XIII
(*) Nie wiedziałam, że podróżowanie gwiezdnym statkiem
może także poruszyć kobiece serca.
Tam w dole – ta planeta – jakże z góry jest piękna!
Tak bardzo, jak na samej powierzchni.
Daje mi to wiele inspiracji do mojej pracy.
Odbiorcy, którzy obejrzą moją prezentację,
na pewno będą nią poruszeni.
Współpracownicy wykonują zdjęcia.
Jak dobrze! Ten lot na pewno się opłaci.
Mówili, że dotrzemy do kosmicznego miasta,
by promować z orbity nasze dzieła.
Nigoria majaczy za iluminatorem;
nie doskwiera mi wcale sztuczna grawitacja.
Mój dom tak daleko stąd, a jakby w zasięgu ręki:
te wszystkie góry, doliny, jeziora i fiordy.
Czuję, że wybrałam się w nieskończoną Drogę,
by znaleźć Coś, co da mi Spełnienie.
Spotykam coraz to nowe osoby.
Utwierdzam się co do sensowności moich działań.
Poza tym nadal szukam Miłości.
Szkło odbija obraz mej osoby – w sukience.
W czyich jeszcze oczach odbije się to piękno…?
Ktoś mówi, że już na samym miejscu
znajdziemy starożytne pomieszczenie,
od którego podobno wszystko się zaczęło.
To tam pierwsi zdobywcy Nigorii
założyli przyczółek, który aż dotąd
dryfował w przestrzeni. Dobudowano doń
cały nowy okrąg orbitalny,
okalający starożytne centrum.
O, już go widzę, obraca się powoli.
Jego środek bardzo mnie zaciekawił.
Pozwolę sobie go zatem obejrzeć.(*)
Prom zadokował do wielkiego pierścienia,
a pasażerowie wyszli na korytarz.
Ten załamywał się w kolistej krzywiźnie.
Nie każdy to wytrzymał psychicznie;
towarzysze Ewy zapragnęli się zdrzemnąć,
nim mieli przystąpić do intensywniejszej pracy.
Spojrzała, która to zbliża się godzina.
Rok kończył się za kwadrans, czyli o północy.
Przyzwyczajona do nieregularnej doby,
postanowiła nie tracić czasu na spanie,
tylko znaleźć możliwość uczczenia Święta
związanego z Maryją – Bożą Rodzicielką.
Przy windzie stali jacyś umundurowani
ludzie. Bała się zasypać ich pytaniami,
podeszła więc, by obejrzeć ogłoszenie na ścianie,
które skwapliwie zasłaniali plecami.
„Noworoczna Msza Święta w Święto Najświętszej Maryi Panny odbędzie się w Komorze Pierwszych Kolonistów.”
–Oni– Patrzcie, kolejna chce się dołączyć. To nie dla Nigorian.
–*– Dlaczego…? Nie można tam wejść? Na Nigorii nikt nie przeszkadza wielbić Boga.
–Oni– My zaledwie tolerujemy taki stan rzeczy. Obecnie nie prześladujemy nikogo. A szkoda. Ta religia jest szkodliwa.
–*– Powiedzcie chociaż, dlaczego nie można zwiedzić tej pamiątki pierwszych odkrywców. Ja zbieram materiały o Nigorii i promuję ją. Po to tu przybyłam.
–Oni– Poznajemy cię. Jesteś tą rudoblondwłosą modelką z plakatów. I co, robimy dla niej wyjątek?
–Inny– Zaraz, a to nie jest ta Albinoska-dziennikarka?
–Jeszcze inny– Wygląda podobnie ale nie zupełnie. Za to strój się zgadza. Może przeszła operację kosmetyczną? Aresztujemy ją??
(*) Nie, przecież Elżbieta nie jest kryminalistką;
nie sądzę, by wykroczyła przeciw władzy.
Dlaczego więc ścigają ją mimo wszystko?
Zaangażowano nawet lokalnych ochroniarzy!
Nie wiem, co czynić, sama się nie obronię.
Nie zamierzam jednak wydać mej znajomej.(*)
–*– To pomyłka, proszę panów. Mam na imię Ewa, jestem sierotą.
–Oni– Mów sobie, co chcesz. Widzimy, iż masz znamię w kolorze włosów; wygląda na naturalne. Tamta ma jednolicie platynowe. I to cię ratuje. Albinoskę ostatni raz widzieliśmy w porcie kosmicznym, gdy wybierała się na Gantorię. O mały włos byśmy…
–Inny– Nie gadaj tyle, tylko wpuść tę dziewczynę. Dobrze jej patrzy z oczu. Jest niegroźna. Niech promuje ten nigoryjski glob. Uważaj, jasnowłosa, na brak grawitacji.
–*– Dziękuję panom.
(*) Czytam wraz z innymi lekturę chrześcijańską
i poznaję coraz bardziej naszego Zbawcę.
Pochłaniam pospiesznie tę wspaniałą
wiedzę, której jest więcej tutaj niż w bibliotekach
na Nigorii. Przywieźli to z odległej planety,
leżącej jakoby w centrum Wszechświata.
To stamtąd ponoć wywodzi się cała nasza
Wiara, to tam Maryja zrodziła Boże Dziecię.
To tam urzęduje Następca Chrystusa, Papież.
Nikt z mych znajomych nie zawitał nigdy w tamto miejsce,
lecz niektórzy zetknęli się z takimi szczęśliwcami.
Podobno bardzo trudno uzyskać pozwolenia.
Me serce już się niecierpliwi, by tam polecieć!
Czy Dorian wspomniał o tym globie
w proroctwie, które skierował do mnie?
Zaprawdę, muszę się tam kiedyś udać.
W pomieszczeniu mamy na wizerunkach Jezusa;
ukazują Go jako Osobę:
Prawdziwego Boga i Prawdziwego Człowieka.
Nie przejmuję się innymi rekwizytami,
które dotyczą historii zdobywania Wszechświata.
Nawet nieważkość i to śmieszne uczucie spadania
zupełnie nie przeszkadzają mi w niczym.
Podarowują mi Pismo Święte oraz Katechizm,
nie mają tylko historii Kościoła i tej Ziemi,
na której powstał przed kilkudziesięcioma wiekami.
Wspaniała wiedza, pełen wykład Prawdziwej Religii,
pozwala mi na zgłębienie Świętej Nauki.
Zrozumiałe stają się słowa Apokalipsy:
Kościół jest Drzewem Życia, Potokiem Źródła Świątyni;
to Przezeń Bóg daje nam Pełnię Środków Zbawczych.
Człowiekowi dane było pojąć Istnienie Stwórcy,
by przygotował się na Jego Objawienie.
A Bóg Ojciec zesłał nam Swego Syna – Słowo Wcielone,
a z Nim Ducha Świętego, by prowadził nas do Niego,
działał Cuda i dawał Natchnienie
wybranym do pisania Słowa Bożego,
i prowadził Święty Kościół w Sukcesji Apostolskiej.
I tak cały świat ogarnęła Ewangelizacja.
Żadne inne wierzenia nie mogą się równać
z Chrześcijaństwem, wyznającym Bożą Ingerencją
w Zbawienie człowieka. Źródłem tego wszystkiego
jest Objawienie, a nie bujna wyobraźnia ludzka.
Mądrość Boża emanuje z kart Biblii.
Z Sakramentów przemawia Jego Łaska.
Owocem tego są dobre uczynki.
Chrześcijaństwo emanuje Miłością, Pokojem
i Radością z Przyszłego Wiecznego Życia z Bogiem.
Jeśli jednak ludzie zagłuszają Pana w swych sumieniach,
nie odnajdą Go i nie zaczerpną ze Źródła,
które daje Życie nie mające końca.
A przecież potrzebują Łaski od Niego.
Ta zaś jest przecież w pełni darmowa –
można więc przyjąć ją lub odtrącić.
A ja chcę nią żyć – i często marzę o tym.
Pragnę też zetknąć się z żywą Wiarą misjonarzy,
a może nawet sama głosić ją w świecie…(*)
Na Mszy Świętej zawierzano się Bożej Rodzicielce,
oddawano się Jej w Opiekę na cały następny rok.
Także Ewa prosiła Najświętszą ze zbawionych,
by Ta wstawiła się za nią u Swego Syna.
Gdy po Błogosławieństwie wszystko się skończyło,
wystawiona została Eucharystia.
Nie interesowało wcale Nigoryjki,
jak jaki wpływ ma Kult miał stan nieważki;
tak skupiała swą uwagę na sprawach duchowych.
W pewnej chwili ksiądz zaprosił bliżej tych,
którzy zechcieli powierzyć swe życie Jezusowi.
Ewa stawiła się odważnie na to wezwanie.
(*) Już raz powierzyłam się Bogu nad fiordem,
a teraz mam szansę uczynić to tuż przed Nim.
On przebywa tu wśród nas, zakryty w Hostii.
Przemieszcza się w dłoniach Kapłana pomiędzy nami.
Wierzę, że tu Jesteś, Panie Miłosierny…
Odczuwam Ciebie tak bardzo realnie,
tak uczuciowo a zarazem intelektualnie,
że sama nie poznaję siły swojej Wiary.
Jak dobrze, że powołałeś mnie, bym służyła Tobie!
Przygotowujesz mnie na pewną odległą Drogę…(*)
|