XXI
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział XXII
XXIII

     XXII
     
      (E) Przybyłam do ciebie, by pomóc tobie w misji.
Henryk nakazał mi utrzymać w tajemnicy
to, co niedawno odkryłam na Hagernewdzie.
Oponięta otrzymały z przestrzeni kosmicznej
sygnały, mające pewien związek z naszą Wiarą…
Podobno miały genezę właśnie na tym globie.
Być może ktoś odwiedził już kiedyś Lawendę,
być może nawet ludzie, w dobrym lub złym celu…
      Tak pusto na tej planecie… Odnajdź coś, Danielu!
      Ostatnio spędzałeś czas głównie z Agatą;
nieustannie zabiegałeś o jej względy.
Nie odpowiedziała tobie w pełni pozytywnie.
Z jej serca nie płynie uczucie tak silne jak moje.
      Teraz, nad ranem, urządzasz zabawę.
Dziś możesz dać mi ostatnią szansę.
Czym jest eksplorowanie tej planety
wobec sympatii, jaką ciebie darzę!
Czyż razem nie zdziałalibyśmy jeszcze więcej?
Tak ceniłeś sobie moje spostrzeżenia.
Wspólnie odsłonilibyśmy niejedną
tajemnicę. I tak bardzo byśmy się miłowali…
      Ale ty jesteś w pobliżu, zwracasz na mnie uwagę!
Popisujesz się swoim kolejnym wynalazkiem.
Daję tobie ręką porozumiewawcze znaki.
Do czegóż to popycha cię piękna kobieta!
Widząc mnie, o mało nie rozbijasz się o grunt,
gdy ostro hamujesz swym pojazdem tuż nad ziemią.
      Nastaje zabawa. Co teraz? Co teraz?
      Agata zdobywa u innych powodzenie.
Ciebie krępuje własna nieśmiałość.
Tylko ja cierpliwie czekam, mój bohaterze;
wiem, że pozornie tylko zdajesz się nie mieć polotu.
Ta dumna niewiasta nie docenia cię przecież.
Mimo to nadal wiele możesz nadrobić.
      A jednak… Stało się. Tańczycie – w końcu.
Smutny jesteś? Tak bardzo przejmujesz się…
Nawet ona daje ci to do zrozumienia.
Dostojne to wszystko; urzekasz mnie swą postawą.
Coś musi być w twym zdobywaniu czyjejś przychylności.
Wbrew Nadziei porywasz się na dumną kobietę.
Imponuje mi to… O ile ty tak – na serio.
      Teraz siedzicie z dala od siebie.
Muszę działać. Przychodzę… Już tańczysz teraz ze mną!
      Jak ty… jak ty chętnie prowadzisz! Co za energia!
Jak ja się cieszę! A ty też… Spowija nas radość.
Zapominasz się we mnie. Czy tak mnie pragniesz??
      Skończyło się. Znów tańczysz z Agatą.
Tym razem wygląda to jakby inaczej…
Romantycznie… delikatnie… nawet… czule!
      Widzę to! Ona na twej dłoni coś rysuje.
      Wolę nie patrzeć, lecz nie mogę się powstrzymać.
Mój wzrok agentki bezbłędnie odczytuje litery.
      Tak naprawdę… ona cię kocha, ta dziewczyna.
Ale ty zignorowałeś znak. Nie skupiłeś się.
Na twą poważną twarz wstępują jakieś lęki.
      Rozmawiacie. Dobrze, że chociaż nic nie słyszę.
      Nie wiem, naprawdę nie wiem, co się dzieje.
Z twojego oblicza nie emanuje przecież szczęście.
Raczej zawód… Nie wierzę, że ci odmówiła.
Coś innego się stało; jesteś zdenerwowany.
      Patrzysz na inne kobiety na sali.
Rozstaliście się, poszła na bok. Czy cię zostawiła?
      Karol w oddali przytula się do Marty.
On znalazł już niewiastę, ten pewny siebie mężczyzna.
A twoje ramiona, Danielu, są wolne.
      Trochę… trochę mi żal, że zabrakło jednej szansy…
Karol. Karol. Naukowiec silny, poukładany.
      Co ja myślę! Rozważam wyjście zapasowe?
…Choć co w tym złego? Jestem realistką.
      Ojej! Och… co widzę… ty na mnie, Danielu, patrzysz.
W twych oczach pragnienie… pragnienie czy Miłość?
Pożerasz mnie wzrokiem, mnie – platynowłosą,
odzianą w suknię od Ewy, czerwoną,
tę, którą twa siostra uszyła na Nigorii.
O Opatrzności, o szczęściu, o ironii!
      Wszystko naraz. Biegniesz do mnie! Mężnie mnie obejmujesz!!
      Ach… Nie wiem, gdzie jestem. To ja? Ja?? Prawie mnie całujesz.
Spijasz z mej urody, ile tylko się da.
Topisz się w mych włosach, cała czuję twój dotyk.
      Ach… ach… to prawda, to prawda? Nie może być kłamstwem…
Ja… ja… cię mocno ściskam. Umieram z wrażenia.
Drżę… drżę… musisz to czuć. Czuć, jak się spalam.
      Marzenie – ziściło się. Spełniłeś je!
      Będziesz ze mną…? Ja… ja… chciałabym być tego pewna.
Tak dużo mi dałeś w tym wspaniałym geście.
Tak niepomiernie nasyciłeś mnie, nareszcie!
      Danielu, pytam cię w Miłości: czy to wszystko prawda?
Czy szczere to? Czy… jest dokładnie tak, jak mi się zdaje?
Czy to naprawdę przydarzyło się mej duszy?
      Danielu?
      Danielu?
      Nie odpowiesz mi wcale?
      Agata…
      Ona płacze!
      Spogląda w bólu. Niezasłużonym i okrutnym.
      Ja… ja… nie mogę tego znieść, mój przyjacielu.
      Tak potraktowałeś swoją lubą.
      Zraniłeś ją, choć ona cię kocha. Do mnie przyszedłeś,
a ja pragnę Miłości, nie buntu i szaleństwa!
      Jesteś przy mnie, ale… ale… nieszczerze.
      Ja… dla ciebie… jestem tylko tą „drugą”.
      We łzach… we łzach pożegnam się z tobą. W mym sercu rana.
      Nie kochasz mnie.
      Chciałeś tylko piękna.
      Uwiodłam cię?
      Przepraszam… Wróć do niej, uwalniam twe serce.
      Uciekam. Opuszczę nieszczęsną Lawendę.
      Bóg ułoży mi życie nie jak ja – ale jak On chce.
      Danielu… nie zapomnę nigdy, jak ciebie kochałam.(E)

       
     

XXI
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział XXII
XXIII