XVIII
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Siódma - Rozdział XIX
XX

     XIX
     
      Po poranku Zmartwychwstania, po Mszy Świętej
udała się Ewa wraz z Michałem, by odbyć
przechadzkę w miejscu atrakcyjnym turystycznie.
      Ogromny płaskowyż mieszczący wszechszeroką rzekę
kończył się nad morzem wielkim wodospadem
oraz równie potężnym i długim urwiskiem.
Masy wody cisnęły się w wąskim przełomie,
zebrawszy z jezior wszystko, co miały w nadmiarze.
      Gantorianin zdawał się być tym wszystkim zachwycony.
Odnalazł tu to, co na plakatach reklamowych,
które Ewa firmowała swoimi portretami.
      Stanęli na skraju bezdennej przepaści.
Huk kipieli zagłuszał rozmowę.
Woda spływała kilkaset metrów w dół, w prawie-mgle,
topiąc się w fiordzie o granatowej barwie.
      Ścieżka zstępowała poprzez wąskie półki
aż do samego spodu, by dalej iść brzegiem
do mierzei, na której mieścił się niewielki port.
Ewa, schodząc, pozwoliła ująć się za dłoń.
Jej przyjaciel odgradzał ją sobą od czeluści.
Podziwiała jego odwagę, jednocześnie
troszcząc się, by nie zapomniał także o sobie.
      A on tym mocniej trzymał ją za rękę,
zapewniając jej niejako bezpieczeństwo.
Odgadywała, że cieszy się z tego,
iż ma okazję okazać jej czułość i troskę.
Zadowolona, zastanawiała się nad szczęściem,
jakie stało się udziałem jej oraz jego.
      (*) Doświadczam przyjemności i trwa to bez końca.
Miłość, Dobroć, Prawda, Nadzieja, Wiara,
bezpieczeństwo, wiedza, praca, poświęcenie,
zwiedzanie i te Wielkie Święta Zmartwychwstania.
      O ileż to lepsze niż dążenie
za popędami oczu albo ciała,
lub za pychą doczesnego żywota?
W Bogu zostają uświęcone szlachetne pragnienia,
o ile przestrzega się Jego Przykazań
i z oddaniem wypełnia Jego Wolę.
Umiar i pokora pomagają nam
przezwyciężać egoistyczne dążenia.(*)
      Zeszli na sam dół, do ciemnego fiordu,
by po chwili opuścić strefę grzmotu.
Dziewczyna bała się nawet spojrzeć
na wody spadające z tak wysoka;
gdyby była tu sama, to by stąd uciekła.
A on bezpośrednio poznał jej lęki,
odczuwając delikatne drżenie jej ręki.
      Za załomem zmniejszył się donośny hałas.
Lecz jego dłoń również ogarnęło drżenie.
Ewa natychmiast dostrzegła tę zmianę.
U obojga wzrastało wewnętrzne poruszenie.
Bezbłędnie odczytała, co dzieje się u Michała.
Na krańcu półwyspu miało dojść do sedna
to, co sobie wcześniej postanowił.
      Lecz oto dziewczyna zaczęła dumać o czymś innym –
o Bierzmowaniu, które miało niedługo nastąpić.
Zatrzymała się a on poszedł za jej przykładem.
Poprosiła, by najpierw się pomodlili,
gdyż już niedługo mieli osiągnąć cel.
      –*– Michale, prośmy o to, co jest nam potrzebne. O Boże prowadzenie i o możliwość głoszenia z Mocą Ewangelii. I jeszcze o coś… Ja domyślam się, co zamierzasz uczynić. Niech Bóg nad tym czuwa.
     
–Mi– Apostoł napisał: „[…] niech każdy postępuje tak, jak mu Pan wyznaczył, zgodnie z tym, do czego Bóg go powołał […]”.
     
Puściła go. Uklękli i złożyli dłonie.
Prosili o pomoc w spełnianiu Powołania,
nie licząc, że otrzymają ją w zamian
za własne zasługi lub dobre uczynki,
ale ze względu na Miłosierdzie Boże.
Polecali wszystko wstawiennictwu Świętej Maryi.
      Ewa wstała, lecz on wciąż klęczał, zwrócony już ku niej,
a przed sobą trzymał czerwonozłoty pierścionek.
      Czerwonozłoto-włosa zaczęła cicho płakać,
a jej ciepłe lica lśniły od łez.
      Patrzyła prosto w jego źrenice,
o ile przez gęstą rosę mogła jeszcze coś widzieć…
      On sam też niewiele potrafił ujrzeć.
Lecz nie przejmował się wcale problemem ze wzrokiem.
      …Otworzyła usta, gdy wtem odezwał się
komunikator, a z niego głos Doriana.
      Do: „Ewo, jako Biskup i… jeszcze ktoś… posiadam informację o twoim Chrzcie Świętym. Nie zdradzę tobie jednak szczegółów. Zostaniesz posłana na Świętą Ziemię, skąd pochodzisz. Tam będziesz bierzmowana.”
     
W pokorze nie wyłączyli urządzenia.
      Zmierzał ku niej lądownik, posłany przez niejakiego
Ryszarda. Długa droga czekała Ewę tam,
gdzie tak bardzo zawitać pragnęła.
      –*– A więc moi rodzice pochodzą ze Świętej Ziemi…
     
–Mi– Ewo… Ewo… Zostańmy Małżeństwem. Kocham ciebie, piękna, mądra i dobra kobieto.
     
–*– Michale, niedługo się zobaczymy.
     
Uśmiechnęła się do niego.
      –*– Jestem prostą dziewczyną.
     
Przyjęła klejnot.

       
     

XVIII
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Siódma - Rozdział XIX
XX