XXII
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział XXIII
CZĘŚĆ DZIESIĄTA

     XXIII
     
      Przejmujący szum morza wypełniał miasto,
gdy Alicja udawała się do kościoła.
Skończyła się już lawendejska wyprawa;
poniosła ona spodziewane fiasko.
Dziewczyna odwiedziła Oceaniczną,
a tam kraj, w którym została urodzona.
Dotarła nad chłodne wybrzeże wewnętrznego morza.
Ów kraniec lądu zdawał się być końcem świata.
Przy wyborze miejsca nie kierowała się logiką,
posłuchała raczej wewnętrznego natchnienia.
Dała tylko wcześniej Dorianowi znać, dokąd zmierza.
      Przeczuwała, że do jej życia wkracza zmiana.
Od dłuższego czasu jej wyczekiwała,
a teraz jeszcze mocniej jej zapragnęła.
      Tak wiele w jej życiu już się wydarzyło,
tyle dokonała z Bożą Pomocą,
a wciąż była zawieszona pomiędzy świeckością
a wyrażoną w Ślubach duchowością.
      Na tej pielgrzymce miała to rozstrzygnąć.
      Uśmiechnęła się, dostawszy od Elżbiety wiadomość,
w której ta prosiła, aby przekazać
Danielowi swoje przebaczenie
za to, co niedawno stało się na Lawendzie.

      (E) Wykrywam promieniowanie w tym uroczym miejscu,
obok którego zakończyła się nasza wyprawa.
To tu, nad lawendejskim oceanem,
w otchłani morskiej nieco dalej od brzegu,
pogrzebane zostały nadzieje
spotkania Kosmitów, posiadających Wiarę.
      Czy zawitaliśmy tu jako pierwsi?
A skąd się wzięło radioaktywne skażenie?
Ktoś musiał już tu być. Inni Ziemianie.
To oni mogli zhańbić planetę.
      Stoję na szczycie czapy lodowej,
pode mną ku dołowi suną jęzory.
Mnóstwo podłużnych przepastnych szczelin zionie
w wielowarstwowo spękanej powierzchni.
Jak te tunele, które wykonały roboty,
przysłane tu bardzo dawno temu z Hagernewdy.
      Skoro działo się tu aż tak wiele rzeczy,
musiał ten glob mieć jakieś większe znaczenie.
      Nic tu nie znajdę. Zaczekam, aż przyjdzie duchowny.
Dorian coś mi oznajmi, by zmniejszyć me cierpienie.
A Danielowi już wybaczyłam.(E)

      (*) W przepięknym kościele, dawno temu wzniesionym,
uczestniczę we Mszy Świętej w ten dzień adwentowy.
Czytają o męczeństwie Chrześcijan.
Porywa mą duszę ten szczególny aspekt życia,
ten radykalny wybór Miłości.
      Proszę Cię, Boże, o Twoje Przewodnictwo,
spraw, bym i na to stała się gotowa.
Ja tak bardzo pragnę kochać, kochać, kochać,
że dla Ciebie i bliźnich chcę być gotowa na wszystko.
Niech me upodobania ewoluują ku Twoim.
      Kapłan czyta Ewangelię. Mówi o Jedności.
Ojciec i Syn Jedno stanowią w Duchu Świętym.
Trwają tak – Jeden Bóg – Trzy Boskie Osoby.
W homilii przybliża nam ten stan niepojęty
Przenajwspanialszej Miłości, która jest u Pana.
      Czekam, aż Wojciech rozda nam Ciało Zbawiciela.
Tak, odprawia Mszę ów przyjaciel Daniela.
Wypływa zeń niewzruszona Wiara,
z której zgromadzeni czerpią Świadectwo.
Mówi nam o apostołowaniu,
a ja jeszcze bardziej czuję się doń powołana.
Żadna samotność nie może mnie już zagubić.
Wobec tego wszystkiego, czym żyję, bledną
marzenia o ewentualnym Małżeństwie.
      Ze łzami w oczach przystępuję do Komunii,
patrzę, jak do innych bliźnich również zawitał Bóg.
Wierzę w Ciebie, wierzę w to, że niebawem do mnie przyjdziesz.
      Jesteś w mych ustach.
      Niewiarygodne… Ty mnie dotykasz!
      Promieniujesz z ust po czoło i szyję…
      Dotyk, Tchnienie, Cud, ach!
      Poczucie Ciebie.
      Przełykam. Zataczam się.
      Cała wzdrygnęłam się z przejęcia.
      Nadal doświadczam, że we mnie przebywasz.
      Modlę się; rozpoznaję Powołanie.
      Będę dalej apostołować w Ślubie Posłuszeństwa,
a nieistotne są już sprawy matrymonialne.
Marzyłam, by zostać matką – nie było mi to dane.
      Mam upodobanie w Królestwie Niebieskim.
Ty mnie, Panie, poprowadzisz w służbie u Biskupa.
Zdam się całkowicie na Ciebie i na Twą Łaskę.(*)

      (E) Nie wierzę. Nie wierzę, że ta świątynia znajduje się
pod lodem. A jednak, Dorianie, przywiodłeś mnie tutaj.
Uśpiłeś mnie; nie widziałam, dokąd mnie zabierasz.
Nie dajesz mi pewności… To Lawenda czy też nie?
Wiem, mogłam nawet przemierzyć cały Wszechświat.
Pozostają domysły, których nie powinnam słuchać.
      To miejsce, w którym mnie chrzciłeś i bierzmowałeś.
Teraz zalane wodą do wysokości „siedzisk”.
Drgania i błyski wywołują fale.
Czyż nie Kosmici są tutaj wiernymi?
Nie, to nie Hagernewda – po co tyle wody?
Te drgania, podobne do hagernejskich,
nie są dla Oponiąt, a dla innych.
No, pokaż mi, gdzie są te osoby?
      Jestem na chwilę sama, zostawiłeś mnie; modlę się.
      Już pogodziłam się ze swoim losem.
Na nową Miłość kiedyś się otworzę.
Doznałam zawodu, ale odbuduję
w sobie Radość. Przeszły ból odejdzie z mej pamięci.
Cóż to dla mnie: zupełnie się przemienić!
      To ty teraz opiekujesz się Ewą,
przejąłeś pod swe skrzydła moją przyjaciółkę.
A Daniel – niech mu się wiedzie jak najlepiej.
Nie dla mnie on jest, nie ja jestem dla niego.
      –Do– Witaj, Elżbieto, moja druga córko.
     
–E– Już mnie polubiłeś, Dorianie?
     
–Do– Zadziwia mnie to, ale tak. Zapracowałaś na to, bym się tobą zainteresował. I pokochał ciebie.
     
–E– Czy to jest Lawenda?
     
–Do– To ja zbudowałem tę świątynie.
     
–E– Ale czy to jest Lawenda?
     
–Do– Bóg objawił się w Swym Synu wyłącznie Ziemianom. To my niesiemy wszystkim Dobrą Nowinę.
     
–E– Powiedz mi wreszcie, czy to jest Lawenda?
     
–Do– Ziemianie, Oponięta i inne ludzkie istoty – Bóg dał niektórym z nich ponownie spotkać się ze sobą nawzajem. I z Sobą, przez Jeden Kościół. Należymy wszyscy do jednej rodziny. Rozszerzaj naszą przestrzeń Miłości. Eksploruj i szukaj Prawdy, a ją znajdziesz. Ja cię naprowadzam, dzięki prośbie Ewy.
     
–E– Dobrze, sama się przekonam. Wierzę w monogenezę wszystkich istot ludzkich.
     
–Do– Mam dla ciebie proroctwo. Odnajdziesz w życiu Miłość, odnajdziesz męża. Będzie podobny do brata Ewy. Zostanie tobie powierzona bardzo ważna misja do wypełnienia. Ona da tobie Radość doczesną i poprowadzi do Wiecznej, jeżeli tylko wytrwasz.
     
–E– A co z Ewą?
     
–Do– Nic ci do tego. Dziękuję za opiekę nad nią i za pomoc, jaką jej udzieliłaś. Ewa wypełni teraz ważne zadanie. Będzie mnie nadal słuchać. A ty również bardzo mi pomożesz, choć w inny sposób. Przekonamy się kiedyś co do szczegółów. Na razie zostawię tobie pewien spadek. Namaszczę cię.
     
W wodzie coś płynie; nie widzę tego.
Założył opaskę na moje oczy.
Święty Olej spływa mi po głowie,
dotyka mnie Dorian i coś kosmatego.
Po chwili już nie mam na twarzy zasłony.
Czyż nie był to obrzęd namaszczenia Królowej?
Nie-ziemskiej i chyba nie-hagernejskiej.
A to coś, czyż nie usługiwało w tym obrzędzie?(E)
      –Do– Wybrałem ciebie na świecką opiekunkę mych owiec. Czekaj na spełnienie proroctwa.
     
(Do) Tak, Elżbieto, posiądziesz Lawendę.
Czyż nie ciebie odmieniły na ciele me owce?
Czyż nie ty jesteś najbystrzejszą niewiastą na świecie?
Na zawsze będziesz dziękować Ewie za nawrócenie.(Do)

      Nadmorski las przywitał pewną siebie kobietę.
Jej przepiękne wielobarwne włosy
nie były przeznaczone dla przyszłego męża.
Nie miały już należeć do nikogo,
a jedynie do ich Stworzyciela.
      Niedaleko stąd obserwował ją zakonnik Wojciech.
Przez Doriana został posłany na ten czas,
uzyskawszy zgodę własnego superiora.
Ona wiedziała o ich znajomości.
      Alicja chciała oddać się na wyłączność,
      na wyłączność dla Jedynego Boga.
      Podjęła decyzję, aby żyć w samotności
jak wcześniej Paula, zaślubiając się Niebu.
      Do końca życia, składając Wieczysty Ślub Czystości.
      Dziewictwo dałoby ją w pełni bliźnim i Jemu;
oderwawszy się od wielu spraw, służyłaby
Kościołowi, będąc w pełni do dyspozycji.
Niepodzielne serce kochałoby wszystkich.
      Całe życie zbliżała się do tej decyzji.
      A Pan porwał ją mocno ku temu,
gdy ginął Michał, jej ukochany.
      Zostanie zaślubioną Królestwu Bożemu.
      „[…] A ja chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. […]”
     
Alicja, wspomniawszy List Świętego Pawła,
ruszyła ku Wojciechowi pewnym krokiem.
Ku chwilowemu zastępcy Doriana.
      Jej uroda zawstydziła zakonnika.
Uciekł ze swym i tak skromnym wzrokiem.
      –*– Wojciechu, czy podlegasz teraz Biskupowi Dorianowi?
     
–W– Nie on jest moim stałym przełożonym, ale mój własny delegował mnie czasowo do niego. Dorian zapytał u niego o mnie i uzyskał zgodę.
     
–*– Składam Wieczysty Ślub Czystości. Ślubuję Czystość do końca moich dni. Odpraw dla mnie ceremonię dla świeckich.
     
Oto stała przed Wojciechem prawdziwa dziewica.
Ten cieszył się, że ktoś taki zostaje „siostrą” bliźnich.
Zaślubił ją Niebu w tym samym Domu Bożym,
w którym doznała Cudu po przyjęciu Eucharystii.
      Alicja Ewa odnalazła swą Drogę życia.
      Mogła się nareszcie niezmiernie cieszyć
z wypełniania trzech Rad Ewangelicznych.
Kroczyła pewną Ścieżką ku Świętości.
      Sam Dorian, zaskoczony, nie mógł się temu nadziwić.
      A Pan Bóg wybrał Alicję do bardzo wielkich rzeczy…

       

XXII
Dni Światła - Tom IV - Córka Światła - Część Dziewiąta - Rozdział XXIII
CZĘŚĆ DZIESIĄTA