CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział II
III

     II
     
      (Do) Udało się, Akanejczycy odpowiedzieli
na wezwanie, które wysłała moja córka.
Jako jedyni zapraszają tych ze Świętej Ziemi.
W zamian pragną tylko usłyszeć to,
co przybysze z daleka mają im do powiedzenia.
Moje zabiegi nie poszły na marne;
przygotowałem ich do przyjęcia Chrystusa.
Reszta należeć będzie do tego duchowieństwa,
które już niedługo przybędzie tu z zewnątrz.
Obie strony barykady otrzymały
pierwszą szansę od tysięcy lat,
aby się poznać i poprawić wzajemne relacje.
      Dobrze się spisałaś, pełna empatii dziewczyno!
Twe przesłanie trafiło do twoich kosmicznych braci.
Któż inny – jak nie ty – mógł zostać przez nich zrozumiany?
      A ty, bracie Alicji, przez twe wielkie odkrycia
dałeś mieszkańcom Ziemi możliwość
lotu do innych układów planetarnych.
Odnalazłeś statek kosmiczny ukryty pod lodem.
Brakuje wam tylko bramy tachionowej.
      Lecz czym to jest w obliczu wzrostu religijności,
jakim obecnie szczycą się wszystkie kolonie?(Do)

      Wielka ilość słuchaczy wypełniała przestrzeń gmachu.
Wielu z zapisanych na przyszły lot
na Akanium znalazło się tutaj, by odbyć
szkolenie z siostrą tego, który odnalazł pojazd
mogący podróżować aż do gwiazd.
Przybliżyła im fakty, dotyczące
zasiedlonych układów pozasłonecznych,
by mogli dawać Świadectwo ich mieszkańcom.
      Podobnie jak na występach antropomodelskich,
podczas opowiadania ukazywała zdjęcia.
Poruszała przy tym bardzo wiele spraw duchowych,
aż dziwiono się, że Kult Boga jest tak powszechny
poza Świętą Ziemią. Chłonęli każdą informację
o świecie, o którym wcześniej nie mieli pojęcia.
      (*) Tak prędko zdarzenie goni zdarzenie
od kiedy przybyłam na ojczystą planetę!
Gdyby skupić się tylko na sprawach doczesnych,
wypełniłyby cały czas bez reszty.
Mój brat w krótkim czasie dokonał tak wiele,
że łatwo można zagubić się w tym wszystkim.
Mieszkańcy Oceanicznej chcą lecieć poza nią,
spełniając jedno z największych swych marzeń.
      Słyszałam, że strażnicy nie chcą, byśmy opuścili
planetę; zamknęli bramy komunikacyjne.
Nie sądzę, by Pan doświadczył nas aż tak dotkliwie,
pozwalając, aby ludzie złej woli
zniszczyli naszą Nadzieję na lepszy los.
Dobrze, iż nie daliśmy ponieść się euforii
i wolni jesteśmy od wyniosłych myśli.(*)
      –*– Wystrzegajcie się pychy! Nie przywłaszczajcie sobie zasług Bożego Działania w was. Tak wiele zdobyliście środków do poznania Pana Boga, nie odpadajcie więc od Niego z powodu grzechu. Bądźcie posłuszni także w rzeczach małych. Jeśli te dobre uczynki będą częste i wielu z was będzie je pełnić, otrzymamy dzięki nim jedno wielkie dzieło.
     
Choć zebrani pochodzili z chrześcijańskich elit,
nie mogli tego słuchać, dając wyraz niechęci
wobec tego, co wydawało się im zbyt banalne.
Uznaniowa selekcja, dokonana na chętnych,
dała niespodziewanie nieprzyjemny rezultat.
Ci ludzie mieli osiedlić Akanium,
jednak to pokorni bardziej na to zasługiwali.
To oni posiadali autentyczną, żywą Wiarę,
którą mogliby dzielić się z innymi.
      Alicja wiedziała już, że nadeszła jej tura.
Potrzebowali kobiecego ciepła.
Ktoś musiał w tym wszystkim dbać o Dobroć i Miłość
oraz uspokajać zaślepiającą porywczość.
      Właśnie ona okazała się kimś takim.
Czy wiele mogła zdziałać dla rodaków?
Być może. Ale więcej tam, gdzie się wychowała…
Nie zapomniała wcale o swej pierwotnej Misji.
Połączyła oba Powołania w jedno.
      Raz tu, raz tam – chciała być obecna.
Pracując w jednym miejscu działała dla drugiego.
      Niespodziewanie wstąpiła weń odwaga.
      –*– Niegdyś próba odłączenia Religii od życia publicznego doprowadziła do stanu, jaki mamy teraz. Izolacja Chrześcijan i odcięte od Prawdy całe rzesze ateistów, czekających nieświadomie na Dobrą Nowinę, jak wy czekacie na doczesną wolność. Co jest ważniejsze: doczesność, czy Wieczność? Wprowadźmy Chrześcijan do świata tych, którzy zapomnieli o Bogu. Wyprowadźmy tam – na zewnątrz – nas samych. Po to właśnie zdobywamy Kosmos. Tam są nasi bracia, bliźni. Dajmy im dobry przykład. Kolonizacja Akanium to dopiero początek.
     

      Gdy rodzina znów się zebrała, odetchnęła.
Celebrowali radość z niedawnych wydarzeń.
Przybyli do miasta położonego pod górami,
gdzie mieszkali dziadkowie Alicji i Daniela.
      Cała szóstka odwiedziła restaurację,
w której serwowano światowe potrawy.
Smakowało jej jedzenie z Północy,
szczególnie maliny, które rosną na mokradłach.
Zrodziło się w niej zainteresowanie lądem,
z którego pochodziły te przysmaki.
      Odwiedzili potem pobliskie kino,
otwarte zaledwie przed paroma tygodniami.
Film epatował dużą dawką przemocy;
niczego głębszego nie zaserwowano widzom –
tak płytki był przekaz opowieści o zemście,
która rzekomo cel życia nadawała.
Wiedziała, że nakręcono to gdzieś w Kosmosie
i ktoś przemycił to tutaj niepostrzeżenie,
zamówiwszy wcześniej przychylną recenzję.
Także VR mocno się rozpowszechniało.
Zło z zewnątrz już ich atakowało,
a gdyby nadal trwała powszechna ignorancja,
nastałaby kres moralności cechującej
mieszkańców pradawnej Kolebki Ludzkości.
      W samą porę Opatrzność wszystko z sobą połączyła:
zrzucenie jarzma niewoli po tak wielu wiekach
i odradzające się wszędzie Chrześcijaństwo.
I mieszkańcy Ziemi potrzebowali wyjścia,
i ci we Wszechświecie ich nadejścia,
z którym wiązałoby się dawanie Świadectwa.
      (*) Nareszcie skończył się ten okrutny seans.
Jesteśmy teraz w rozrywkowym parku wodnym.
Mój brat krępuje się przez moją obecność,
zostawiając mnie samą pośród wielu obcych.
Przyłączam się więc do dziadka i babci.
Kuleje w nim jedna męska cecha:
troska o kobietę. Ma małe szanse u Agaty,
ale może ta doceni Czystość jego serca…?
      Babcia, sprawna pływaczka, prowadzi mnie kanałem
do cichego zakątka, gdzie nikogo nie ma.
Z oddali oglądam, jak brat cieszy się jak dziecko,
eksplorując okoliczne atrakcje.
Wyciszamy się we troje z dziadkiem; jest tak ciekawie!
Widać strzeliste góry w oddali,
z otworów na dnie tryskają fontanny
a z pobliskiego kościoła dochodzi śpiewanie.
      Można korzystać z tego, co przemijające,
byle być wdzięcznym Bogu i kierować się umiarem.
      Rozmawiamy, dzieląc się naszymi historiami.
Sami dużo opowiadają; podoba im się to.
Czuję, że mocno zjednałam ich sympatię.
      Gdy już zaczynamy powoli marznąć,
wydaje mi się, że chcą oznajmić mi coś ważnego.
A Daniel z rodzicami już się do nas zbliżają.
      Nie wytrzymuję i sama zagajam rozmowę.(*)
      –*– Babciu… chcesz mi coś powiedzieć. Proszę.
     
–Dz– Pochodzimy z bardzo dawna. Obudzono nas po wielu wiekach z hibernacji…
     
–*– Wiem, zdradzono mi już raz ten sekret.
     
–Ba– Widziałam, jak smakowały tobie maliny. Nasza rodzina zamieszkiwała kiedyś kraj, gdzie rosną.
     
–*– Chciałabym go kiedyś odwiedzić.
     
–Dz– Na dalekiej Północy jest obecnie strefa zakazana. Nie ma to związku z odkryciami twego brata. No, może trochę… Ale nie pytaj mnie o szczegóły, gdyż nie wiem nic więcej. Myśmy obudzili się jako dzieci. Niewiele pamiętamy z tamtych czasów.
     
–*– Obiecuję, że kiedyś wyjaśnię nasze pochodzenie. Polecę tam, na Północ, jeżeli trzeba. Dla was.
     
–Ba– Na razie czyń to, co sobie postanowiłaś wcześniej. Ci po drugiej stronie, ponad tą Świętą Ziemią, potrzebują ciebie. Myślę, że uda się wam obojgu; pomodlę się za was.
     
–*– Dziękuję, babciu i dziadku.
     
–Dz– To my dziękujemy Panu Bogu, że się odnalazłaś, księżniczko.

       
     

CZĘŚĆ DZIEWIĄTA
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział II
III