VIII
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział IX
X

     IX
     
      (E) Jesteście oboje – siostra oraz brat.
Kto z was najwięcej dokonał dla pokoju?
Ja wiem… Widziałam ten pokaz odwagi:
twój, Danielu, tak mi imponujący
i twój, Ewo, wręcz zazdrość mą budzący.
Nawet pomysł z wykorzystaniem Ambasady
nie okazał się aż tak wspaniały,
jak którykolwiek zrealizowany przez was.
      Skromna jesteś, o zwyciężczyni; nie robi na tobie
wrażenia realizacja wielkich obchodów
poświęconych zakończeniu krótkotrwałej wojny:
te akanejskie kryształowe rzeźby żołnierzy,
te oddawane twemu bratu honory,
te przypisane jemu wielkie zaszczyty.
Wolisz być u boku przyjaciół, unikasz rozgłosu.
      Spoglądasz na mnie, gdy Daniel namierzył mnie wzrokiem.
Pójdę do niego i przekażę mu sekrety;
może przy okazji zechce się ze mną spotkać?
      Już podchodzę do ciebie, którego tak bardzo kocham.
      Opowiadam o znalezisku z dna jeziora,
któreś sam odwiedził w górach w swym kraju ojczystym.
Tak, to tam spotkaliśmy się w świątyni.
      Jest tu Agata, twoja ukochana.
Odchodzi, widząc, że ze mną rozmawiasz.
Ma prawo podobać się tobie ta nieziemska piękność,
artystka, którą próbuje pozyskać Ambasada.
Nie znam jej; wydaje się zadzierać nosa
i wystawiać na próby swego adoratora.
Ale ty jesteś znany ze swego zawzięcia…
      Patrz tu, w pobliże! Jesteś o krok od szczęścia!
Spijasz me słowa o nigoryjskim artefakcie,
którego współrzędne właśnie tobie podaję.
Ile moglibyśmy wspólnie dokonać dobrego!
Uciekasz już… gdyż czujesz, że bardzo ci się podobam…
      Imponuje tobie mocno, że ceni mnie Ewa…
      Jest dla nas obojga autorytetem.
Sądzę, że będzie z niej kiedyś Święta…(E)

      (*) Wstępuję do ośrodka naukowego.
Karol zaprosił mnie, idąc za radą Daniela.
Spotkanie to miało mieć charakter „służbowy”.
      Odwiedzam ozdobione monitorem pomieszczenie,
pośrodku którego ustawiono dwa fotele.
Stoją obok siebie, zwrócone w tę samą stronę.
On naprawdę nie zamierza mi się przyglądać!
      Pojawia się. Dobrze zbudowany, wysoki,
długie bujne brązowe włosy spadają znad czoła.
Uśmiecha się rozbrajająco, widząc mnie
i siada od razu, ledwo dotknąwszy mą dłoń.
      Nie interesuje się za bardzo moją urodą.
Może mój wygląd jest dlań za bardzo „północny”?
      To dobrze… nie będę się krępowała rozmawiać.
Mogę nie zwracać uwagi na sprawy uczuciowe.
On jest jakiś inny niż większość mężczyzn:
bardzo naukowo podchodzi do wielu rzeczy,
lecz w prostocie odbiera zwykłe przyziemne sprawy
i może potrzebuje żywiołowej kobiety.
Pozornie to sprzeczne, jak sam pewnie wie o tym,
ale dzięki temu jest bardzo interesujący,
szczególnie dla kogoś, kto lubi takie wyzwania.
A jest ktoś taki…
      Uruchomił obraz: widzę na nim pewne działania,
wykres, jakieś liczby, ułożone nieprzypadkowo.
      To pewna teoria matematyczna.
Podobno sformułował ją na nowo;
była znana jeszcze przed podbojem gwiazd.
Nic z tego nie rozumiem, ale tłumaczy, jak trzeba,
aż chcę się wsłuchiwać w ten porywający wykład.
      Jak się cieszy, kiedy się do niego odzywam!
Próbuję powiedzieć coś o jego algorytmach;
choć mylę się, on twórczo rozwija me spostrzeżenia,
dziękując mi za nieoczekiwaną pomoc.
      Coś rozwiązuje w milczeniu i rzuca na ekran.
Ukazuje się jakaś szalenie piękna wstęga,
wielozawinięta na przeróżne sposoby.
      Porywa go coś na filozoficzne wywody.(*)
      –K– Imię Boże, to: Jestem, który Jestem. On Jest Pierwotną Przyczyną wszystkiego. Fakt, że widzimy, iż cokolwiek istnieje, implikuje Jego Istnienie. Skoro coś istnieje, to istnieje i Pierwotna Przyczyna, Bóg.
     
–*– A co powiesz o Wierze?
     
–K– Ryzykujemy wszystko, co mamy, w zamian za Nadzieję Czegoś Dużo Większego – za Nieskończenie Wiele. Każdy niewierzący w Boga powinien, o ile jest racjonalny, pójść na zakład uznania Objawionej Religii – wtedy jest do przodu o całą Nieskończoność. Jest bowiem dlań szansa, że być może Bóg Jest i być może człowiek z Jego pomocą osiągnie Zbawienie. Traci niewiele albo nawet nic. Życie zgodnie z Bożymi Przykazaniami a nawet męczeństwo pełne może być wewnętrznej Radości. Jeśli nawet nie, to strata jest skończona i ograniczona w czasie. Gdyby nie istniało nawet Życie Wieczne, to wcześniejsza strata i tak jest niczym w godzinie śmierci. Przecież pamięci o tym, co było przyjemne, nie dałoby się zabrać w niebyt. Wybierając Wiarę, zyskuje się Nieskończoność, o ile niezerowe prawdopodobieństwo się zrealizuje. A coś większego od zera razy Nieskończoność nadal daje Nieskończoność, i to nie jakąś gorszą, tylko taką samą. Odrzucanie Religii z przyczyn psychologicznych, stwierdziwszy, że jest to „poniżające ubezpieczenie”, jest irracjonalne, gdyż powodem odrzucenia byłaby wtedy przyczyna estetyczna, a nie logiczna, czyli ta właściwa istotom rozumnym. Racjonalna jest natomiast chłodna kalkulacja, z której wynika, że wskazane jest pójście na całość. Dla wierzących ten „zakład” jest bardziej oczywisty, gdyż szanse na Istnienie Boga i pewność Zbawienia oceniają dużo wyżej od niewierzących, chociaż to i tak bez znaczenia, kiedy mnoży się przez Nieskończoność.
     
–*– To zimna filozofia ignorująca samo Objawienie Uosobionej Miłości. Czy kogokolwiek zdoła ona przekonać? Chyba tylko niektórych, choć nie bez samego aktu Wiary. Kościół głosił światu Chrystusa Ukrzyżowanego, który oddał Swe Życie dla nas na zgładzenie naszych win. Sam „zakład”, o którym mówiłeś, nie wystarcza do odnalezienia Osobowego Boga, jedynie daje motywację do wyjścia z ignorancji i duchowego letargu. Moralność też teoretyzujesz?
     
–K– Tak. Jeżeli już pójdziemy za tym, co powiedziałem, uznając, że opłaca się szukać Prawdy, sprawować Kult i dobrze czynić, a postanowimy grzeszyć ciężko, wtedy mamy zakład stratny. Dla skończonej wypłaty, jaka związana jest z nieprawością, istnieje niezerowa szansa, że straci się Zbawienie, czyli Nieskończoność, „nie zdążywszy” z nawróceniem. Czyli per saldo straci się nieskończenie wiele, idąc do Piekła. Dlatego ten, kto grzeszy, ponosi zawsze niewspółmierną stratę, a nawet, jeżeli zdoła się jednak nawrócić, to, aby sprawiedliwości stała się zadość, pokutuje za grzech teraz albo po śmierci, w Czyśćcu. Nie ma też możliwości świadomego grzeszenia ciężko w zamian za jakiekolwiek dobro, jeżeli zakładamy późniejsze „nawrócenie”, gdyż wtedy popełniamy grzech przeciwko Duchowi Świętemu poprzez nasze zuchwalstwo, zamykające nam drogę do prawdziwego, nie udawanego żalu, będącego warunkiem odpuszczenia grzechów w Sakramencie Pokuty. Wtedy nie ma co się łudzić – wybiera się Piekło. Dopiero Boża ingerencja jest w stanie natchnąć do prawdziwego żalu, ale, póki grzeszymy, nie liczmy na to, gdyż będzie to kolejne zuchwalstwo.
     
–*– Ale przecież nie wynika z tego to, że lepiej pewnych rzeczy nie wiedzieć, aby nie popełniać tego grzechu? Bóg nakazał nam przecież poznawać Siebie i swoje Prawo.
     
–K– Dlatego ten, kto nawet nie jest świadomy tych rzeczy, a nie próbuje poznawać Boga i Jego Praw, popełnia ciężki grzech ignorancji i lenistwa, który zawsze jest uświadomiony, gdyż trudno nieświadomie ignorować Rzeczy Najważniejsze. Poza tym każdy z nas intuicyjnie wie, co jest złe. Prawo naturalne każdy człowiek ma wypisane w sercu
     
–*– Trzeba dążyć do tego, by wypełniać Boże Przykazania, czyli nie grzeszyć, potwierdzić swą Wiarę w dobrych uczynkach, przyjmować Sakramenty Kościoła oraz zaakceptować Całe Nauczanie, czyli Całą Prawdę o Panu Bogu. Wtedy mamy pewność, że zostaniemy przyjęci do Nieba, jeśli wytrwamy. Czy dla ciebie wszystko musi być jednak filozoficznie wyjaśnione?
     
–K– A dlaczego ze mną rozmawiasz na te tematy?
     
–*– No tak… Chcę ciebie słuchać. I tych wywodów. Choć osobiście w mniejszym stopniu kieruję się takimi rzeczami, wiem, że są one potrzebne. To twoja rola, Karolu. A moją jest dzielić się nimi w słowach i czynach tak zachęcająco i prosto, aby do każdego dotarła Prawda. Oboje jesteśmy potrzebni; ty – rozumny mężczyzna, ja – kochająca kobieta.
     
–K– Masz rację. Przestrzeganie i propagowanie reguł jest również ważne. Bez tego sama ich definicja na niewiele się zdaje.
     
–*– A co sądzisz o złu?
     
–K– Dzięki konfrontacji z niedoskonałością istoty ludzkie mogą osiągnąć coś więcej, niż miały w Raju: samo Odkupienie i Zbawienie – Boży Dar, będący Bożą odpowiedzią na grzech. Co prawda część ludzi z własnego wyboru pójdzie do Piekła, ale pozostali otrzymają Wspaniałość Nieba, która jest o wiele lepsza niż pierwotny Raj. Zamysł Boga, by obdarzyć stworzenia wolną wolą, jest cudowny.
     
–*– Dzięki niej możemy też kochać, gdyż Miłość jest aktem woli. Miłość daje Szczęście. Bez wolnej woli by jej nie było.
     
–K– Ostatecznie Dobro przeważy nad złem. Dla Radości Zbawionych warto było dać człowiekowi wolną wolę.
     
–*– Karolu, a czy Miłość jest w tobie?
     
Zamiast odpowiedzi – zaczęli się modlić,
odmawiając wspólnie Święty Różaniec.
Bardzo ją zaskoczył ten niezwykły pomysł.
Była oczarowana ukazaną pokorą.
Ten wielki naukowiec powierzał się Świętej Pannie;
w zimnym umyśle mieszkała ciepła pobożność.
      Z ochotą oddawali się w opiekę
Pełnej Mądrości prostej Niewieście.
      Alicja była spokojna o własne emocje.
Spotkanie było dlań nowym doświadczeniem,
a nie kolejną próbą dla stęsknionego serca.
      Choć sama nie pragnęła relacji z Karolem,
znalazła kogoś, kogo pokochałaby Elżbieta…

       
     

VIII
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział IX
X