XXI
(*) Jak przewrotne jest to, co czynią w tym państwie,
należącym do mocarstwa olafowego.
Olbrzymie fabryki ludzi, poczętych poprzez
zapłodnienie sztucznymi metodami, a nie w łonie.
Selekcjonują zarodki pod kątem
kodu genetycznego i mordują
te niewiniątka, które im nie pasują.
Zostają przy życiu ci, którzy umieją
bezproblemowo podłączać się do VR
oraz ci, którzy okażą się przydatni
z punktu widzenia zarządzania całą tą komuną.
A przeżyją te tylko kobiety,
które będą atrakcyjne cieleśnie.
Cała reszta zostanie bezdusznie uśmiercona.
Och, Olafie, pod panowaniem twym
nadal wyrządza się poddanym tak wiele krzywd.
Choć Chrześcijanie nie muszą już obawiać się
o życie, nadal są w inny sposób prześladowani.
Izabeli nie opuszcza zdziwienie,
jak ci ludzie mogą być aż tak brutalni,
aż tak chcieć rozbijać więzi między osobami,
aż tak odczłowieczać się, aż tak nienawidzić Dobra.
Norbert przeklina eugeniczne eksperymenty
i próby zastąpienia człowieka komputerem.
Wokół nas paradują androidy,
mające więcej „praw” od osoby ludzkiej.
Niektóre z nich tak bardzo nas przypominają,
że, nieświadomi tego, nabralibyśmy się na to,
że faktycznie stoi przed nami ktoś realny.
A biedni nasi bracia, genetycznie „nie udani”,
których z jakichś powodów nie usunięto,
służą tym „lepszym” jako niewolnicy,
eksploatowani, poniewierani i bici.
Takie są opłakane skutki sztucznej
selekcji. Traktują bliźnich jak przedmioty:
Zamawiają dzieci konkretnej „jakości”,
a gdy tylko wykrywają u nich jakieś „braki”,
barbarzyńsko odrzucają je jak odpady.
Zaks, który załatwił nam wolny wstęp na ten glob,
kieruje nas do miejsca, skąd moglibyśmy mówić.
Dorian pozwolił skorzystać z jego usługi,
gdyż tylko w ten sposób mogliśmy tu przybyć.
„Łowca” otrzymał w zamian wstęp na Hagernewdę.
Podobno zbliżył się do jej mieszkańców sercem.
Posłuszna słowom Ojca, nie odrzuciłam misji
do krain nadal wybitnie ateistycznych.
Otaczają nas miejscowi dziennikarze
i zwerbowani przez Zaksa opozycjoniści,
pragnący również obalić nieporządek.
Nie są to jednak dobrzy słuchacze,
nie dają się nawrócić, gdy do nich mówimy.
Według nich to człowiek jest pełen chwały
i w swej wszechmocy prawie wszystko potrafi;
niepotrzebny im Bóg, tylko czysto ludzki ład.
Nie wiedzą, że bez Niego wszystko pójdzie na marne,
już choćby przez różnice w opiniach,
co moralnie dobre i pożądane, a co złe.
Odpowiadam im, że Istnieje Człowiek Doskonały,
Jezus Chrystus. Nie znajdzie się spełnienia
w nikim innym, zrodzonym z niewiasty,
ani stworzonym sztucznie w fabrykach.
W Samym tylko Bogu mamy Wszystko, Co nam potrzeba.
Docieramy w końcu do miejsca wystąpień,
skąd łączymy się ze wszystkimi układami
podległymi Olafowi. Dorian polecił nam
wspomnieć w przemówieniach o Hagernejczykach
i skupić się na omówieniu spraw wolnej woli.
Najpierw Norbert krytykuje prawa nadane
robotom, które są przecież zwykłymi rzeczami.
Choć działają według algorytmów neuronowych,
nadal ich zachowanie jest zdeterminowane.
A co do tych, które wykorzystują losowość,
to być może podlegają nawet demonicznym mocom,
gdyż każdy wybór realizacji prawdopodobieństwa,
musi być dokonany poprzez jakąś osobę,
człowieka, Opatrzność lub byty duchowe,
chyba że istnieje nieskończenie wiele światów,
co niesie ze sobą mnóstwo paradoksów,
już choćby egzystencję nieskończenie wielu bogów…
Nawiązuje do niedawnego wykładu Karola
wygłoszonego podczas lawendejskiej wyprawy.
Na to odpowiadają nam gromkie bluźnierstwa,
wyrażające nadzieję, że nadejdzie pora
ludzko-maszynowych hybryd rozumnych,
a nawet połączonych mózgami mieszańców
zwierzęto-ludzkich. Brak jeszcze tylko świeżych genów,
gdyż eugenika niektóre wyeliminowała.
Izabela, zachwycona planetą Obcych,
zaczyna opowiadać o tym, jak ich poznała.
Akcentuje przy tym ich odmienność.
Przyjaciółka ma, sama mocno wyróżniająca się,
spotyka się z szyderczymi salwami śmiechu.
Hagernejczycy nie budzą zainteresowania.
Tu się ceni sztuczne dzieła zbrodniczych projektantów
a nie „jakieś tam” najprawdziwsze osoby.
Wielu zatyka uszy, słysząc od nas Prawdę.
Dokąd ty mnie posłałeś, Dorianie?
Zatwardziałość odporna na wszelkie nauczanie!
Jedynie nieliczni zgadzają się ze mną.
–Lud– Sami znajdziemy własnych Kosmitów! Nie jakieś tam zdewociałe Opony. Skoro wybrały religijność, muszą być głupie, bez względu na swe mocno logiczne mózgi. Poszukamy ateistycznych Obcych, którzy przyznają, że boga nie ma, a życie jest bez sensu. Którzy się nigdy nie nawrócą się na wasze bajki.
–N– Jeżeli nic nie ma Sensu, to nicość jest równie dobra jak wszystko! Takie istoty zniszczyłyby was, jeżeli byłyby konsekwentne. I siebie też. Ale wy, jak widać, też w coś wierzycie. W hedonizm i w ludzką pychę. Jak wasz Olaf.
–*– Dajcie mi się z nim połączyć. Chciałabym porozmawiać z nim osobiście.
–I– Słyszeliście? Ewa udowodni wam, że wasz pan też w coś wierzy. A skoro tak, to co za problem, by uwierzył również w Boga? Nie ma ludzi, którzy nie wierzyliby zupełnie w nic. Dla których intelektualnie niebyt byłby tak samo istotny jak byt.
–Lud– Są! To właśnie my! Chcemy ateizmu pełnego, ateizmu niebytu!
Pośród zebranych robi się zamieszanie.
Ujawnia się wielu radykalnych nihilistów.
Oni tylko umocnili swoje przekonanie,
że jeszcze gorliwiej będą propagowali
kult nicości, bezsensu i egoizmu!
Coś się stało… Odnieśliśmy dokładnie odwrotny skutek.
Odrzuciwszy w całości naszą naukę,
stali się jeszcze bardziej zatwardziali.
Dorianie – czy to planowałeś przez nas osiągnąć?
Byśmy postępowali jak niegdysiejszy Prorok…?
„I rzekł [do nich]:
<Idź i mów do tego ludu:
Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia,
patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania!
Zatwardź serce tego ludu,
znieczul jego uszy,
zaślep jego oczy,
iżby oczami nie widział
ani ustami nie słyszał,
i serce jego by nie pojęło,
żeby się nie nawrócił
i nie był uzdrowiony.>”
Muszę być ci posłuszna, mój przełożony…
Coś się zawiera w tym Bożym Planie –
pewna Łaska, której jeszcze nie rozpoznaję.
Pełna oddania oraz pokory
przyjmuję rolę, do której mnie powołano.
Czuję, że Pan Bóg szykuje jakąś karę dla ludzi,
skoro ci zaczęli już tak bardzo bluźnić.
Ale może, jak Abraham, wytarguję u Pana
ocalenie dla tych, którzy Go kochają?
A może spróbować nawracać tych,
którzy posłużą za narzędzie zagłady,
gdy już Dorian da mi większą swobodę działania…?(*)
–*– Posłuchajcie, poddani Olafa, o wolnej woli i o Miłości. Wolna wola pozwala na Miłość. Dobro z Miłości jest większe niż strata Dobra z powodu jej braku. Ta nadwyżka Łaski z nawiązką rekompensuje całe zło świata. Większa wolność oznacza większą możliwość kochania. Sam Bóg zbawił nas dzięki Ofierze w Swej Miłości; mając wolną wolę dał nam Życie. A przez Wcielenie, Mękę i Śmierć Syna Bożego – Zbawienie. On Sam wybrał Dobro i Miłość, odkupując nas. Dzięki wolnej woli możemy odpowiedzieć na to naszą Wiarą i Miłością, wyczekując w Nadziei Życia Wiecznego, a także głosić innym Ewangelię. Zbawienna jest moc Miłości. A Miłość – jak wspomniałam – jest aktem wolnej woli; im więcej wolności w wyborze, tym więcej samej Miłości. Im ktoś mniej zniewolony przez grzech, tym większą ową wolność posiada. Bóg daje wam wybór. Pójdźcie za Nim!
Alicja, natchniona do głoszenia Spraw Bożych,
błyszczała Światłem w swym dalszym wystąpieniu.
Dzieliła się też bogatym doświadczeniem.
Nie dodawała do głoszonej Prawdy nic od siebie.
Jak w czasach, gdy po raz pierwszy występowała,
tak teraz dawała najwspanialszy popis:
szczerości, odwagi, wiedzy i Miłości,
aby zachęcić zebranych do nawrócenia.
Najniezwyklejsza osoba, podopieczna
duchownego i mistyka, znającego czas przyszły,
a siostra wynalazcy, przywódcy i odkrywcy,
piękna w swych kolorach włosów, empatii i wdzięku,
niesamowicie mądra, przymiotami bogata,
powierniczka najważniejszych spraw w tych czasach…
Błyszczała, błyszczała, błyszczała, błyszczała.
A słuchacze, poza garstką wybranych,
zatwardzali się, zatwardzali, zatwardzali.
Aż w końcu pojawiły się dwie szpetne postacie:
Olaf i ten, który inspirował złą władzę –
Artur, Kornwaliusz, jego duchowy opiekun –
jego i Thora, i innych tyranów.
A w oddali czciciele Szatana, przebrani za Katów.
–O– Witaj, Ewo, moja kobieto.
–*– To ty, Olafie? Nie nazywaj mnie tak.
–O– To ja i Thor wyhodowaliśmy ciebie. Nie, nie genetycznie. Naturalnie. Jesteś z nami spokrewniona. I z naszym duchowym patronem, Arturem. Twoi dziadkowie zostali zahibernowani, gdyśmy jeszcze żyli. Zachowaliśmy waszą rodzinę jako skansen dawnych lat. Byście nam służyli, gdy dojrzejecie – gdy ujrzymy u waszych dzieci na włosach znamiona naszego rodu. Tak, my żyjemy wiecznie, jak widzisz. Posiadamy nieśmiertelność. Damy ją tobie, jeżeli zbliżysz się do nas. Jesteś taka śliczna… Królowo. Wybierz tą swoją wolną wolą mnie albo Thora. Ale raczej mnie niż jego…
–*– Czego ode mnie żądasz, ty uzurpatorze?
–O– Twojego ciała. Zapewnię ci szczęście większe niż Thor. On ma do ciebie pretensje jak do córki. Pomylony jakiś, głupia nostalgia. Ja dam tobie nieśmiertelność i wieczne szczęście – wszystko dzięki memu duchowemu panu, Arturowi.
–*– A ty, odstępco Arturze, kim jesteś?
–Ar– Również twoim przodkiem, ale z innej linii. Odkrywcą Fenomenu. Odkrywcą Nieśmiertelności. Twórcą Nowego Ładu. Posłuchaj twoich hodowców albo zainspiruję zabójstwo twojego brata. Kaci czekają. Odbierzemy wam mój Fenomen, niedobici spadkobiercy pomylonych rycerzy Konwaliowych. Czyż nie ja, Kornwaliusz, byłem ich przywódcą? Odstąpili ode mnie, ale, zaślepieni rewanżem, upodobnili się do mnie i zgubili was, Chrześcijan ze Świętej Ziemi.
–*– To ty odstąpiłeś i zdradziłeś ich. Sam byłeś Chrześcijaninem; jestem tego pewna. Pozbawieni przywódcy i, sfrustrowani, pobłądzili, ale mniej niż ty sam.
–Ar– Byłem ich wodzem. Ale wolałem życie wieczne i zbawienie tu, na ziemi. To ja odkryłem ich, oni mi je dali. To znaczy podbiłem tych zdewociałych Kosmitów.
–*– Czyżby… z Lawendy…?
–Ar– Nic ci do tego. Nie pytaj o nie. Tak, odstąpiłem od swych podopiecznych. Chrześcijaństwo dało mi skuteczność, dzięki której ułożyłem mój Nowy Ład. Pomieszałem dobro i Zło, by ograniczyć tkwiącą w Złu wewnętrzną sprzeczność. Zrealizowałem odwieczne gnostyckie marzenie Nowego Ładu, rządów człowieka. Nadczłowieka. Twój brat i ty chcecie to teraz zniszczyć.
–*– Nie lepsze Dobro? Zło jest po prostu brakiem Dobra, a nie jakimś bytem samym w sobie. Sprzeczność waszych przesądów i tak wyjdzie na jaw. Już wychodzi. Prawda zawsze zwycięża. Miną wasze ciemne wieki i nastaną Dni Światła. Już to się dzieje.
–O– To co, ślicznotko? Tyle w ciebie zainwestowaliśmy… Nigoria, konserwatywne wychowanie, swoboda w młodości… Myśmy dali tobie to wszystko. Wróć do nas, królewno. Do mnie. Zostań prawdziwą Królową. Podbijemy Thora. Arturowi wszystko jedno, kto rządzi.
–*– Odebraliście mnie rodzicom! Wyrzekam się was, Olafie i Arturze! A Thor, morderca Michała, niech żyje sobie bez „wyhodowanego” dziecka.
Nagle siły policyjne pojmały troje mówców.
Dziennikarze próbowali uciec do tłumu,
by rozpłynąć się w nim, zanim ktoś ich pochwyci.
Kaci zbliżyli się, aby zadać śmierć gościom.
Alicja prosiła, aby oszczędzono
jej przyjaciół, gdyż tu nie o nich chodziło.
Zanim Norbert zdążył wstawić się za Alicją,
nadleciał niespodziewanie statek kosmiczny.
Wszystkie oczy ku niemu się zwróciły,
ale ona nadal mówiła, choć był to monolog:
–*– Posłuchajcie, zebrani! Królestwo Boże jest już teraz, w Kościele, a my, Chrześcijanie, jesteśmy spoza tego zepsutego świata, choć działamy w nim gorliwie na rzecz szerzenia Ewangelii. Radujmy się więc. Są ludzie dobrej woli, widuję ich wszędzie, należą do Kościoła, który tworzymy. Ogół pozostałych ludzi nie jest tak zły, jak się wydaje, raczej okłamany przez ludzi złej woli i siły ciemności. Garstka takich jak Olaf, Thor i Artur oraz ich słudzy, posiada środki propagandy i przez nią oszukuje całe ludy. Gdy kiedyś zło patrzyło na nas tylko z nieobyczajnych plakatów – w czasach zanim obecni możni tego świata byli u władzy – mieliśmy spokój ale popadliśmy w ignorancję i łatwo ulegliśmy zepsuciu, małymi krokami oswajając się z pełzającym złem. W pewnym momencie zapanowało ono w naszych sercach i straciliśmy na własne życzenie odporność na kłamstwo, uśpiwszy rozum i sumienia. Dobro przetrwało jednak w Kościele, w nas, z całą swoją Radością i Nadzieją. Ludzie znów się nawracają i prostują nieprawdę. Bóg działa w nas „zwyczajnie”: przez piękno rodziny, życia społecznego, sztuki chrześcijańskiej, przez Miłość, mądrość, pokorę, Czystość i Prawdę; oraz „nadzwyczajnie”: przez Sakramenty, Charyzmaty i Cuda. Pan odmieni ten świat przez Miłość członków Kościoła, Jego Mistycznego Ciała, która ma Źródło w Bogu. Właśnie przez Miłość. I… ofiarę.
Lecz nie zostało Alicji już tu dane męczeństwo…
Oto Zaks przemówił ze statku kosmicznego,
że odda się pod władanie Olafa
i zakończy przez to niedawną rebelię
w zamian za to, że zwrócą wolność pojmanym.
Wymógł także „Łowca” na zaskoczonym władcy
wypuszczenie jego własnej „zdobyczy”:
Norberta, Izabeli oraz Alicji.
Tyran przyjął zuchwałą ofertę
swojego największego dysydenta.
Przy wymianie, Alicja uściskała Zaksa.
„Łowca” oddał swą wolność za zdobycie jej serca.
|