III
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Siódma - Rozdział IV
V

     IV
     
      (E) Świetnie się sprawdza te czerwona sukienka:
przyciągam niezliczone męskie spojrzenia.
Ta tkaczka posiada niezwykłe zdolności.
Nic dziwnego: właśnie się dowiedziałam,
że przyjmują tam utalentowane dzieci,
szczególnie z innych układów gwiezdnych.
Polecili mi bacznie ich obserwować,
nie zdradzili jednak swoich podejrzanych intencji.
Cóż mieliby wyrządzić tym ludziom złego?
Czyżby chodziło o to, że ktoś chodzi do Kościoła?
Lecz czy to takie nadzwyczajne na Nigorii?
     
Strzeż się, rudoblondwłosa, agentów ze Wszechświata.
Będą pilnować, byś za dużo nie wiedziała.
Oni chcą, by nawet w Lidze Wolnych
Układów, do której należy ten ląd,
nadal obowiązywał pradawny zakaz.
     
Marzyliście o wolności, Liganie;
ciekawe rzeczy będą się teraz działy.
Świat się zmienia; odchodzi w niepamięć
Nowy Porządek, w który bawili się ateiści.(E)

     
(*) Dlaczego Jan zadaje się z kimś innym?
Wyraźnie zabiega o jej akceptację.
Ignoruje mnie, jakbym stała się przezroczysta;
nie pamięta, co zdarzyło się przed dwiema dobami.
Teraz pokazuje jej sprzęt do wspinaczki.
Podoba mu się ta inna dziewczyna.
Ona też prezentuje się dosyć ładnie.
To jedna z lokatorek, znana mi od młodości.
Mój Boże, uchroń mnie od zazdrości…
Lecz w czym ja, również sierota, jestem gorsza od tamtej??
Dwie barwy na mej głowie są tak odpychające?
Nie, przecież widziałam swoje odbicie
i upewniłam się, że nie wyglądam źle.
Może tu chodzi o moją psychikę,
na przykład o to, że jestem „przesadnie” dobra?
     
Tamta kobieta o brązowych oczach,
ciemnych włosach i dosyć pokaźnej budowie
daje mu się obejmować w talii,
gdy rozmawiają w przerwach między obowiązkami.
Ja nie pozwoliłam Janowi dotknąć mego ciała,
ale nie zamierzałam go wcale odstraszyć.
      Nie, to złe myśli. Próżność mną owłada.
A Jana widocznie najbardziej pociąga łatwość.(*)
      Opuściła budynek, nie chcąc na to patrzeć.
Przeczuwała, że mocno zapadnie jej to w pamięć.
Tłumione łzy ciekły po policzkach.
Już na samym wstępie dane jej zostało
doświadczyć zawodu. Cieszyła się,
że stało się to już teraz, a nie po dłuższym czasie,
skoro i tak nie odpowiadała mu charakterem.
Żałowała, że odbyło się to w takiej formie.
Z trudem przeżywała porzucenie
przez Jana znajomości, którego to powodem
było poznanie mniej wymagającej osoby.
      W tym momencie poczuła jednak altruizm.
Życzyła ich obojgu Czystości i trwałości.
Zabolało serce, lecz wróciła harmonia w duszy.
      (*) Cierpienie i tęsknota po odmowie znajomości
to nie jest jeszcze powód do większego żalu.
Jestem nadal gotowa otworzyć się na kogoś,
choć trudno mi będzie wyzbyć się strachu.
Powinnam nade wszystko zachować rozwagę
i opanować pokusę pielęgnowania
złych wspomnień, by nie wracały w kontaktach z ludźmi.
W ten sposób nie utracę ufności,
że ktoś jeszcze może obdarzyć mnie Miłością.
Dobrze, że Pan Bóg daje mi Siłę;
On Sam mi wystarczy, gdy wszystko przeminie.
      Potrzebuję wyjścia, gdyż jestem posłana.
Od niedawna posiadam jakąś większą empatię;
dobrze życzę tym, którzy mnie zawodzą.
Przyjemne jest uczucie kochania.
      Niech to wypłaczę, jeśli trzeba – zrobi mi się lepiej.
Potem gdy już przejdzie, pożegnam się… i odejdę.(*)
      Skierowała się do strumyku w parku nieopodal,
gdzie często przychodziła się modlić.
Stąd, z wysoka, roztaczał się widok na fiord.
Tym razem jedna z gwiazd chyliła się ku zachodowi,
by po godzinie znów się ukazać
dzięki planetarnemu ruchowi w trzech osiach.
Tu czerpała natchnienie, by bardziej ochoczo działać.
      –*– Proszę Cię, Boże, o poznanie wspaniałego mężczyzny, z którym wspólnie nauczymy się kochać, naśladując relację Chrystusa i Kościoła.
     
Wstała i, otarłszy łzy, wróciła się spakować.
Zamierzała wynajmować za pieniądze inny dom
i zarabiać na siebie, szukając Powołania.
      –*– Obym znalazła miejsce, gdzie będę mogła jak najwięcej dać bliźnim.
     

      (Do) „…Dać bliźnim… dać bliźnim…” Słychać głos młodej niewiasty.
Nawiedza mnie teraz kolejne prorocze widzenie.
Na jej cennej głowie biel oraz czerwień.
Cierpienie i ból. I wewnętrzna słodycz.
Niedawne dramatyczne zwycięstwo nad pokusami.
Odnajdziesz nas, pomodlę się o to.
Tak dużo znaczyć będzie twój krok na zewnątrz.
      Przeżyłem tyle wieków… a teraz
po raz kolejny wypowiadam proroctwo.
Pomogę tobie, zabłąkana na rozdrożu owco,
wszak jestem chrześcijańskim duchownym.
      Odnajdziesz, kogo szukasz. Da ci więcej niż potrzebne.
Twoja wola nie pragnie jeszcze tak wiele…
Lecz czyż jest coś lepszego od Zbawienia?(Do)

       
     

III
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Siódma - Rozdział IV
V