XII
(*) Czas, gdy jest bezpiecznie, tak szybko upływa.
Spędzam go na okazjonalnych misjach.
Nic większego, jak dotąd, nie miało miejsca.
Mój brat poszukuje pozaziemskich form życia.
Gdy tylko w pracy Daniela występuje przerwa,
zwiedzamy we dwoje kolejne cuda przyrody.
Nawet wtedy odnajduje on dziwne rzeczy,
jak ostatnim razem, na „Dachu” Świętej Ziemi.
Odwiedziliśmy wtedy nadwysoki szczyt.
Fascynują mnie takie niedosięgłe wierzchołki,
gdyż ukazują wartość ciągłych poszukiwań.
To, co Stworzyciel świata uczynił,
lepsze jest od gigantycznych świeckich budowli,
które powstały z nieokiełznanej pychy.
Choć w żaden sposób szczyty nie przeniosą nas
do Miejsca przebywania Świętych i Boga,
ukazują jednak przedsmak niebiańskich Wysokości –
wyrastając ponad zwykłe życie na nizinach…
Przydała się w mej działalności Nigoria
i jej częściowo pierwotna natura.
Wskazuje bliźnim coś, co nie jest przez nich wykonane.
Żaden ateistyczny naukowiec ni dowódca
nie może się pochwalić, że stworzył lepszy świat.
Podobnie podziwia się teraz dzieła Chrześcijan,
zaś Akanium i Oceaniczna
posiadają coraz większą sławę.
Jestem z Norbertem u kolejnej wspólnoty,
która mocno się rozrosła gdzieś we Wszechświecie.
Wszędzie, gdzie wracam, jest nas coraz więcej.
Sami wysyłają własnych ewangelizatorów;
posiane ziarno przyniosło wielokrotne plony.
Za to wszystko dziękuję Panu Bogu!
Pozostały więc do nawrócenia najbardziej grzeszne
dusze tych, którzy potrzebują szczególnej troski.
Jeszcze nie jestem gotowa nieść takiej pomocy.
Nawet nie pomagam, jak chciałam, Danielowi –
potrzebuję ułożyć swoje postępowanie.
Nieustannie modlę się o przemianę wewnętrzną.
Czekam, aż Opatrzność zleci mi coś wyjątkowego.
Nie zawierają się w tym odwiedziny wspólnot.
Czas dawnych sukcesów już dawno minął,
teraz należy spoglądać w przyszłość.
Na razie jednak uczynię swoją powinność.
Jak Norbert, który przybył tu razem ze mną.
Bez Izabeli… Towarzyszy mi, tak jak dawniej…
Nie ułożyłeś jeszcze swego życia?
Wiem tylko, że jesteś zaręczony ze swą lubą.
Nie powinniśmy tak razem ze sobą przebywać.
Może nostalgia w nas zwyciężyła?
Cofnąć się do czasów dziewiczego nauczania…
Z tobą w miejsce zabitego Michała.(*)
–N– Raduję się, bracia, że wierzycie i powiększacie swoje grono. Macie teraz lepiej: regularnie opiekują się wami Kapłani w oficjalnej łączności z Ojcem Świętym, dzięki pośrednictwie Ambasady, do której należy ta piękna Ewa, która was niegdyś nawracała.
–*– Pismo Święte mówi: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych – osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do sprawiedliwości, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia. Wszak mówi Pismo: <Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony>.”
–N– Słyszycie? Wierząc, nie doznacie wstydu. Pan Bóg przecież Jest.
Alicja patrzyła z lubością na Norberta.
Spodobały się jej słowa, dotyczące jej piękna.
On mimowolnie wciąż dawał sygnały,
że dobrze mu w towarzystwie tak niezwykłej niewiasty.
Mimo to nie zgadzał się w swym wnętrzu z tym, co czyni.
Ona też powstrzymywała swoje myśli.
Opuszczali już zebranych, udając się do portu.
Szli we dwoje, bez towarzystwa, sami.
Wtem zostali otoczeni przez jakichś wyrostków,
którzy formowali agresywną zgraję.
Wyraźnie zmierzali w stronę Alicji.
Kilku z nich miało na głowach hełmy VR.
–Oni– Mamy cię, teraz zobaczymy, czy wyglądasz tak samo jak w VR. Rozbieraj się, dziwko!
Norbert ruszył na wypowiadającego te słowa.
Z pełną zajadłością bronił honoru damy.
Młodzieńcy nie byli w stanie stawić mu czoła,
gdyż dysponował o wiele większą siłą fizyczną.
–Inny– Zobaczmy, jak wygląda ta Chrześcijanka naprawdę. Ona udaje z tymi włosami. Pewnie się farbuje. Przytrzymajcie go teraz…
–*– Mój drogi, idą do mnie!
Walczący odrzucił swoich oponentów
i w ostatniej chwili powstrzymał jej obnażanie.
Napastnicy uciekali, trzymając jej odzienie,
zostawiwszy ją częściowo odkrytą,
lecz nadal pełną dziewiczego wdzięku.
Zasłaniała dłońmi pełne piersi. Została na niej
na szczęście sukienka, której nie zdołali zedrzeć.
Norbert wpadł w szał, gdy spostrzegł, że Alicja jest półnaga.
Pobiegł za uciekającymi, by się nań zemścić.
Krzyknęła za nim, żeby im darował,
lecz on zignorował wezwanie do opamiętania.
Wciąż wrzeszczał, że broni honoru pięknej kobiety.
Pobiegła za nim. Widząc to, opanował się,
puszczając ostatnich zakrwawionych napastników.
Rzuciła się swemu bohaterowi w ramiona.
Po całym zajściu długo trwali w uścisku.
(*) Jak ty… mnie broniłeś…
Czuję twój oddech na mej skroni…
Z mego powodu ryzykowałeś…
Jestem półnaga… Przytulasz mnie…
Nie wiesz, co teraz począć…
A może… Coś mnie kusi w mym wnętrzu…
jak wtedy, gdy rzuciłam się, by biec…
w tamtym szaleństwie na Nigorii…
Odejść z mej Drogi w bok… i płonąć…
teraz w szczęściu, lecz później w nieszczęściu…
Cała drżę… ze strachu… i pewnej błogości…
Chcesz odrzucić dla mnie Izabelę…?
Dla mnie… być razem… razem…
Ale
to pokusa… I co dalej…?
Porzucić wszystko, co dał mi Pan…?
Dla przyjemności…
Zaprzeczyć Łasce… i nie znaleźć miejsca w Niebie…
Coś w mym ciele namiętnie mnie porywa…
Całuję jego usta… On moje też…
Upadam… w rozkosz…
Upadam… głęboko…
Jeszcze… jeszcze… rozumiem… że to… zło…
Boże… nie mam woli postradać zmysłów…
Ratuj mnie…
Ja sama nie potrafię…
Wydaje mi się, że pragnę tego, co się dzieje…
Ale ty, Boże, nie…
I ja… I ja… w sumie… nie…
Chcę pójść… za Tobą… Chcę słuchać Twych słów…
A nie podążać za ulotnym uczuciem…
Tak mną szarpie raz na dobrą, raz na złą stronę…
Odsunął się nieco…
Jego wzrok…
pyta, czy kocham go naprawdę…
Opanowany… nieco… stawia przede mną…
decyzję…
Czeka na moją odsłoniętą urodę…
Ufa mi i wie, że lepiej wybiorę niż on…
Zamykam oczy i wzywam Maryję…
Niech osłoni mnie teraz, choć jestem grzeszna…
Boże, ja ciebie wciąż kocham… dodaj mi męstwa…
Męstwa…(*)
–*– Przepraszam ciebie…
–N– Ja… ja ciebie też. Przerwijmy… misje na jakiś czas.
–*– Poślub… Izabelę. Ja… wyciszę się. Nic tu po mnie… Poczekam, aż zrozumiem, gdzie jest moje miejsce. A ty nie bądź taki okrutny dla bliźnich.
–N– Weź ode mnie koszulę. Nie będę więcej… tak się zachowywać. Podjęłaś mądrą decyzję… wspaniała kobieto. Dziękuję tobie. Sam bym się nie…
–*– Przestań! Nie mówmy już o tych rzeczach… Postaram się… już nigdy nie ulec pożądaniu… Do zobaczenia… na waszym Ślubie. Jeszcze raz przepraszam. I dziękuję bardzo za ocalenie… Bardzo dziękuję. Nie zapomnę nigdy twej odwagi… Matka Boża mogła… podać mi ją chwilowo za wzór… zanim zgrzeszyłam… abym miała siłę zawrócić ze złej drogi. Jak ukazała mi już męstwo… mojego Michała…
Norbert na wzmiankę o nim skłonił głowę.
Alicja okryła się jego strojem.
Płakała wraz z nim całą drogę powrotną.
Dzięki odwadze sprzeciwu wygrała więź z Bogiem.
Czuła, że dojrzewa, by pójść za Nim aż pod Jego Tron…
|