu, zapewniwszy sobie rzekomy dobrobyt, który wcale nie jest szczytem rozwoju.
      „To my i nasi władcy rządzili Wszechświatem, nie mieszkańcy Skansenu Oceaniczna!!”
     
A gdzie są teraz wasi władcy?!
     
Nagle jeden z obnażonych zapukał do wejścia.
Miał za sobą mnóstwo lat, jeśli nie całe wieki.
Wpuściłem go do przedsionka. Rzuciłem w niego odzieniem.
      — Ubierz się, stoisz przed Królem. Czego chcesz?
      „Przywróć mi Gadającego Jeża i VR, a powiem, gdzie są pozostali.”
     
Obiecałem wydłużenie życia o pół stulecia.
      Oponięta opuściły statek. Tłum rozbiegł się.
Poczułem się bezpieczniej.
      Wyszedłem.
      Niewiele pozostało sprawnych żołnierzy.
Uratował się zaledwie jeden desant.
      Strzelali do uciekających stąd rozpustników.
Oznajmiłem Oponiętom, że tak nie należy.
Skąd takie okrucieństwo u spokojnych Kosmitów?
      Nieznajomy pasażer z mego lądownika
głośno krzyczał.
      –Nieznajomy– To przebierańcy! Zamach naprawdę się udał! Widzisz jego rozmach? Nie spodziewałeś się zwerbowania samych Hagernejczyków! Strzelamy do Ksalian, gdyż zdradzili Pierścienice, kapitulując przed tobą.
     
Sam jesteś zdrajcą!!!
     
–O– Na imię mi Olaf. Pomagam tobie jak mój były agent Zaks. Dasz mi w zamian to, co mi obiecałeś.
     
Oponięta: „Nie słuchaj szaleńca, głupi jakiś. Goły jak małpa. Chodź z nami, przeczeszemy miasto.”
     
Nigdy nie spotkałem się z tego typu
słownictwem i stylistyką u posiadaczy
naturalnej logicznej sieci neuronowej.
Uwierzyłem Olafowi. Chciałem jednak prowadzić
inteligentną grę, by osiągnąć cel.
Nie było mi wcale a wcale spieszno,
by zdradzić się z tym, że zgadzam się z sugestią,
iż to Kaci zwerbowali Hagernejczyków.
      Oponięta: „Pokażemy, którzy to zdrajcy i wykończymy ich na twoich oczach. Ich krew rozbluzgamy za Hagernewdę.”
     
Lecz Olaf zdążył podać mi namiary.
      — Przestańcie mordować, sam zrobię to własnoręcznie. Zbierzcie wszystkich w promieniu dziesięciu kilometrów w jedno miejsce.
     
Oponięta: „Z przyjemnością popatrzymy, jak zabijasz. Ale pojedź za nami we wskazany punkt, tam spotkasz znienawidzonego wroga.”
     
Zrozumiałem, że mają wobec mnie niecne plany.
Lecz już teraz mogli uśmiercić mnie bezkarnie.
Być może uznali, że zabójstwo Króla
jest znacznie mniej opłacalne od czegoś innego.
Zapewne pragnęli mnie oszukać,
bym sądził, że wyeliminowałem całe zło.
A tymczasem odnowiliby siły
i knuli, knuli, knuli wciąż dalej.
      Zaparłem się i czekałem, aż zbiorą wszystkich żywych.
Odmówiłem udania się tam, gdzie proponowali.
      Czekając, zrozumiałem misterium całego kłamstwa.
Dorian wiedział, co mnie tutaj czeka,
lecz jako Prorok nie wątpił, że sobie z tym poradzę.
Wszyscy Kaci „przebrali się” za Oponięta,
za wyjątkiem tchórzliwego zwierzchnika Zaksa.
      O tym zostałem przez Olafa poinformowany…
      Wtem uniósł się lądownik i uciekł jak najdalej.
Został porwany przez jedynego pasażera.
Nie poczekał na mnie zdrajca zdrajców.
      Przebierańcy na mój rozkaz nie ścigali zbiega,
tylko tym szybciej uwijali się z jeńcami.
Po godzinie zgromadzili ich tysiące;
skonstruowali też napalmową bombę
i umieścili ją pośrodku związanych.
To ja osobiście miałem zgładzić mieszkańców
Ksalionu, obserwując, jak giną w mękach.
      Oponięta: „Tu masz zapalnik. Niech płoną, jak wtedy Hagernewda. Na pewno są wśród nich wszyscy zdrajcy. To załatwi sprawę i nie będzie już trzeba nigdzie więcej szukać. Potem jeszcze pokażemy ci siedzibę dowódcy. Pójdź z nami.”
     
A jak nie, TO CO?!!
     
Oponięta: „Spójrz, jesteśmy Oponiętami. Mamy bieżnik i workowate wnętrzności. Nie zdradziliśmy cię. Przejrzyj nas rentgenem, nikt tam w środku nie siedzi; nie zmieściłby się.”
     
Nikt w środku bieżników nie przebywał –
poza mózgami tych, którzy stracili długowieczność…
Doprowadzili eksperyment do perfekcji.
Wybrali organizmy o długim czasie życia,
skoro Futrzaki-zdrajcy zostali usunięci
i nie mogli już dłużej swych klientów podtrzymywać.
Te wszystkie straszliwe doświadczenia medyczne,
jakie działy się podczas wojny na zamówienie
tych, którzy usiłowali uciec przed śmiercią,
służyć miały jako zabezpieczenie
przed utratą lawendejskiej „ochrony zdrowia”.
      Przeszczep i konwersja mózgu… Niewiele osiągnęli;
to Jeże musiały przystosować im tkanki,
by mogli osiedlić się w worku po wnętrznościach.
Przy skanowaniu twardymi promieniami
nie ujawniła się żadna różnica,
lecz mogli przecież wykorzystywać Fenomen!
      Nadal czynili te same grzechy,
będąc od zawsze tymi samymi osobami.
      Teraz zrozumiałem, po co im była
moja doczesna zewnętrzna powłoka.
      Mój mózg mieli wyjąć i torturować,
a na jego miejsce wstawić mózg ich wodza.
Co za podstęp!
Nie byłem na to przygotowany.
      Wstąpiłem pomiędzy związanych. Tam gdzie była bomba.
Wziąłem swoje ciało jako zakładnika…
Okazało się, że podjąłem słuszną decyzję.
      — Wierzę wam. Jesteście Oponiętami. Ale nie wasze mózgi. To dlatego chcieliście zabrać mnie pod powierzchnię i dokonać tam haniebnej zbrodni, okrutni i odczłowieczeni Kaci.
     
Poczułem, jak wzbiera się w nich straszliwy gniew.
Kilku z nich zaczęło prędko powracać
do statków. Chcieli dogonić i zestrzelić Olafa.
      — Jak to jest: rządziliście, czy nie rządziliście światem? Jak wam się to udało, skoro Chrześcijanie pierwsi opanowali Kosmos? Zdrada, czy tak…?
     
Zdrajca: „Tak! JA zdradziłem!! Jestem odkrywcą Fenomenu, byłym Rycerzem Konwaliowym i odkrywcą Lawendy! Do mnie one należą!! Słuchaj, nędzny naśladowco! To dzięki mnie powstało dziedzictwo Konwalii. My ani rządzimy, ani nie rządzimy światem. Raczej patronujemy mu w duchu niezgody, śmierci i Piekła. Szatan dał mi większą władzę niż dałby Bóg.”
     
Ja patronuję mu dla Pokoju oraz Życia i Zbawienia poddanych! A Niewiasta, Królowa Nieba i Ziemi, Maryja, Matka Boża, jest moją Zwierzchniczką. Celem mych rządów nie jest zaspokajanie pychy związanej z władzą, lecz troska o Sprawiedliwość. Moją motywacją jest Miłość. Jak u Alicji, która zapewne patrzy już na was z Nieba.
      Zdrajca: „Popsułeś mi plan, ale zginiesz marniej niż ona. Niech ujrzą to z orbity. Tak naprawdę nie potrzebuję już twego ciała. A my i tak się ukryjemy i w swoim czasie ponownie dojdziemy do władzy.”
     
Na całym ciele moim wzmógł się ból.
Odłożyłem zapalnik ku uciesze więźniów,
którzy poznali, że mam na celu ich ocalenie.
Zwijałem się bardziej niż na Akimie.
                              nie
  prz              pie
             er
  ci                aź
                              li
                                     we
      Zdrajca: „Kosmonauci Konwaliowi stali się fanatykami, gdy ateiści rozpoczęli z nimi wojnę. Ci drudzy bronili demokracji i socjalizmu, zaś my, Rycerze, monarchii i wolnego rynku. Ateiści współpracowali z tajnymi stowarzyszeniami, a Rycerze naśladowali nieprzyjaciela, sami takie tworząc. Wtedy odkryłem militarne użycie Fenomenu i już zamierzałem go w ten sposób wykorzystać. Fanatycy nie zdążyli wygrać. Odkryłem też, że Futrzaki-Jeże, odnalezione wcześniej przeze mnie na Lawendzie, mogą dać mi nieśmiertelność. Władza nad materią i wieczność w doczesności. Przeszedłem na stronę ateistów. Porwaliśmy przychylne nam Jeże dla mnie i dla nich, a oni zniszczyli planetę, którą zamieszkiwały pozostałe, gdyż bali się, że, widząc wierzących Kosmitów, nasi poddani się nawrócą. Poznałem, jak wspaniale jest decydować o śmierci. Sprawiłem, że flota Rycerzy wpadła w zasadzkę ateistów i Konwaliowcy przegrali wojnę, zanim zdołali użyć Fenomenu na większą skalę. Ukryli go. Dopiero ty go odnalazłeś a Zaks wraz z tobą odkrył jego potęgę bojową. Tak, jestem zdrajcą. Na imię mi Kornwaliusz, nie Konwaliusz. A tak naprawdę: Artur. Moja matka była królową pewnej dużej wyspy i wyszła za króla Północy. Zlikwidowałem monarchię na Świętej Ziemi. Ustanowiłem „Rezerwat Oceaniczna”. Jak przyjemnie oglądało się ateistów znęcających się nad Chrześcijanami! Gdzie był wasz Bóg? Władcy pozaziemscy rządzili sobie światem, korzystając z rad moich agentów, by w większości układów wspierać oligarchię i koncesjonowany kapitalizm. Dzięki temu totalitarne państwa uniknęły szybkiego rozkładu, pozostawiając ludowi szczątkową wolność a władzy minimalny rozsądek. Ich własne pomysły, miejscami wprowadzane, skompromitowałyby ich wcześniej, tak jak przed czasami konwaliowymi. A my walczyliśmy głównie z Wiarą i z konserwatyzmem, pozostawiając resztę kwestii po części takimi, jakie były przed naszymi rządami. Pragnęliśmy zniszczyć lub zdeprawować Wierzących w Boga. My, Kaci.”
     
Moja siostra… was… pokonała. I… inni misjonarze…
                                                     
ach
                              ki                            nie
                       el                            m
                wi                            ał
       jak            erz            rni           aa!
                                ga
                         o              łem
                ach                            z                          ła
       str              nie                          bo          cia
                                                               le
                                                     ew            ści
                                              kr
      — I tak… zawsze byliście… tyranami. Jaka wolność…? VR… Totalitaryzm… Pełna swoboda… tylko dla wybranych… Pozostali… niewolnikami… Zastępowaliście Boga… człowiekiem… a człowiek nie potrafi sam sobie… sprawić Szczęścia…
     
Artur: „Owszem, większość tu obecnych to ateiści lub sataniści. Nienawidzą wolności innych, kochają tylko swoją.”
     
Ty… który byłeś największy… upadłeś tak nisko… Córka Światła cię pokonała… Odebrała tobie najgorszą broń… Pierścienice…
     
Pierścienice ukazały się nad głowami.
A więc Olaf wezwał je na pomoc.
      Kaci przerwali tortury, otaczając mnie ciaśniej.
Związany tłum począł rozrywać siatkę.
Nagle ukazał się Dorian. Sunął platformą
korzystającą z antygrawitacji.
      –Do– Naszych przodków zniszczyła ignorancja, letniość, pycha, hedonizm, faryzeizm, a przede wszystkim brak Miłości, czego ty, Arturze, jesteś przykładem, zdrajco. Dzięki temu ateiści podcięli nasze korzenie a potem wojowali z nami, współpracując z satanistami, gnostykami i przedstawicielami innych fałszywych kultów. A ty, Arturze, masz ostatnią szansę na nawrócenie. Pan Bóg przebaczy twoje grzechy, jeśli będziesz za nie żałował. Skorzystaj z niej!
     
Artur: „Nieee!! Ja sam jestem jak Bóg, ja – najdoskonalszy człowiek w historii świata!”
     
Wtem jeńcy rzucili się na oprawców.
Tuż obok rozbił się strącony hagernejski statek.
Ze grzbietu Pierścienicy wypadł Melodiusz
i przykleił się swoim jeżofutrem do mnie,
aby uzdrowić mnie od doznanych urazów.
      Lud rozdzierał na strzępy bieżnikowate
organizmy, nie bacząc na opór broniących się.
Wyznawcy śmierci uśmiercili zdrajców,
zostawiając przy życiu Artura i nas.
Tego drugiego przywiązali do bomby.
Przeciskając się przez las rąk, uciekłem od motłochu.
Każdy chciał dotknąć Lawendejczyka,
licząc, że znów „jakiś Futrzak” przedłuży im życie.
      — Obiecałem Olafowi, że pozwolę go uzdrawiać. Innym nie składałem takiej obietnicy.
     
Melodiusz: „Z obrzydzeniem zgodzę się na to. On jest byłym Królem Północy, który abdykował tuż przed wojną, zatracając się w hedonizmie.”
     
Artur, ostatni Kat, powoli płonął,
podpalony przez nieprzytomnie rozwścieczonych
Ksalian. Kosmici nie zdążyli przyjść mu z pomocą.
      Dotarłszy do Doriana, ujrzałem,
jak, leżąc na podłożu, ostatkiem sił zdjął maskę.
      –Do– Umieram… Posłuchaj kazania odchodzącego Biskupa.
     
Słuchałem, opanowawszy emocje.
      –Do– Chrześcijaństwo to konsekwentne głoszenie Prawdy, a nie polityczna ideologia. Nie wolno zaprowadzać Dobra w oderwaniu od Ewangelii, gdyż ludzie, żyjąc w dobrobycie bez oparcia w Wierze, zatwardzają swe serca.
     
Opuszczał doczesny świat najstarszy człowiek.
      –Do– Święty Paweł napisał: „Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego.” Wiedz o tym, Danielu, że dopiero Chrystus da nam Pełnię Radości w Wiecznym Niebie…
     
Zamarł, gdy to powiedział.
      Przytuliłem poparzoną twarz.
      –Do– Miłość… jest naszym Dziedzictwem… Nie egoizm… który nas niegdyś zgubił… Właśnie Miłość… Alicja… Ujrzycie… jej Świadectwo…
     
Pobłogosławił mnie.
      Płakałem ze wzruszenia.
      Odszedł, zamykając swe długie życie.
      Dobiegła końca starodawna wojna.

       

XIX
Dni Światła - Tom III - Memento - Część Szósta - Rozdział XX
XXI