XI
Kilkadziesiąt osób zmierzało na Borgelię.
Całą noc kluczyli po Wszechświecie,
błąkając się od portu do portu.
Szukali najbardziej bezpiecznego połączenia,
które nie podlegałoby intensywnej kontroli.
Michał, zgodnie ze wskazówkami Elżbiety,
wybierał państwa mniej inwigilowane
przez agentury totalitarnych rządów.
Urszula opowiadała swoje przeszłe losy,
jak to odważnie praktykowała Chrześcijaństwo.
Wspólnoty wzrastały w zupełnym podziemiu.
Niektóre z nich likwidowała bezpieka.
Potrzebna była odwaga i wielka stałość,
by wytrwać do końca nawet w obliczu śmierci.
Znikoma liczba wiernych, w zamknięciu,
nie potrafiła zmienić stanu rzeczy.
Zgodnie z tajnym rozkazem z samej Świętej Ziemi
nie mieli ryzykować zupełnej zagłady,
aby – choć śladowo – nadal przebywali tam wierni.
A teraz lecieli na planetę Thora,
gdzie otwarcie mieli głosić Boże Istnienie.
Dzięki zdobytym niedawno koneksjom
zakaz przestał ich dotyczyć, więc chcieli spróbować.
Intuicja Ewy podpowiadała jej,
że Borgelianie być może właśnie na nich czekali,
mając najpierw przyjąć swych współbraci z zewnątrz,
odzyskać prawie zatraconą Nadzieję,
iż ci nie są obojętni – przejmują się ich losem –
i dopiero wspólnie ruszyć dać Świadectwo Prawdzie.
Jeszcze na statku nawracali wybranych.
Niektórzy zmienili nawet kurs podróży,
by przybyć na Borgelię wraz z misjonarzami.
Ewa, Michał, Paula, Urszula z dziećmi, Norbert,
Elżbieta gdzieś z oddali mająca im służyć
przez relacjonowanie ich wizyty w audiowizji;
zwerbowani na Gantorii nowi pomocnicy,
przedsiębiorcy z przemysłu mody i reklamy,
organizujący ich występ, który
miał mieć znamiona generującego zysk „skandalu”
i wreszcie Kapłani, ukryci w cywilnym stroju,
a wśród nich Gustaw: wszyscy zawitali
do stolicy stolic, aby zacząć podbój.
–Mi– Kochana ma, wykonajmy pracę, a potem się pobierzmy. To już ostatni układ.
Słowa te dodały Ewie zapału.
Na ulicach raziły agresywne plakaty,
odwołujące się do ludzkiej seksualności.
Promowały rozwiązły tryb życia,
przedstawiając kopulujące ze sobą pary.
Przechodnie, ulegając pożądliwości,
afiszowali się publicznie, że w myślach i czynach
popierają pozamałżeński bezwstyd.
(*) I tu znów to samo, jacy oni są biedni!
Ta cała ich rewolucja w płciowości
ograbiła z piękna to, co jest cudowne
na rzecz wyuzdania i ponurych fantazji.
A przecież w Małżeństwie to będzie dobre,
że oddamy się sobie ze względu na osobę
a nie na samo doświadczanie przyjemności,
nie negując, a witając przepiękną Kreację,
otwarłszy się na ukochane dzieci.
I doświadczymy Miłości, największego Szczęścia,
czegoś najgłębiej przeżywanego,
czego nie dostarczy żaden wzajemny onanizm.
Nie można strącić z piedestału Bożego
Arcydzieła danego małżonkom,
aby zbudować jakieś pokraczne
substytuty. To godzi w rodzinę, niszcząc ją
i Dobro najmłodszych, narażonych
na zły przykład, jaki dają dorośli.
A te plakaty, burzące barierę sumienia,
propagujące jakąś pozorną wolność,
tak naprawdę niszczą obronę przed zniewoleniem.
I jak tu kobiety mają znaleźć męża,
skoro większość z kandydatów jest uzależniona
od poniżającej ludzką godność pornografii,
tolerując w duszy zdradę: swoją i współmałżonki?
Jak mogą sobie zaufać w takiej sytuacji?
A ten, kto odpowiada za te zgorszenia,
skazuje innych na usidlenie przez grzech,
kłamliwie określony jako „wyzwolenie”.
Boże mój, spraw, aby udało się przekonać
tych zagubionych Borgelian do Prawdziwej Miłości.
Niech Twoja Moc Sama tego dokona,
a nam daj wystąpić jako członkom Twego Kościoła.(*)
Glidery sunęły pod siedzibę władzy,
gdzie wzniesiono największą estradę.
Ewa wymyśliła, że przedstawią swą kulturę,
antropologię, nigoryjską naturę,
napomkną także o lodowej Gantorii
a, czyniąc to, przekażą naukę o Chrystusie,
licząc, że władza nie odważy się interweniować.
Sponsor włożył w to całą fortunę,
licząc, że zwróci się z nawiązką przez dużą frekwencję.
Michał, obserwując propagandę,
komentował każdy napis, każdy obraz,
dementując kłamstwa, których było coraz więcej.
Oburzył się, że ludzie wierzą w te brednie.
„Celem życia jest przyjemność.” „Władza chroni nas przed antyspołeczną instytucją rodziny, uciemiężającą dzieci.” „Wrogiem jest ten, kto myśli inaczej niż Oświeceni.” „Rzeczywistość jest względna, tak samo moralność.” „Dobro to nuda, zło jest różnorodne.” „Nie istnieje nic duchowego, istnieje tylko to, co widać.” „Lepiej zabić tych, którzy mają mniej przyjemności, by żyli ci, którzy mają jej więcej.” „Życie trwa wiecznie, o ile nie umrzesz.”
–Mi– Oni strasznie mieszają pojęcia. Robią wodę z mózgu. Czym innym jest postępowanie roztropne, a czym innym relatywizm, czyli widzimisizm, próba uzasadnienia samowoli. Dobro jest bytem, a zło jego brakiem, jak więc nicość może być różnorodna? A to o rodzinie przeciwko społeczeństwu to paranoja.
Po raz pierwszy w swym życiu ujrzała Ewa i Paula
grupę ludzi, wyznających satanizm.
Ich ciała okrywały ordynarne stroje,
wyrażające brzydotę, a na twarzach
wytatuowane mieli demoniczne znaki.
Z całą pewnością zafundowali sobie
pokaźną dawkę jakichś narkotyków,
gdyż zataczali się ulicą, atakując innych.
Ich agresja i cynizm, zdradzane wulgaryzmami,
plugawiły do spółki Chrześcijan i ateistów.
Jeden, trzeźwiejszy, wyciągnął jakieś maszyny
i skierował je na Ewę, wiedząc, kim ona jest.
Po czym wszyscy oni zaśmiali się lubieżnie i plugawie.
–Satanista– I co, laluniu, myślisz, że pomożesz swoimi występami? Tak, pomożesz. Całe masy […] się, widząc ciebie. A teraz zobaczą cię całą w VR. Zrobiliśmy skan twojego nagiego ciała i każdy sobie zobaczy je w hełmie.
–N– Odejdźcie, głupcy. Zrobicie jej tylko reklamę.
–Satanista– Uczynimy to, na wypadek, gdyby wam się udało, rycerzyku. I doniesiemy o was Thorowi, więc zawróćcie, o ile nie chcecie być torturowani. To my posiadamy realną władzę. Także nad waszym życiem.
–Mi– Nie słuchajcie ich, nie rozmawiajcie z satanistami. Oni mieszają prawdę z kłamstwem. Ich nie nawrócimy, oni zetknęli się już z Wiarą w Boga, odrzucając Go i Jego Łaskę.
(*) Widzę w ich sercach zamknięcie na wszystko,
co tylko wiąże się z Miłością lub Dobrocią.
Będą mnie poniewierać i hańbić me imię.
Aż strach wyobrazić sobie, co ze mną zrobią.
Fantazje seksualne, „antropologiczne”.
Tylko przyszłemu mężowi pragnę oddać Dziewictwo.
Jestem wyjątkowa – to fakt; mam rzadką urodę.
Cóż dobrego mogłam spodziewać się po zawodzie
modelki, w którym tak łatwo prowokować do grzechu?(*)
(E) Już docierają do stołecznej sceny.
Za nią budynki władców tego świata.
To stamtąd roztacza się panowanie
na trzecią część Wszechświata. Totalitarne imperium.
Cała reszta walczy z nim o dominację;
ja sama broniłam Thora przed obcym wywiadem.
Czy to jednak stąd pochodzi cała władza?
Brakuje tutaj następcy owego Olafa.
I choć imiona wydają się być zbieżne,
gdzie indziej znajdę najważniejszego odstępcę.
Może nawet ktoś trzeci panuje nad nimi.
Są dziennikarze i kamery audiowizji.
Zdobyłam główne prawo do transmisji.
Ma czerwona suknia może i mnie zdradzi,
podobnie jak część moich osobistych cech,
ale ta relacja – na cały Kosmos! – opłaci się.
Och, rządzący, damy wam dzisiaj popalić.
Niewielu ludzi o złych intencjach
sprawuje rządy nad pozostałymi.
Okłamali poddanych, że będzie im lepiej,
choć bez Chrześcijaństwa zubożeją w nieładzie,
tracąc Cel życia i szansę Zbawienia.
Nie szanowało się Boga już od pierwszych dni,
gdy tylko ustanowiono kolonię na planecie.
Woleli propagować idee czysto ludzkie.
Ci letni, otwarłszy się w swym wnętrzu na grzech,
posłuchali propagandy smutnej ideologii
i pomogli garstce rewolucjonistów, czyniąc zło.
Konsekwencją ateizmu jest hedonizm,
totalitaryzm i wyzysk pracowitych.
Ułuda utopii zastępuje trzeźwy osąd.
Obiecują szczęście i wieczność, a niszczą duszę,
doprowadzając też do wyniszczenia ciało.
Ostatecznie wydaje to gorzkie owoce.
Za chwilę rozpocznie się przedstawienie, które nadam.(E)
Ewa starała się, jak mogła, o dobrą jakość.
Ubierała się w charakterystyczne stroje
i wychodziła w nich, opowiadając
o różnych układach oraz ich mieszkańcach.
W międzyczasie leciały wybrane przezeń obrazy,
ukazujące przyrodę, ludzi i kościoły.
Znalazł się i czas dla pozostałych,
wspierających mistrzynię ceremonii.
Ci dosyć dużo mówili o Gantorii,
dając znać, jak wielu zamieszkuje ją Chrześcijan.
Olśniewająca wręcz estetyka,
klimat miejsc, ludzi i obyczajów
oraz przebijające się przez to Światło
Prawdziwej Wiary porwały niejednego do dalszych
dociekań. Kapłani odpowiadali
na pytania, których coraz więcej zadawano.
Dotyczyły one głównie kwestii duchowych.
Antropomodelka ukazywała szczyt kompetencji.
Odchodziła od ustalonego programu,
improwizując w porywach wielkiego natchnienia.
W całkowitej szczerości dzieliła się z innymi
swoimi religijnymi doświadczeniami.
Aż duchowni dziwili się, obserwując ją tu.
Starała się nie stawiać siebie w centrum uwagi,
usiłując ukierunkować obecnych
na wyższe, niebiańskie, ponadziemskie sprawy.
Zdawało się, jakby mówił przez nią Duch…
Udało się jej dokonać symbiozy
pracy zarówno dla Kościoła, jak i dla świata.
Odezwał się przezeń wspaniały Dar Umiejętności.
Jej uroda, jej szaty, jej ruchy, jej aranżacja,
jej znajomości, jej doświadczenia, jej historie,
jej Świadectwo, pełne ciepła, bez cienia zła,
sprawiały, że myśleli, że jest prawie Aniołem.
Zimni dotąd ateiści stali się głodni Prawdy.
Posiane zostało Ziarno w stolicy stolic.
Lecz oto wystąpili na scenę rządzący
w osobach bliskich współpracowników Thora.
Zaniechali użycia siły lub broni,
chcąc przywołać występujących do gruntu w słowach.
(*) Doświadczam ich jadu, to jacyś zatwardziali
krzewiciele nihilizmu, bardzo przebiegli.
Dotyka nas zło. Prawie tak, jak autorów Psalmów:
ktoś próbuje wyrządzić krzywdę znękanym.
Urazy, pomówienia, oszczerstwa, ton prześmiewczy…
Nie mogę się zawstydzić, posądzana o fanatyzm,
ani przed nimi, ani przed sobą, by nie zwątpić.
Nie chcę, by zniechęcili mnie do propagowania
spokojnej Drogi poświęcenia i pobożności.
Nie wypieram się mego największego Skarbu;
gotowa jestem na tę próbę Wiary.
Ale co to? Mój ukochany, Michał,
odważył się podjąć dialog. Natychmiast
mu pomagam, by wspólnie odeprzeć atak zła.
Z nim czuję się pewnie, wiem, że nic mi nie grozi.
Przeciwnicy zmienili głos, widząc mnie przy nim.
Jak widać, kobieta łagodzi obyczaje.
Tłum, początkowo uciszony, wzmógł krzyk.
A więc mieszkańcy Borgelii są z nami.
Michał próbuje rozmawiać z agentami,
ale niewierzący wysłannicy establishmentu
są głusi na jakiekolwiek argumenty.
Z głoszonym przez nas Słowem ciągle się rozbijamy
o zaporę wewnętrznej zatwardziałości.
Ci biedni ludzie nie uznają autorytetów,
więc nie może wyjść powoływanie się na nie.
Choćby ów autorytet był samym Synem Bożym.
Oni nie cenią etycznych wartości,
więc nie pociąga ich Miłowanie bliźnich.
Odrzucają nawet najprostsze zachęty.
Brak im doświadczenia nie tyle Cudów,
co zwykłych uczuć i poruszeń religijnych.
Choć marne to oparcie – tego też im brak.
Ale tak naprawdę wypaczają nawet sens rozumu,
uciekając od dyskusji, w której rządzi logika.
Przez to nie wyjdą z pustki różnorakich sprzeczności.
Możliwe jednak, że nas zrozumieli,
ale wolą żyć w kłamstwie, aby nadal grzeszyć.(*)
–*– Księga Mądrości mówi:
„Mądrość nie wejdzie w duszę przewrotną,
nie zamieszka w ciele uwikłanym w grzech.
Święty Duch [uczący] karności ucieknie przed obłudą,
odsunie się od niemądrych myśli,
wypłoszy Go nadejście nieprawości.”
Otwórzcie się na Mądrość, Borgelianie! Wasi bracia i siostry – jak wy – czekają też na wasze Świadectwo. Pójdźcie za Chrystusem! Nie lękajcie się!!
Przerażony organizator uciekł do glidera.
Elżbieta nadawała to na cały Wszechświat.
Prawie wszędzie przeszło to przez cenzurę,
nikt nie zdołał zagłuszyć mediów
platynowłosej krzewicielki wolności.
Ujrzano piękno masowych nawróceń.
Cały świat mówił o Ewie z Nigorii.
Ta, klęcząc, dziękowała Duchowi Świętemu.
|