VI
Czytali wspólnie Katechizm, jadąc pociągiem.
Stroma linia wiła się przy wąskim fiordzie,
pozwalając na podziwianie krajobrazu
o wiele lepszego niż na niejednym globie.
Bardzo dużo pożytecznej nauki
wyciągali z pobożnej lektury,
mając okazję głębiej wniknąć w sprawy Wiary.
Przygotowywali się zawczasu
na konfrontację z ateistami.
Michał i Ewa podążali na przechadzkę,
by odpocząć w Niedzielę od codziennych spraw.
Po wizycie w kościele obok miasta jej dzieciństwa
odwiedzić mieli Park Planetarny.
Lektura nieco ich odmieniła:
postanowili bardziej dostrzegać Boże działanie
w otaczającej ich rzeczywistości.
Zaczęli rozmawiać o życiu na tym globie,
obserwując osady wzdłuż linii kolejowej.
Mieszkańcy mieli tutaj dostatek materialny,
któremu poświęcali dużo swej uwagi.
Pełno tu było warsztatów i przystani.
Jednak nie było szacunku dla spraw duchowych.
–*– Gdyby wiedzieli ci moi rodacy, że życie ma Sens! Oni wciąż troszczą się głównie o sprawy doczesne. Znałam wielu, którzy się wyniszczali, podążając za tym, co tylko materialne. Tracili nawet szacunek dla samych siebie.
–Mi– Chrześcijanie natomiast, gdy trzeba – na przykład podczas dni świątecznych – nie gonią za zarobkiem, tylko odpoczywają. A gdy za pracę nie otrzymują odpowiedniego wynagrodzenia, zadowalają się jakąkolwiek zapłatą, wiedząc, że pracują dla dobra swych bliźnich jak my.
–*– Dobrze by było, gdyby jeszcze więcej chętnych do nas dołączyło! Poświęcenie to nasz największy atut.
–Mi– I tak się cieszmy, że nie ma tu niewolnictwa, a owoce pracy materialnej nie są zabierane ludziom przez totalitarny reżym, który robiłby z nimi, co tylko zechce pod pretekstem „redystrybucji dochodu”. Kto zechce, może czynić Dobro i do nas dołączyć. Nigoria należy już do Ligii Wolnych Układów.
–*– Gdyby mi przyszło rządzić państwami, nie chciałabym nikogo zmuszać do bycia dobrym za pomocą ustaw i dekretów. Wolę, by człowiek sam wybierał Dobro. Pilnowałabym tylko porządku, by jedni nie krzywdzili drugich, na przykład przez sianie zgorszenia.
–Mi– Masz rację, kochana. A poza tym: tylko będąc wolnym, można dawać. A wolność oczywiście potrzebuje drogowskazu, jakim jest Życie Przyszłe, by było wiadomo, dokąd najlepiej podążać. Marzę o obaleniu systemów totalitarnych, gdzie panuje tyrania lub rządy agentury, lub, co najgorsze, ogłupionego ateizmem ludu.
–*– Ja nie znam się na polityce, ale rozumiem ciebie. To moralność Prawdziwej Religii wprowadza Ład. Wtedy rządy tłumu stają się mądrzejsze, oligarchia zmienia się w arystokracje, a tyranie… w coś boskiego.
–Mi– W monarchię, gdzie dobry władca niepodzielnie zabiega o szczęście poddanych, sam będąc poddanym Boga. Tak było kiedyś.
–*– Lećmy do stolic, by tam nauczać. Już czas.
–Mi– Kiedyś ogólnie było lepiej. Ludzie wykorzystywali popęd pracy do służby w Powołaniu. Teraz podłączają się do VR, a nawet tam jest przecież jakaś namiastka pracy, choć ukryta. Powinno się jednak wykorzystywać chęć pracy do czegoś pożytecznego.
–*– Nie narzekaj już tak na teraźniejszość, Michale. Kiedyś też użalano się nad tym, że współczesność pełna jest zepsucia. Zabiegajmy dalej o Wolność i Ład, jedno nie oderwane od drugiego.
Pojazd wspiął się na większą wysokość,
by po chwili przejechać gigantycznym mostem
nad ciemną taflą morskiej zatoki
o zboczach, których prostopadły profil
wzbudzał podziw dla twórców linii kolejowej.
Ewa pozwoliła przytulić się Michałowi.
Oboje radowali się mocno,
że ktoś zaprojektował dlań ten cud technologii.
–Mi– Marzy mi się także świat, w którym część ludzi wykonuje pożyteczną pracę o godziwej zapłacie, mogąc poddać się dobrowolnie w opiekę innej części ludzi, którzy odkryją, że są powołani do obrony, do zabiegania o sprawiedliwość, dobra artystyczne i naukowe, i do rządzenia. A część ludzi, wybranych przez Boga – do troszczenia się o sprawy Wiary. Aby jedni drugim służyli, nawiązując ze sobą dobrowolne i wzajemne relacje, a na straży Porządku stał Boski Pomazaniec, Król.
–*– Może się uda. Elżbieta musi wiedzieć o tym coś więcej. Na razie jednak czyńmy swoje, a może ktoś powołany zaprowadzi Ład już na lepszym gruncie. Czuję, że to się wydarzy i że wyjdzie ze Świętej Ziemi.
Zatrzymali się przed wejściem do Parku.
W oddali znajdował się dostojny szczyt górski.
Zerwana jakby, okryta śniegiem na „dachu”.
Śnieżna Głowa mieściła pod sobą jeziora.
Otaczała ich srebrna kraina tundry,
oświetlona przez chaotycznie wędrujące słońca.
Ruszyli przed siebie, trzymając się w dłoniach.
Nad strumieniem przeszli po pierwszym mostku.
Mówili o dobrobycie, lecz mniej politycznie,
a bardziej – mogłoby się wydawać – rodzinnie.
A zimność i surowość przestrzeni wokół
odzwierciedlała „płomienność” tych rozmów.
Ewa nie myślała już w ten sam sposób
jak wtedy, gdy najbardziej pragnęła związku.
Michał również nie wpatrywał się tyle w narzeczoną.
Przypomnieli sobie o pewnej mądrości:
że atrakcyjny małżonek, bogactwo pieniężnie
nie zawsze idą w parze z życiem posłusznym Bogu.
To, czy tu, na ziemi, nam się powodzi,
nie zawdzięczamy wprost moralnym wyborom,
choć w dużej części jest to od nich zależne.
Za to Nagroda w Niebie jest dla tych,
którzy w pierwszej mierze zabiegają o Zbawienie.
Drogę zagrodziło im stado dużych zwierząt.
O długiej, krętej sierści, rogach, wielkości wołu;
dorosłe osobniki otoczyły grupę samic,
a ta swe młode, by zapewnić im bezpieczeństwo.
Gdy je obchodzili naokoło,
on, ku zgrozie dziewczyny, zbliżył się do nich dość mocno.
Ceniła odwagę, ale uświadomiła sobie,
że za bardzo naraża ich oboje.
Jeden samiec już wyszedł im naprzeciw;
ona nalegała, by uciec im.
Michał potknął się. Zrozumiała, co jest na rzeczy.
Źle ocenił odległość; pewnie miał problem ze wzrokiem.
Chociaż i tak popisał się śmiałością,
a to mogło doprowadzić do tragedii.
Udało się w końcu zostawić istoty w tyle.
Cieszyła się, że wciąż jeszcze żyje.
Przypomniała sobie sytuację z wycieczki górskiej,
gdy zawróciła przed niebezpiecznym przejściem.
Szli osobno; zrobiło się trudniej.
Wchodzili pomiędzy szczyty na głęboką przełęcz.
Omijali łukiem Śnieżną Głowę.
Oto ukazały się seledynowe stawy.
Nad nimi sączyły się strumienie z lodowych kotłów,
zasilane w bardzo zimną wodę.
Usiedli. Za siedzenie posłużyły im głazy.
Otoczeni byli ze wszystkich stron stromym zboczem,
za wyjątkiem siodła, przez które zstępowała ścieżka.
Zupełny spokój tego rajskiego wykrotu,
mieniącego się wszelkimi odcieniami srebra,
tak bardzo jednoczył ich zatroskane serca,
że na powrót poczęli myśleć o sobie-razem.
I choć znów mocno siebie pociągali,
niewiasta odczuwała wymowny niepokój.
Czy to już teraz dział się szczyt tego, co wspaniałe
– gdy przebywała z ukochanym w pięknym rezerwacie?
Małżeństwo wydało się czymś tak odległym,
że samo uczestniczenie w romantycznej wycieczce
stawało się jakby największym doznaniem.
Czy jednak musieli odkładać Sakrament?
Nie mogła po prostu jeździć na misje z… mężem?
Przecież Urszula zabierała swoje dzieci.
A ona – Ewa – również odpowiadała za nie.
Lecz istniało coś głębszego od tych rozważań.
To coś wytwarzało dystans do spraw „matrymonialnych”.
Coś związanego z najdoskonalszym Miłowaniem…
Może Pan Jezus chciał ją przed czymś uchronić?
Czy chodziło tylko o ślepotę Michała?
Ależ potrafiłaby sobie z tym poradzić!
Przyszły jej na myśl woły o kudłatej sierści…
I nim on powtórnie przytulił się do przyszłej żony,
dostrzegła w jego oczach tęsknotę… za… męczeństwem…
Lecz już oddychała głęboko, pełna westchnień,
gdy jej narzeczony otulił ją ramieniem.
Mówił o jej niesamowitym pięknie,
które przewyższa okoliczne atrakcje przyrody.
Rozpoczęli rozmowę o Miłości małżeńskiej.
Drżały mu ręce, lecz nie tknął jej powabnej piersi.
Wdzięczna mu była za to, że ją szanował.
–Mi– Jest miłość-uczucie według ciała i Miłość-decyzja duchowa… W naszym języku trudno jest obie odróżnić od siebie. Ta pierwsza często przysłania drugą. Ale to ta druga powinna uświęcać pierwszą. Najlepiej, jeśli oba rodzaje występują jednocześnie. Eros i Agape. Musimy się niedługo pobrać, Ewo.
–*– Miłość Boga jest Największa i Najważniejsza. Ale skoro przy Stworzeniu otrzymaliśmy ciała, a nawet w Przyszłym Świecie też będziemy je mieli, tylko odmienione, a Bóg widział, że to, co uczynił, jest dobre, to ja też chcę być twoją żoną, abyśmy mogli na sobie poznać Jego Zamysł poprzez wpisane w Małżeństwo obcowanie cielesne, którego owocem będzie nowe życie – dzieci.
–Mi– Do tego czasu zrobimy wszystko, by nie przekraczać zmysłowej bariery.
–*– Tak, Michale. Wiedz, że jestem dziewicą.
–Mi– To czyni ciebie kimś wyjątkowym w tym zepsutym świecie.
–*– Naprawmy go i pobierzmy się po dotarciu tam, gdzie nas posyłają: do stolicy stolic, gdziekolwiek to jest. Mówię tobie powtórnie „tak”, tym razem słownie. Już niedługo się pobierzemy.
–Mi– Dziękuję, ukochana, córko Światłości, jasnowłosa Królowo.
–*– O czerwonym jak krew odcieniu…
Wiedząc o tym – i o przyszłości – zapłakał gdzieś Dorian.
|