XIII
Ingerencja - Część 1. - Gamma V - EPILOG
Gamma II

     EPILOG
     

      Wstąpiliśmy do hibernatorów i przygotowaliśmy taką opcję hibernacji, że jedynie ktoś z zewnątrz mógłby nas obudzić. Na wszelki wypadek uruchomiliśmy autopilota na orbitę Dedro, do statku macierzystego.
      Byliśmy gotowi. „Neuron” potrafił zmienić kod genetyczny w gonadach Derian, aby wydali na świat nie zmutowanie potomstwo. Potrzebował tylko naszych umysłów. Klapy hibernatorów zamknęły się, ale nie włączyliśmy jeszcze dmuchawic z gazem usypiającym.
      „Jesteś gotowa?” — zapytałem za pośrednictwem Urządzenia Ewę.
      „Tak, ale trochę się boję.”
      „A ja czuję, że coś złego wisi w powietrzu.”
      „Zaczynać?” — spytał „Neuron”.
      „Tak”— odpowiedziała Ewa.
      „Tak” — odpowiedziałem ja sam.
      Zrazu przez chwilę nic się nie działo, kiedy nagle poczułem, że spadam z ogromnym przyspieszeniem. W naszych głowach szalały obce, wytworzone przez „Neuron” myśli. Po otrząśnięciu się z pierwszych wrażeń nasze umysły odmieniły się i odbierały wrażenia za pomocą wyobraźni.
      Wyraźnie postrzegaliśmy impulsy przekazywane między nami a Urządzeniem. Strumienie nieznanego promieniowania wypływały z „Neuronu” do komórek rozrodczych Derian, zmieniając w nich kod genetyczny. Moja inteligencja, wzrósłszy niepomiernie, potrafiła rozszyfrować skomplikowaną strukturę genetyczną. Precyzyjne oddziaływanie emitowane z „Neuronu” dokonywało reszty.
      Ale to nie wystarczało. Należało uczynić coś z promieniowaniem z jaśniejszej gwiazdy, by szkodliwe mutacje już nigdy nie powróciły. Najlepiej ostudzić ją samą. Całym wysiłkiem woli rozpocząłem powiększanie swojego postrzegania. Rozszerzałem go na całe lata świetlne. Jednak w pewnym momencie poczułem się ograniczony. Zetknąłem się z drugą, silniejszą, choć mniej „rozległą” świadomością. Nie zdołałem już dalej postępować.
      Przypadkiem natrafiłem gdzieś na Mikołaja. Natchnąłem go, aby poleciał do Gammy IV. Do umysłów Targan nie miałem żadnego dostępu.
      Czując przypływ jeszcze innej, nieznanej, nie spotkanej przeze mnie wcześniej mocy, odniosłem wrażenie, że potrafię przygasić gwiazdę. Przestraszyłem się własnej władzy, ale mimo to nie zrezygnowałem z zamierzonych planów.
      Pragnąłem słuchać Urządzenia.
      Doświadczyłem jakby obecności kogoś trzeciego i wnet pozbyłem się wszelkich wątpliwości: to ten umysł, który przed chwilą stanął mi na drodze.
      Przystąpiłem do dzieła, ostudzając dzięki „Neuronowi” wnętrze słońca.
      Wtem strzelista myśl zaatakowała mnie z otchłani Wszechświata. Przemierzała z szybkością wyobrażeń całe lata świetlne, aż zatrzymała się przed Gammą IV.
      Wybrała cel. Jasną gwiazdę. Zaatakowała. „Neuron” przestraszył się własnego posunięcia. Obca siła dołączyła się do naszego działania, wielokrotnie je wzmacniając, aż słoneczne reakcje termojądrowe całkowicie wygasły!
      Gigantyczna implozja targnęła obiektem. Opadająca materia przekroczyła gęstość krytyczną. Uformował się pulsar. Z obu biegunów wystrzelił strumień zabójczego promieniowania. Ewa krzyknęła przeraźliwie i zasnęła wyczerpana. Zobaczyła . W tym momencie „Neuron” wybuchł, zakrzywiając pole magnetyczne gwiazdy neutronowej. Wąski strumień naładowanych cząstek uległ zagięciu…
      Poleciały ku Dedro, by skąpać w radioaktywnym deszczu wszystkich Derian. Ogarnął mnie sen, a może śmierć.

XIII
Ingerencja - Część 1. - Gamma V - EPILOG
Gamma II